UWAGA!!

1.To opowiadanie to wymysł mojej (CHOREJ) wyobraźni;
2.Bohaterowie (Z wyjątkiem siatkarzy) są fikcyjni;
3.Miłego czytania:)

wtorek, 19 marca 2013

Rozdział XX



Idący do Beaty Bartek zatrzymał się przed drzwiami, słysząc fragment kłótni między nią a Nowakowskim.
-Wiem, że wolałabyś, żeby to Bartek był na moim miejscu, ale musisz się zadowolić moją obecnością-mówił Piotrek. Gawryła słyszał też odpowiedź sztynki. Mimo, że wiedział, iż nie ma szans na związek z szatnką, jej słowa bardzo go zabolały. Cieszył go jednak fakt, że Piter w końcu zmądrzał. Doczekał do końca rozmowy stojąc pod drzwiami. Nie zdążył jednak odsunąć się od drzwi, gdy szatyn wychodził z jej mieszkania-Twój PRZYJACIEL przyszedł-krzyknął Piotrek, widząc przed sobą Gawryszewskiego. Beata wyszła do nich.
-To jest mój PRZYJACIEL! Tylko ty jesteś tak głupi, że nie potrafisz tego zauważyć! Daj nam w końcu spokój! Łatwo rzucić oskarżenie, prawda? Trudniej jest się przyznać do błędu!-krzyczała Mróz.
-Myślisz, że mi jest łatwo? To nie ty codziennie musisz znosić wspomnienie was razem!
-Skoro tak bardzo Ci to przeszkadza, to znaczy, że jesteś idiotą, bo swoją szansę straciłeś! Na własne życzenie!-wrzasnęła, trzaskając drzwiami. Piotrek ruszył do siebie.
-Ej, Piter!-odzezwał się Gawryszewski. Ten odwrócił się-Słuchaj, nas naprawdę nic nie łączy. To znaczy... Nic poza przyjaźnią.
-
Nie wnikam. Wasza sprawa, co robicie jak jest ciemno! Mam tylko jedną prośbę... Cokolwiek zrobisz, nie skrzywdź jej, jak ja to zrobiłem. Wiem, że zachowałem się jak ostatni kretyn. Wiem, że ona mi tego nie wybaczy. Dlatego chociaż ty tego nie zepsuj, bo Beata to prawdziwy skarb. Drugiej takiej nie znajdziesz-zakończył, wchodząc na górę.
-Ale my naprawdę jesteśmy tylko...
-Taa... A ja jestem ślepy. Widzę jak na nią patrzysz-odparł, odwracając się.
-Nie przeszkadza Ci to?
-Nie dopóki jest szczęśliwa-rzucił, odchodząc.
-Nie jest-Nowakowski zatrzymuje się w pół kroku i patrzy z zaskoczeniem na kumpla-Piter, ona Cię kocha i nie jest szczęśliwa, bo nie ma przy niej Ciebie. Jestem pewien, że teraz płacze w poduszkę, bo żałuje, że nie dała Ci kolejnej szansy.
-Myślisz?-pyta z nadzieją.
-Jestem tego pewien. Idź do niej. Ona już dawno Ci wybaczyła. Nigdy nie była na Ciebie przez to wściekła. Po prostu nie umiała się do tego przyznać. Idź do niej-powtarza, schodząc na dół.
-Dzięki, Stary-rzuca Piotrek, wchodząc do jej mieszkania. Rusza do jej sypialni. Widzi tam dokładnie to, co przewidział Gawryła. Beata ly zapłakana na łóżku. Ręce zaciska na jednej róż z przyniesionego przez niego bukietu, a na jej nadgarstku lśni bransoletka, którą również zostawił pod drzwiami. Nie patrzy w jego stronę, mimo to wie, że to on.-Wiedziałam, że wrócisz-szepcze.
-Gdyby nie Bartek, to...
-Wiem-przerywa mu-słyszałam waszą rozmowę.-odwraca sią do niego-Naprawdę myślałeś, że Ci nie wybaczę?-blondyn kiwa głową głową-Ja czekałam tylko, aż zrozumiesz... Wiem, że zrozumiałeś. Dziękuję Ci za to-Piotrek podchodzi bliżej i siada obok niej, wyjmując różę z jej rąk. Kolce na jej łodydze powbijały się w jej dłonie, raniąc je. Chłopak bez słowa rusza do łazienki i wraca z niej, niosąc znaleziony w niej ręcznik. Zaczyna delikatnie zcierać ślady krwi z jej skóry-Nie, Piotrek, zostaw! Przecież nic się nie stało!-środkowy ucisza ją gestem-Piotrek! Ja nie jestem dzieckiem!
-Wiem, przecież gdybyś była, nie zakochałbym się w Tobie-odpiera, unikając jej wzroku.
-Żarty sobie ze mnie robisz?
-Nie-spogląda jej oczy-Kocham Cię-szepcze i wychodzi z jej pokoju, kierując się do wyjścia.
