-Wstawaj, śpiochu, pora brać się do
roboty.-Alkę obudził radosny okrzyk bruneta, który zaledwie ułamek sekundy
później wparował do sypialni.
-Zibi, daj spokój, jest środek nocy!
Normalni ludzie o tej porze jeszcze śpią!
-No, już. Wstawaj. Jest za
dwadzieścia jedenasta, ja już dawno jestem na nogach.
-Ty zdecydowanie nie jesteś
normalny.-jęknęła, podnosząc się z łóżka, jednak wciąż nie otwierała
oczu.-KAAWYY…-dodała, wyciągając rękę przed siebie.
-Tylko się nie zalej. Już mi
wystarczą twoje połamane żebra.-zaśmiał się, wciskając jej w dłoń kubek.
-Cholera, a już miałam nadzieję na
dodatkowe pięć minut snu.-warknęła, zawiedziona, patrząc na Bartmana
nienawidzącym wzrokiem.
-Nie ma tak lekko. A wiesz, że nasz
Misiek nie wrócił na noc? Chyba się pogodzili.
-Serio? Super! Miałam dość tych ich
lamentów. O chyba papużka wróciła do domu.-do mieszkania wbiegł właśnie wyżej
wymieniony, i nie zaszczycając ich nawet krótkim wzrokiem, z trzaskiem
zamykając drzwi od swojego pokoju.
-A ten co odpierdziela? Ej, Michał
przyszedłbyś się pochwalić, jak ci poszła rozmowa z twoją małą
blondyneczką!-krzyknął za nim Zbyszek. Odpowiedział mu tylko głośny huk
dochodzący z pokoju szatyna.-To było… dziwne.-dodał, wychodząc na korytarz.-Te,
Kubiak żyjesz?-rzucił, otwierając drzwi. Szafa leżała roztrzaskana na podłodze,
a przyjmujący właśnie przymierzał się do przewrócenia dość masywnego
biurka.-Ej, Michał. Co te biedne meble ci zrobiły?-próbował obrócić sytuację w
żart, ale kiedy przyjmujący zmroził go wzrokiem, odpuścił.
-No, kurwa. To wszystko przez tą rudą
szmatę!
-Misiek, coś ty wczoraj
odjebał?-jęknął Zbyszek, siadając na łóżku przyjaciela.
-No bo, zanim poszedłem do Magdy
zaszedłem do baru, i… no, wypiłem za dużo. I wtedy przyczepiła się do mnie taka
ruda… nawet nie wiem kiedy zaczęła się do mnie przystawiać, no i…
-PRZESPAŁEŚ SIĘ Z NIĄ?
-Gorzej.
-Co może być gorszego?
-To.-odparł, pokazując mu zdjęcie
jego i Agaty.-Magda zobaczyła je rano. Ta ruda to jej starsza siostra.
-Magda ma siostrę?-zapytał zszokowany
Bartman, wytrzeszczając oczy.
-No, też byłem zaskoczony. W każdym
bądź razie, teraz to już na pewno koniec. Mada powiedziała, że gdyby tylko o
Sandrę chodziło, to by mi wybaczyła, bo to moja kuzynka, ale tego mi już nie
wybaczy…
-Chłopaki… mamy problem!-do sypialni
Kubiaka wparowała Alka.-MOI RODZICE… PRZYJECHALI!
-Gdzie?! Tutaj?!-oczy bruneta
powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówek.
-No raczej. Stoją pod moją klatką!
Cholera, gorszego momentu to chyba nie mogli sobie wybrać.
-Zibi pakuj się w garnitur. Teściowie
przyjechali. Albo lepiej nie. Załóż od razu czarny worek na zwłoki. Jak jej
ojciec się dowie, z kim jest jego córka… może się to źle skończyć-zaśmiał się
Michał.
-Misiek, to nie jest zabawne! Muszę
tam iść. I to już! A ty.-tu wskazała Zbyszka-idziesz ze mną. No już!-warknęła,
kiedy otworzył usta, by zaprotestować.
-Yy… muszę?
-Tak, musisz! Chyba nie wyobrażasz
sobie, że zejdę na dół sama.
-Cholera, zapomniałem. Dobra, chodź.
Miejmy to za sobą.-jęknął Bartman, biorąc dziewczynę na ręce…
*
-Jedźmy prosto do Rzeszowa,
proszę.-jęknęła Beata, wsiadając do samochodu narzeczonego. Wybierali się
właśnie do Żyrardowa, na spotkanie z rodzicami Piotrka.