-Piotrek!-ten przystaje, jednak nie odwraca się-Ja też Cię kocham-odpowiada cicho dziewczynaNowakowski wychodzi z jej mieszkania nie odzywając się do niej. Rusza do siebie. Wciąż słyszy jej słowa, które, mimo, że wyszeptane usłyszał równie wyraźnie, jak każde poprzednie, które wykrzyczała. Szczęśliwy rzuc się na kanapę w salonie, sięgając po telefon.-Halo?-słysz głos przyjaciela.
-Grzesiu! Jestem Twoim dłużnikiem do końca życia!-wykrzyczał.
-Do końca życia? Brzmi obiecująco. A co ja takiego zrobiłem?-pyta zdziwiony Kosok.
-Jak to co? Kazałeś mi...
-I co?-wcina mu się-wybaczyła Ci?
-Nie od razu, ale tak-uśmiecha się szatyn.
-Gratuluję, chłopie! To kiedy dostanę zaproszenie?
-Zaproszenie? Na co?
-No jak to, na co? Na wesele!
-Idź, bo jak Cię...-
Dobra, Piter, kończę, bo Domi dzwoni na Skype.
-Co ta kobieta z Tobą zrobiła? Nawet dla kumpla czasu nie masz!
-Piotruś, kochanie, dla Ciebie zawsze znajdę czas...
-Grzesiu, zdradzasz mnie?-Piotrek słyszy w tle głos dziewczyny Kosoka-I to jeszcze z facetem!
-
Ja Ciebie? Domi, nie żartuj! Dobra, Pit, kończę. Nara!-rzuca, rozłączając się. Nowakowski słyszy dźwięk zakończonego połączenia. Włącza telewizor i zaczyna zmieniać kanały. Znajduje powtórkę meczu finałowego Ligi Światowej. Zadowolony zaczyna oglądać. Chwilę później pojawia się obok niego jego mama.
-Cieszę się, że Ci się udało-odzywa się, obejmując syna ramieniem.
-A mówisz o lidze, czy o Beacie?
-O jednym i drugim, chociaż dla mnie ważniejsza jest rozmowa z tą dziewczyną. A tak właściwie, kiedy ją poznam? Bo wiesz, jutro musisz wracać do Lon…-jej wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi. Piotrek wstaje i otwiera je. Widzi za nimi Beatę. Zszokowany, przez chwilę nie wie, co powiedzieć.-
Piotrek... Wiem, że może to trochę za wcześnie, ale... Może poszedłbyś ze mną do lekarza
-Hej, stało się coś? Nie strasz mnie! Coś z dzieckiem?-panikował Nowakowski.
-Nie, Piotrek, uspokój się. Wszystko jest w porządku. Pomyślałam, że może chciałbyś je zobaczyć, więc...
-Jeszcze pytasz? Jasne, że z Tobą pójdę!-wykrzyczał. Podniósł ją do góry i obrócił się kilka razy wokół siebie.-
Piotrek puść mnie! PIIIT!-śmiała się. Opuścił ja na podłogę i przytulił ją.
-Dziękuję-wyszeptał jej do ucha-Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. I przez własną głupotę mogłem Cię stracić, przepraszam.
-Nie przepraszaj. Było, minęło. To nic nie znaczy, kochanie-szepnęła z ustami tuż przy jego ustach. Złożyła delikatny pocałunek na jego wargach. Odsunęła się od niego, uśmiechnięta-To co? Możemy iść?
-Chwilka, wezmę tylko kluczyki-nim ruszył wgłąb mieszkania, skradł jej jeszcze jeden pocałunek.
-Czyżby to moje wspaniała, przyszła synowa?-pyta pani Nowakowska, pojawiając się w przedpokoju. Na policzkach Beaty pojawiają się rumieńce-Nie mogłam się doczekać, kiedy Cię poznam. Piotruś dużo mi o Tobie mówił, ale jesteś jeszcze piękniejsza niż zapewniał.
-Mamo…-No co? Prawdę mówię. No, ale wy chyba gdzieś idziecie? To ja wracam do domu. Do zobaczenia, kochani-odpowiedziała mama Piotrka zeszła na dół.
-Przepraszam za nią, ale jeśli chodzi o kobiety, to jest nie do zniesienia. Według niej już w wieku piętnastu lat powinienem mieć żonę-tłumaczy Piotrek, biorąc dziewczynę za rękę. Idą przez parking w kierunku jego samochodu, wciąż trzymając się za ręce. Każdy ich ruch śledzi wzrok zazdrosnego Gawryły. Brunet uśmiecha się, ciesząc się szczęściem ukochanej. Postanawia ostatecznie usunąć się w cień, choć bardzo chce znaleźć się na miejscu szatyna... 

***  
-Magda, stój!-krzyczy Alka do idącej przed nią blondynki. Ta odwróciła się do niej, patrząc na nią nic-nierozumiejącym wzrokiem-Beata napisała!
-I co u niej?
-Pogodziłam się z Piotrkiem, jedziemy razem do lekarza. Po wszystkim dam wam znać, co i jak. Buziaki. Beata” Wiedziałam, że on zmądrzeje!
-Dorósł wreszcie do ojcostwa. To co? Idziemy na kawę?-proponuje Zamłyńska.
-Jasne. Przecież z tych nerwów nic mi się nie podoba-mruczy i rusza za przyjaciółką w kierunku parteru galerii, gdzie znajdowała się kawiarnia. Gdy złożyły zamówienie rozdzwonił się telefon Zamłyńskiej.
-Cześć, Misiaczku, co u Ciebie?
-Hej, mam newsa! Sama jesteś?
-Nie, z Alką, a co?
-Weź na głośnik.
-OK. Mów.
-
Beata i Piter się pogodzili!-krzyczą jednocześnie Michał i Zbyszek.
-A wy skąd wiecie?
-To Beata już wam powiedziała? Od Kosy. Piter dzwonił do niego zaraz po tym, jak rozmawiali.
-A mówią, że kobiety to plotkary-jęczy Alicja.
-Coffee and tiramisu for you-odzywa się kelnerka.
-Thanks.
-Zaraz, czy ja słyszę angielski? Jesteście w LONDYNIE?
-I cały , misterny plan na nic-jęczy blondynka.
-
Aluś, nie jedz tego ciasta-odzywa się Zibi dokładnie w chwili, gdy dziewczyna bierze do ust pierwszą porcję. Podnosi głowę i rozgląda się.
-Skąd wiedziałeś, że jem ciasto, skoro Cię tu nie ma?
-Znam angielski-odzywa się dumny z siebie atakujący.
-Aha. Gratuluję.
-Ale, serio, nie jedz. W biodra Ci pójdzie.
-ZBYSZEK!
-Zbysiu, muszę Cię zmartwić, teraz to już nie masz co liczyć na to, że Cię Alka do łóżka wpuści-odzywa się Magda.
-Ooo... nie-mruczy Bartman. 
 