-Ej, spokojnie, moi rodzice nie
gryzą. Przecież poznałaś już moją mamę. Była tobą zachwycona. Zobaczysz, będzie
dobrze. Moja rodzina cię pokocha. Jak ja.-uspokajał dziewczyną blondyn,
nie odrywając wzroku od jezdni.
-Mam nadzieję. Ale mi się cholernie
ręce trzęsą-zauważyła, zaciskając dłonie na kolanach.
-Jesteś piękna, mądra i wygadana. Ja
cię kocham, więc oni też cię pokochają. Od początku nam kibicowali. Nie mogą
się już doczekać, by cię poznać. Zwłaszcza babcia.
-Nie stresuj mnie jeszcze bardziej.
-Teraz wiesz, co czułem kiedy
jechałem tu z lotniska.-stwierdził, zatrzymując samochód przed skrzyżowaniem.
Od wyjazdu z miasta dzieliło ich zaledwie kilkaset metrów. Zielona światło,
czarne audi Pita powoli się rozpędzało, a z drugi po lewej wystrzelił inny
samochód prowadzony przez wyraźnie pijanego kierowcę. Nowakowski w ostatniej
chwili skręcił kierownicę, unikając zderzenia.-Nic ci nie jest?-zapytał
szatynkę, zatrzymując auto na poboczu.
-Nie… ale mi serce wali. Idź, zobacz,
czy wszystko z nim w porządku.-zasugerowała, i otwierając drzwi wysiadła, by
zaczerpnąć powietrza. Blondyn nie odstępował jej na krok. Nadspodziewanie
szybko na miejscu pojawiła się policja.
-Nic państwu nie jest?-zapytała
rudowłosa policjantka, podchodząc do nich. Oboje pokręcili głowami.-Ten
mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli. Goniliśmy go, ale dopiero teraz się to
udało. Sierżant Adrianna Masłowska.-przedstawiła się, pokazując im
legitymację.-Będę potrzebowała pańskich zeznań. Czy pani na pewno dobrze się
czuje? Nie wygląda pani najlepiej.-upewniła się. Piotrek, słysząc to
automatycznie pojawił się tuż obok, pomagając jej wsiąść do samochodu.
-Kochanie, na pewno wszystko OK?
-T-tak.-szepnęła, opierając głowę na
zagłówku. Z torebki leżącej obok niej wyjęła butelkę wody.-Dam sobie
radę.-dodała.-Idź, złóż te zeznania, ja poczekam.-Środkowy niepewnie ruszył za
policjantką do radiowozu i odpowiedział na wszystkie jej pytania, a kierowca,
który nieomal spowodował wypadek został przewieziony na izbę wytrzeźwień.
W końcu po kilkudziesięciu minutach
Piotrek i Beata mogli odjechać.
-Jedziemy do szpitala-stwierdził nie
znoszącym sprzeciwu tonem siatkarz.
-Po co? Już mi lepiej.
-Nie denerwuj mnie, dobrze?! Nie
pozwolę, żeby coś się wam stało!
-Ale naprawdę wszystko jest OK.
-Teraz! A za piętnaście minut
zemdlejesz gdzieś w szczerym polu i co ja wtedy zrobię? Wolę mieć pewność, że
nic wam nie grozi.
-Spokojnie, Piotruś, nic mi nie
będzie-Nowakowski jednak jej nie słuchał. Kilka minut później zatrzymał
samochód na parkingu pod szpitalem i wprowadził szatynkę na izbę przyjęć.
-Przepraszam! Moja narzeczona jest w
ciąży, a przed chwilą doszło do dość stresującej sytuacji i chciałbym się
upewnić, że nic ani jej ani dzieciom nic nie grozi.-wytłumaczył gorączkowo
pierwszej spotkanej pielęgniarce.
-Dobrze, proszę wejść do gabinetu na
końcu korytarza i czekać. Niedługo przyjdzie lekarz.-kobieta oddaliła się, a
siatkarz zaprowadził narzeczoną do wskazanego pomieszczenia.
-Piotrek, mi naprawdę nic nie jest.
Nie wiem o co tyle krzyku.-denerwowała się Beata.
-Może i tak, ale będę spokojniejszy,
kiedy zrobisz podstawowe badania.-odparł, wyglądając przez okno.