***
 
Siedzą w poczekalni, czekając na swoją kolej. Piotrek nerwowo stuka palcami o krzesło.
-Państwo Nowakowscy, proszę do gabinetu-woła pielęgniarka, wychodząc z gabinetu. Beata wstaje i rusza w kierunku drzwi. On nie ruszsię z miejsca.
-Piotrek?-zaczyna brunetka, idąc w jego kierunku. Nie reaguje więc uderza go w ramię-Piotrek!
-Użyłaś mojego nazwiska?-pyta, patrząc na nią.
-Tak, przepraszam, że nie zapytałam, co ty na to...
-Ale ja nie mam nic przeciwko, Kochanie-wcina się-po prostu mnie zaskoczyłaś-dodaje, chwytając jej dłoń. Wchodzą razem do gabinetu. Beata kładzie się na leżance odsłaniając brzuch. Pit staje obok, wciąż trzymając jej rękę.
-To zajrzyjmy do maleństwa-odzywa doktor Polański, przystawiając aparat do brzucha dziewczyny. Zerka na monitor i uśmiecha się.
-Mam dla was wspaniałą nowinę-dodaje, patrząc na nich-To bliźniaki-jego wypowiedź podsumowuje głośny huk. Wzrok Beaty wędruje w tamtym kierunku. Widzi tam leżącego na ziemi, nieprzytomnego  zatyna. Chichocze. Doktor podchodzi do biedaka, próbując go ocucić. Chwilę później Piotrek otwiera oczy. 
-Może Pan powtórzyć?-prosi zachrypniętym głosem.
-Czworaczki-odpiera śmiertelnie poważnie jego ukochana.
-Co?-podrywa się, zszokowany.
-Żałuj, że nie widziałeś swojej miny-śmieje się brunetka-BLIŻNIAKI-pokazuje mu to także na palcach.
-Jak mogłaś? Chcesz, żebym zawału dostał?-teatralnie łapie się za serce.
-Oczywiście, że nie-udaje niewiniątko. Chłopak wstaje i przytula ją. Oboje patrzą na zdjęcie USG, które dał im lekarz. Dobrze widać było dwie małe kropeczki. Z oczu Beaty popłynęły łzy. Jemu również ciężko było ukryć wzruszenie-Ale jakim cudem? Przecież to już trzecie USG. Jak to możliwe, że dopiero teraz wyszło, że to będą bliźniaki?-lekarz również nie zna odpowiedzi.
-Kochanie, dziękuję, że pozwoliłaś mi przyjść tutaj razem z Tobą. To wiele dla mnie znaczy-szepcze Pit.
-Piotrek, jak mogłabym Ci nie pozwolić? Masz do tego takie samo prawo, jak ja-ciąg dalszy jej wypowiedzi został zagłuszony przez usta Nowakowskiego, wpijające się w jej wargi. Gdy oderwali się od siebie, wysłuchali, co ma im do powiedzenia lekarz, pożegnali się i wyszli w przychodni. Gdy tylko znaleźli się na dworze, Pit porwał w ramiona swoją ukochaną i po raz kolejny tego dnia zaczął obracać się, trzymając ją na rekach-Piotruś, puść mnie! Przecież ja wcale nie jestem aż tak lekka!-szatyn jednak nie spełnia jej prośby, podrzucił ją tylko w ramionach, by było mu łatwiej iść przed siebie. Dopiero, gdy docierają do jego audi, odstawia ją na ziemię. Otwiera jej drzwi i pomaga wsiąść do samochodu, mimo jej wyraźnych protestów. Siada za kierownicą i opuszcza parking. Ściska rękę Beaty, co chwilę na nią spoglądając, a ona, zgodnie z obietnicą dzwoni do przyjaciółek. 

***  
-Ej! Cicho! Beata dzwoni!-krzyczy Alka, uciszając piejących ze śmiechu chłopaków-No, cześć, kochanie! Co tam u was? Co powiedział lekarz? Mów szybko, jesteś na głośniku! 
-OK. Siedzicie?-słyszą pytanie ciężarnej. Odpowiadają twierdząco-To dobrze, bo Piotrek nie wytrzymał. Ała! No co? Prawdę mówię!
-Piter? Czy ty bijesz ciężarną?-pyta oburzona Magda.
-Ja? No co wy? Ja bym muchy nie skrzywdził!-broni się środkowy.
-OK. OK. To co to za nowina?-krzyczy znudzona Alicja.
-To bliźniaki!-wręcz ryczy szatynka. Ze strony przyjaciół syp się gratulacje.
-Ja tam się nie dziwie, że Piterowi się słabo zrobiło. Mi się w głowie zakręciło, a to przecież nie ja zostanę ojcem-kwituje Zbyszek.
-Zibi?
-No ja, a co?
-A co Ty tam robisz?
-Beatko, zacznijmy od tego, że mamy XXI wiek i komórki.
-Aaaa… już myślałam, że wszyscy ze zgrupowania uciekliście… 
 

Rozdział XIX



-Piter, skup się-wrzeszczy po raz kolejny Anastasi, patrząc na bezradność swojego środkowego-Piotr, dosyć! Wracaj do pokoju! Nie ma dzisiaj z Ciebie żadnego pożytku! Wróć, jak zaczniesz trafiać w piłkę!-wrzasnął po kolejnym zepsutym ataku blondyna. Nowakowski, nieokazując emocji, zabiera swoje rzeczy i opuszcza salę. Wkurzony zatrzaskuje drzwi z taką siłą, że tynk osypuje się ze ścian. Olewa to i idzie do siebie, po drodze potykając się o taboret.
-KURWA!-wrzeszczy, rzucając meblem przez pokój-DLACZEGO?! DLACZEGO?!-krzyczy, uderzając pięścią w ścianę-JA PIERDOLĘ!-ryczy, ściskając jedną dłoń w drugiej-JAKI ZE MNIE IDIOTA! Anastasi mnie zabije-dodaje, ruszając w stronę pokoju fizjoterapeutów. Bez pukania wchodzi do środka, błagając w myślach Bieleckiego, by był sam-Alek… ratuj…
-Co wy robicie na tych treningach? Trzecia uszkodzona ręka w ciągu dwóch dni-jęczy łysy.
-Problem w tym, że to nie byłona treningu.
-Coś znowu zrobił?
-Trochę za mocno zaatakowałem ścianę-odpowiada Piotrek, kuląc się z bólu, gdy Bielecki nastawiał mu kości.
-Czyli Anastasi o tym nie wie?-pyta, patrząc na niego podejrzliwi.
-Nie wie. Byłbym wdzięczny, gdyby się nie dowiedział.
-Dobra, ale to był ostatni raz. Przekaż chłopakom. A teraz spadaj. Znając życie zaraz skończą trening.
-Dzięki. Na razie… 

***
 
-Igła, coś Ty mu wczoraj nagdał?-pyta Kurek starszego kolegę, wskazując na wychodzącego w hali Nowakowskiego-Chodzi taki struty odkąd wczoraj z Tobą gadał-zarzuca, podbijając żółto-niebieską Mikasę.
-Powiedziałem mu to i owo. No dobra! Kazałem mu się ogarnąć i przyjąć odpowiedzialność na klatę, jak umiał zrobić dziecko to musi się nim teraz zająć!
-Ola jest w ciąży?-pyta zaskoczony Bartek.
-I Ty się uważasz za jego przyjaciela?!-jęczy Ignaczak-Przecież oni już dawno nie są razem!
-Żartujesz?!
-A idź Ty! Całe zgrupowanie w jednym pokoju i nie zauważyłeś, że coś z nim nie tak?
-No wiesz… od września mam grać w Rosji…
-Też mi wymówka!-warczy libero, przechodząc na przeciwną stronę boiska.
-A wam, o co znowu poszło?-pyta przyjmującego Zbyszek.
-Szkoda gadać. Zrobił mi awanturę, że nie wiem, co się dzieje z Piterem.
-No i miał rację! Miałeś tyle czasu, żeby z nim pogadać i dowiedzieć się, co u niego… ale nie! Ty wolisz opowiadać ile to będziesz zarabiał w Dynamie, jak to wspaniale, że zaproponowali Ci kontrakt i jak cudownie, że będziesz miał okazję grać z połową rosyjskiej reprezentacji! Ale to, co wiąże się z Twoim przyjacielem się nie liczy! Bo przecież on nie jest tak ważny jak praca! Wiesz co? Piotrek ma szczęście, że oprócz Ciebie, każdemu z nas bardziej zależy na przyjaźni, niż na pieniądzach! I powiem Ci jeszcze…
-Zibi! Dwadzieścia okrążeń! Ale już!-przerwał mu Anastasi, idąc w ich stronę-No już! Ruszaj się! Reszta do szatni! 