-Dzień dobry. Wołano mnie do
ciężarnej, a tu widzę maksymalnie trzeci miesiąc.-do gabinetu wszedł lekarz, a
zaraz za nim pojawiła się ta sama pielęgniarka, którą spotkali na korytarzu.
-Konkretnie druga połowa drugiego.
Ale narzeczona już dwukrotnie zdążyła wylądować w szpitalu, wolałbym dmuchać na
zimne.
-Rozumiem. Pani Agnieszko, zmierzymy
pacjentce ciśnienie i zrobimy USG, żeby mieć pewność, że nic się nie dzieje. A
pana poproszę o dane narzeczonej.
-Tutaj jest wszystko.-odparł Piotrek,
podając lekarzowi teczkę z dokumentami.
-Widzę, pan już przygotowany.-zaśmiał
się lekarz.
-Nie miałem wyboru.
-Beata Mróz… córka Marka?-Piter
kiwnął głową.-Chodziłem z twoim ojcem do podstawówki-poinformował dziewczynę.-Jastrzębie-Zdrój?
Aż tam cię wywiało?
-Takie życie. Wyjechałam na studia, a
zaszłam w ciążę.
-Ciśnienie w normie, panie
doktorze.-poinformowała pielęgniarka i żegnając się wyszła z gabinetu.
-W takim razie zapraszam na USG.
-To będą bliźniaki, wiedzieliście?-oboje
kiwnęli głowami.-Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Dzieci rozwijają
się prawidłowo, ale na przyszłość radzę unikać stresów, bo może się to źle
skończyć.
-To nie będzie łatwe, bo planujemy
ślub.-wtrącił Piotrek, wstając z krzesła, by pomóc wstać narzeczonej.-Ale
obiecuję ją pilnować.-dodał i żegnając się z lekarzem.
- Dobrze, że pan zareagował, bo
biorąc pod uwagę pani dwie wizyty w szpitalu, mogło się to skończyć
tragicznie.-chwilę później narzeczeni opuścili gabinet.
-Tylko mi nie ów, że miałeś
rację.-mruknęła Beata, wsiadając do samochodu.
-Nie zamierzałem. Przecież ty to
wiesz. To co? Do Żyrardowa czy do Rzeszowa?
-Jedziemy do twoich rodziców. Nic
gorszego niż kolejna wizyta w szpitalu mnie nie spotka, a jak powiesz rodzicom,
że mieliśmy wypadek to dopiero się zacznie.-stwierdziła dziewczyna, a
Nowakowski zgodnie z jej decyzją ruszył w stronę rodzinnego miasta.
*
-Czemu mnie nie uprzedziliście, że
przyjeżdżacie?-zapytała swoich rodziców Alka, wpuszczając ich do mieszkania.
-Chcieliśmy zrobić ci niespodziankę.
Jak się czujesz? Co mówią lekarze? Jak długo masz być w gipsie?-ojciec zasypał
ją pytaniami.
-Tak, tato, wiem, że nie wierzysz w
umiejętności innych lekarzy, ale naprawdę wszystko jest OK. A gips mają mi
zdjąć za dwa-trzy dni. Kości szybko się zrosły. No, nieważne. O, przepraszam.
Mamo, tato, to mój chłopak, Zbyszek. Zibi, poznaj moich rodziców.-Bartman
sztywno uścisnął rękę panu Adamowi, i ucałował dłoń jego żony.
-Przeszkodziliśmy wam w czymś?
Wyjeżdżacie dokądś?-zapytała pani Agnieszka, wskazując na walizki stojące w
pokoju dziewczyny.
-Yy, nie. Przeprowadzamy się. Zbyszek
dostał propozycję gry w Resovii. A jakim cudem wyrwaliście się z Lublina. Mamo,
czyżbyś w końcu zakończyła tą sprawę?
-A tak. W końcu udało nam się skazać
tego mordercę.
-Zibi, mógłbyś zrobić jakąś kawę, czy
coś?-zapytała chłopaka Alicja. Atakujący ruszył w stronę kuchni, z której
chwilę później dotarł do salonu dźwięk tłuczonego szkła.
-Kurwa!