***

-Pogięło Cię?!-krzyczy zwykle spokojny Grzesiek, krążąc po pokoju-PITER! Przecież Andrea zauważy, że coś jest nie tak! Nie jest taki głupi! Musisz iść do niego i z nim pogadać! Powiedz mu o co chodzi, a nie ukrywasz wszystko, jakby nie wiem, o co chodziło!
-Nie będę ryzykował miejsca w kadrze! Jak mu powiem, co robiłem, to prędzej mnie stąd wypieprzy, niż zrozumie! Dam sobie radę!
-Jak Ty to sobie Wyobrażasz?! Psujesz wszystko tylko dlatego, że dziewczyna, którą znasz od kilku tygodni zaszła z Tobą w ciążę?! To do Ciebie niepodobne! Posłuchaj… albo Ty pogadasz z Andreą i poprosisz o wolne, żeby polecieć do Beaty i się z nią dogadać, albo ja to zrobię! Zastanów się, co gorsze!
-Nawet nie próbuj! Przecież… no ale… Kosa, nie rób tego… załatwię to zaraz po powrocie… obiecuję…-próbuje przekonać kumpla Piotrek, jednak Grzesiek jest nieugięty-Dobra! Niech Ci będzie! Ale jak mnie wypierdoli, to będzie Twoja wina!-zastrzega blondyn, wychodząc. Niepewnie rusza w stronę pokoju trenera i z każdym krokiem ma coraz większą ochotę, by stamtąd uciec. Zatrzymując się pod numerem 214, drżącą dłonią dwukrotnie uderza w drzwi. Słysząc zaproszenie, ostrożnie wchodzi do pokoju Anastasiego i Gardiniego-Trenerze… mam prośbę.
-Trzymaj, lot masz za godzinę. Ale pamiętaj! Jak wrócisz, masz być tym Piterem, którego poznałem w 2011! Jeśli nic się nie zmieni, Wiśnia się ucieszy-odzywa się Andrea, podając Nowakowskiemu bilet.
-Ale… skąd trener…-Włoch patrzy na niego znaczącym wzrokiem-dziękuję!-dodaje, wychodząc z pokoju. W biegu zmienia reprezentacyjny dres na jeansy i bluzę z kapturem, pakuje do torby najpotrzebniejsze rzeczy i rusza w stronę wyjścia z wioski. Łapie taksówkę i rusza na lotnisko. Niecałą godzinę później siedzi w samolocie do Warszawy. 

*** 

Beata leży w łóżku głaszcząc dłońmi swój brzuch. Nieustannie od kilku dni myślała nad tym, jak będzie wyglądało jej życie, kiedy na świat przyjdzie maleństwo. Jak sama sobie poradzi z wychowaniem malucha, co mu powie, gdy zapyta o tatę, co zrobi, gdy jej skarbek będzie podobny właśnie do niego? Nie może sobie wyobrazić codziennego wpatrywania się w buźkę miniaturowej kopii Nowakowskiego. Po jej policzkach znów spływają łzy. Stało się to dla niej normalne, przestała zwracać na to uwagę. Jedyną osobą, przy której stara się jakoś ogarnąć, jest Bartek. Tylko będąc z nim się uśmiechała. Chciała mu pokazać, że poradzi sobie, kiedy on wyjedzie do Gdańska. Wie, że gdyby zobaczył ją w takim stanie, w jakim jest teraz byłby gotów zerwać kontrakt i zostać z nią. Zasypia, wyobrażając sobie jak będzie wyglądać jej synek lub córeczka, lecz choć bardzo się stara, przed oczami ciągle ma uśmiechniętą twarz Piotrka. 

***
 
Koła samolotu uderzają opadają na pas lotniska. Piotrek, coraz bardziej zdenerwowany rusza w stronę hali przylotów. Zatrzymuje się przy drzwiach, szukając wzrokiem najważniejszej kobiety w jego życiu. Stała z tyłu, opierając się o filar. Wymusił usmiech i ruszyłw jej stronę-Cześć, mamo-szepnął całując ją w policzek-Ale się za wami stęskniłem-dodaje, łapiąc kobietę w ramiona. 
-My też się stęskniliśmy, ale… co Ty tu robisz? Powiesz mi w końcu, o co chodzi i po co mnie tu ściągnąłeś? 
-Możemy porozmawiać w domu? Nie chciałbym, żeby ktoś mnie zauważył. 
Piotruś, ale chyba orientujesz się, że ciężko Ci będzie przejść niezauważonym?-śmieje się kobieta, naciągając kaptur na głowę syna-Chodź. Załatwimy wszystko i jedziemy. 
Piotrek wchodzi do swojego pokoju w rodzinnym Żyrardowie. Podchodzi do komody, na której stoi zdjęcie jego i Klaudii-„Na zawsze razem”-odczytuje podpis-Dobre sobie-kpi, opróżniając ramkę. Przerywa fotografię na kilka części i wyrzuca ją do kosza.
-Piotruś? Co Ty robisz z tym zdjęciem?-pyta pani Nowakowska, wchodząc do pokoju.
-Wyrzucam. To i wszystkie inne.
-Rozstaliście się? Kochanie, tak mi przykro-blondyn ląduje w objęciach matki-Dlatego wróciłeś?
-Nie do końca… bo widzisz, mamo… jest taka dziewczyna. Poznałem ją w Jastrzębiu, zaraz po zerwaniu z Klaudią. Upiliśmy się i… no wiesz, przespaliśmy się ze sobą. Mamo, ona jest w ciąży.
-To Twoje dziecko?
-Na początku nie chciałem w to uwierzyć, bo widziałem, jak przytulała się do Gawryły, ale teraz… teraz już wiem, że to ja jestem ojcem. Czuję to. Problem w tym… że kiedy powiedziała mi, że będziemy mieli dziecko, zwyzywałem ją. Powiedziałem o kilka słów za dużo i teraz… teraz Beata nie chce mnie znać. Mamo, ja ją kocham. Kocham. Pokochałem ją, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy. Byłem zazdrosny i zniszczyłem wszystko. Anastasi wysłał mnie do Polski, żebym wszystko naprawił. Zagroził, że wyrzuci mnie z kadry, jeśli nic się nie zmieni. A co jeśli… jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Proszę, pomóż mi, bo ja już nie daję sobie rady-Piter załamany siada na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Chwilę później ląduje w objęciach matki. Po jego policzkach płyną łzy.
-Piotruś, musisz do niej pojechać. Musisz. Mówiłeś, że ją kochasz. Pokaż jej, że tak jest.
-Boję się. Mamo, a co jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Co jeśli usunęła nasze dziecko?
-Jeśli tam nie pojedziesz, to się nie dowiesz.
-Nie dam rady-jęknął załamany.
-Poradzisz sobie. Jesteś Nowakowski, czy nie?
-Dziękuję, mamo-Piotrek przytula się do kobiety.
-Nie ma za co. Przecież wiesz, że zawsze Ci pomogę. No, a teraz pakuj się do samochodu, zawiozę Cię do Jastrzębia.
-Nie musisz, naprawdę…
-Chcę poznać synową. No już, chodź. 