-Bartman do jasnej cholery, coś ty
znowu zrobił?-krzyknęła brunetka, idąc do kuchni. Siatkarz zbierał z
podłogi kawałki potłuczonego
słoika.-Zbiłeś słoik z kawą? No pięknie. Może być herbata? Bo ta sierota zbiła
słoik z kawą!-krzyknęła w stronę salonu, w którym siedzieli rodzice.
Po kilku godzinach rozmowy Alka zaprowadziła
rodziców do swojego pokoju, gdzie mieli spędzić noc. Zibi poszedł do siebie a
Alka położyła się w pokoju Beaty. Rano jej rodzice wyszli z domu zanim jeszcze
Alka się obudziła…
*
-Agata? Możemy się spotkać? Musimy
pogadać!-Stwierdziła Magda, gdy jej siostra odebrała telefon.
-Czego chcesz? Nie rozmawiałyśmy od
kilku lat, skąd nagle pomysł, że chcę z tobą rozmawiać?
-Musimy pogadać. Będę czekać za
godzinę w tej kawiarni co zawsze.-odparła i rozłączyła się. Założyła czarne
rurki, jeansową koszulę i niebieskie vansy. Wzięła torebkę i okulary
przeciwsłoneczne i wyszła z mieszkania.
Do kawiarni dotarła dwadzieścia minut
później. Usiadła przy stoliku tuż przy drzwiach i czekała na siostrę. Ta
pojawiła się niedługo potem.
-Cieszę się, że przyszłaś.-odezwała
się, gdy rudowłosa dziewczyna usiadła naprzeciw niej.
-Czego chcesz? Tylko szybko, bo się
spieszę.-zbyła ją Agata.
-Nie zamierzam tego przedłużać.
Powiedz mi, jak mogłaś? Wiedziałaś, że jestem z Miśkiem, więc dlaczego z nim
flirtowałaś? Wykorzystałaś fakt, że był pijany, tylko nie rozumiem, po co?
Chciałaś się zemścić? Na kim? Na mnie?
-Nawet nie wiesz, jakie to było
przyjemne, zwłaszcza, że wiedziałam, że to cię zaboli. Zniszczyłam twoja życie,
tak jak ty niszczyłaś moje. Zawsze byłaś tą mądrzejszą, ładniejszą,
popularniejszą. Miałaś każdego na skinienie palcem, a na mnie żaden nawet nie
spojrzał. Wiesz, jak się czułam, kiedy sprowadzałaś do domu wciąż nowych
facetów?
-To nie była moja wina. Zawsze
lekceważyłaś wszystko i wszystkich. Nie miałaś do nikogo szacunku, a wszystkich
znajomych traktowałaś jak zabawki i widzieli to wszyscy, oprócz naszych
rodziców. W ich oczach to zawsze ty byłaś idealną córeczką, tą kochaną,
cudowną. Ja byłam nikim. Mnie traktowali jak niepotrzebny balast. To dopiero
bolało. Ale nie poddałam się i nigdy nie zrobiłabym ci czegoś takiego. Nie
jestem taką szmatą jak ty.
-Och, tak… od kiedy ty taka święta
jesteś? Myślisz, że nie pamiętam, jak wyśmiewałaś się ze mnie razem ze swoimi
znajomymi? Bo co, bo jestem ruda?
-Nie, no nigdy bym nie pomyślała, że
wyciągniesz coś takiego! To jest normalne, że żartuje się ze swojego
rodzeństwa! Ty o tym nie wiesz, bo nigdy nie miałaś normalnych znajomych!
Wszyscy, którzy próbowali się do ciebie zbliżyć lecieli tylko na to, że rodzice
byli w stanie zapłacić za wszystkie twoje zachcianki! Zależało im tylko na
kasie, dlatego tak szybko się zmywali, bo pomiatałaś nimi jak służącymi! A to
wszystko jest wyłącznie twoja wina! Wiesz, Agata, żal mi cię-zakończyła i
wyszła z kawiarni.
Wróciłam!!!
Ktoś tu jeszcze zagląda?? Odezwijcie się!!
Niedługo pojawi się nowa notka, a do epilogu coraz bliżej :) trochę szkoda, bo to opowiadanie miało być dużo dłuższe, ale nie wyszło :)
Wróciłam!!!
Ktoś tu jeszcze zagląda?? Odezwijcie się!!
Niedługo pojawi się nowa notka, a do epilogu coraz bliżej :) trochę szkoda, bo to opowiadanie miało być dużo dłuższe, ale nie wyszło :)