***

Stojąc przed drzwiami mieszkania Beaty, Piotrek zastanawia się, czy to w ogóle ma sens. Ta cała podróż do Polski, opuszczanie treningów, i to po co? Żeby zobaczyć się z Beatą. Bo przecież nikt nie dał mu pewności, że uda mu się w ogóle dojść do słowa. Przez całą podróż z Żyrardowa do Jastrzębia myślał nad tym, co mam jej powiedziećŻadne słowa nie wydawały się być odpowiednimi. Ostecznie uznał, że musi chociaż spróbować. Dzwoni do drzwi i czeka, aż szatynka je otworzy, jednak nic takiego się nie dzieje. Mimo to, Nowakowski nie daje za wygraną. Dzwoni po raz kolejny. Tym razem słyszy jednak ruchu w mieszkaniu-Beata! Proszę otwórz! Musimy porozmawiać!-krzyczy, dobijając się do drzwi.
-O czym?!-krzyczy mu w twarz, otwierając. Próbuje równie szybko je zamknąć, jednak Piotrek blokuje je stopą-Nie mamy o czym rozmawiać! Wydawało mi się, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy! Chcesz dodać coś jeszcze?! Kim nazwiesz mnie tym razem?! Szmatą?! Suką?! Bo na tanią dziwkę już się uodporniłam! Musisz coś nowego wymyślić!
-BEATA! Daj mi chociaż dojść do słowa!
-Po co? Za mało jeszcze mnie upokorzyłeś?! Za mało przez Ciebie wycierpiałam?! Najpierw to Twoja Klaudia, teraz ty! Mam tego dość! Wynoś się stąd!
-Ale Beata...
-WYNOŚ SIĘ, POWIEDZIAŁAM!-ryczy i odpychając zaskoczonego Nowakowskiego, zatrzaskuje drzwi. Opiera się o nie plecami i zsuwa się po nich na podłogę. Słyszy krzyki Piotrka, próbującego dostać się do środka. Po jej twarzy spływa strumienie łez. Godzinę później krzyki ustały. Szatynka ma nadzieję, że Piotrek w końcu dał sobie spokój. Uchyla lekko drzwi. Widzi bukiet róż i małe pudełeczko pozostawione przez Pitera na podłodze. Podnosi je i zamyka drzwi. W ostatniej chwili Piotrek ciągnie je w swoją stronę i wchodzi do mieszkania-Wyjdź! Wynoś się stąd! Słyszysz?! Wynoś się!-wrzeszczała, jednak Nowakowski jej nie słucha.  Mimo jej wyraźnych sprzeciwów bierze ją na ręce i zanosi do jej pokoju. Delikatnie kładzie ją na łóżku, a sam siada obok niej uniemożliwiając jej ucieczkę-PIOTREK! Zostaw mnie w spokoju!
-Wiem, że wolałabyś, żeby to Bartek był na moim miejscu, ale musisz się zadowolić moją obecnością!
-Co?! O co Ci chodzi?! Bartek jest tylko moim przyjacielem! Uratował nasze dziecko! Gdyby nie on...-głos się jej załamuje.
-Gdyby nie on, to co?!-krzyczy jej w twarz.
-Gdyby nie on, straciłabym dziecko!-na te słowa wyraz twarzy Pita gwałtownie się zmienia. Teraz widnieje na niej przerażenie.
-Co?-szepcze.
-Właśnie to! Poroniłabym, gdyby nie BartekDalej uważasz, że on jest taki zły?!-pyta, znając odpowiedź-Chciałeś wiedzieć coś jeszcze?!-pyta, wciąż podniesionym głosem.
-Ale... ale dlaczego?-pyta nieśmiało.-Bo bałam się Ciebie poinformować, że zostaniesz ojcem, IDIOTO! Jak widać miałam rację!-krzyczy mu prosto w twarz. Próbuje uciec, jednak Nowakowski jej to uniemożliwia. 
Beata... Beata, przepraszam. Wiem, że źle zrobiłem, ale wybacz mi.
-Wypchaj się tymi przeprosinami! Myślisz, że jedno „przepraszam” załatwi sprawę?!
-Nie, ale...
-Ale co?! Potraktowałeś mnie jak ostatnią i myślisz, że „przepraszam” coś zmieni?!
-Wiem, że nie, ale proszę... Daj mi szansę, a wszystko naprawię...
-Miałeś jedną i jej nie wykorzystałeś! Nie licz na kolejną! Wyjdź, proszę... 
-Wyjdę, ale pamiętaj! Ja nie odpuszczę, dopóki mi nie wybaczysz!-zastrzega, opuszczając jej mieszkanie...