UWAGA!!

1.To opowiadanie to wymysł mojej (CHOREJ) wyobraźni;
2.Bohaterowie (Z wyjątkiem siatkarzy) są fikcyjni;
3.Miłego czytania:)

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział XXVII


-Ech… mam już dość udzielania nieodpłatnych porad „przedmałżeńskich”-jęknęła Alka, wchodząc do pokoju Bartmana.-O CHOLERA! Tornado tędy przeszło?-wykrzyknęła podsumowując bałagan panujący w pokoju bruneta. Jego ubrania leżały wszędzie: na łóżku, podłodze, fotelu, stoliku, biurku, a nawet… na żyrandolu!-Zibi?-wybuchła, widząc podnoszącą się spod łóżka górę ubrań. Wyłoniła się spod niej twarz jej chłopaka.
-No co?-wzruszył ramionami-Telefonu szukałem-odparł, podnosząc do góry rękę w której ściskał swojego Iphone’a.
-I dlatego zrobiłeś tu taki burdel? No tak… przecież rozmawiam z samym panem Bartmanem, największym kobieciarzem reprezentacji Polski siatkarzy. Dla ciebie burdel to naturalne środowisko życia.-stwierdziła, wychodząc z pokoju.-jak to już ogarniesz, to przyjdź do salonu.-dodała, ale Zbyszek już jej nie słuchał, rozmawiając z kimś przez telefon.
-Dzwonił Pit. Jadą z Beatą do Żyrardowa. Piotrek chce w końcu oficjalnie przedstawić ją rodzicom. Najprawdopodobniej nie zdążą  już wrócić do Jastrzębia, żeby się spakować i prosili, żebyśmy zabrali ich rzeczy do Rzeszowa.
-Jeśli chodzi o Beatę, to nie ma problemu. W końcu mieszkamy razem, ale Piter? Jak my niby mamy się dostać do jego mieszkania?-w odpowiedzi Zbyszek wyjął z kieszeni pęk kluczy zawieszonych na breloczku z literą „P”.-Cichy dał nam jeden komplet po pierwszej imprezie po jego przyjeździe. Wiesz, tak na wszelki wypadek…
-No, spoko. Tylko jak my to mamy pomieścić? No bo chyba nie w twoim samochodzie?
-Michał ma u siebie sporo miejsca, no i jeszcze jest twoja mazda…
-Że niby jak ja mam nią jechać do Rzeszowa? W tym?-warknęła, wskazując gips.
-No chyba nie zamierzasz jej tu zostawić? Magda też ma prawko podobno. Może jechać twoim… w końcu trzeba ją jakoś tam dostarczyć, a ja nie mam czasu, żeby jeździć w tę i z powrotem.
-OK. niech tak będzie. Sprężaj się z tym pakowaniem, jeśli mamy jeszcze spakować rzeczy Beaty i Piotrka.
-Pit podobno jeszcze się nie rozpakował. To znaczy nie do końca. Nie będzie problemu z jego rzeczami. Dobra, idę do siebie.-poinformował ją, wychodząc z salonu.-A, na Polsacie jest podobno jakaś fajna komedia.-dodał, wychylając się zza drzwi.
-Idź już, bo nigdy nie skończysz!-warknęła, rzucając w niego poduszką.
*
-Cholera, kogo niesie o trzeciej nad ranem!-ryknęła wściekła blondynka, snując się przez mieszkanie kierując się do drzwi.-MISIEK? CO TY TU DO CHOLERY ROBISZ? NIE DOTARŁO DO CIEBIE, JAK MÓWIŁAM, ŻE NIE CHCĘ MIEĆ Z TOBĄ NIC WSPÓLNEGO?-krzyczała, nim zorientowała się, że Kubiak jest kompletnie pijany.
-Madziu… kochanie… ja… prze… przepraszam. To… to nie tak… jak myślisz…-jąkał się próbując utrzymać się na nogach. Dziewczyna podtrzymała go, gdy się zachwiał i wprowadziła go do mieszkania.-Kocham cię. Tak bardzo cię kocham-powtarzał, podczas gdy Magda prowadziła go w stronę swojej sypialni. Pomogła mu położyć się na łóżku, zdejmując jego ciężką rękę ze swoich ramion.-Madzia, ja naprawdę nic nie zrobiłem. Sandra… to moja kuzynka. Nie kocham jej. Kocham ciebie…
-Ćśś… nic nie mów.
-Ale Madzia!-bronił się przyjmujący.
-Śpij, rano mi wszystko wytłumaczysz.
-Tak… rano-wymruczał i zasnął. Magda nie była w stanie położyć się obok niego. Usiadła na fotelu stojącym przy oknie i wpatrując się w ruchliwą ulicę miasta. Podciągnęła kolana pod brodę, przykrywając się kocem. Usłyszała, jak przez sen szatyn powtarza jej imię. Chwilę później zasnęła…
*
Po drugiej stronie kraju, w Lublinie trzecia z dziewczyn nie mogła zasnąć, obawiają się spotkania z rodzicami narzeczonego. Po kolejnej bezsennej godzinie, nie chcąc budzić Piotrka, wstała z łóżku. Najciszej jak umiała, ruszyła po omacku w stronę drzwi prowadzących na balkon. Wyszła na chłodne nocne powietrze i opierając się o barierkę wpatrywała się w gwiazdy. Jej ciało drżało w chłodnym wietrze i Beata żałowała, że nie założyła nic na koszulkę blondyna, która zastępowała jej piżamę. Nie chciała wracać do pokoju, by nie obudzić Nowakowskiego. Położyła dłoń na brzuchu. Uśmiechnęła się na myśl, że zaledwie kilka centymetrów pod skórą znajdują się dwa maleńkie ziarenka. Jej dzieci. ICH dzieci. Jej i Piotrka. Wynik jednej, zbyt szalonej nocy, która zakończyła się w łóżku blondyna. WPADKA, jak określała to na początku, teraz wydawała jej się największym prezentem od losu. Opuściła wzrok na dłoń zaciskającą się na barierce. Na jej serdecznym palcu lśnił pierścionek zaręczynowy. Przeszło jej przez myśl, że środkowy dał jej go tylko ze względu na dzieci. Odgoniła tę myśl, jednak wciąż powracało do niej przeświadczenie, że środkowemu na niej nie zależy. Podskoczyła przerażona, gdy usłyszała kroki za plecami.
-Nie powinnaś wychodzić na balkon w takim stroju.-odezwał się środkowy, podchodząc do narzeczonej. Otulił jej ramiona grubym szlafrokiem i odwrócił ją w swoją stronę.-Hej, mała. Coś się stało? Czemu płaczesz?-zapytał spanikowany. Beata przetarła policzek wierzchem dłoni. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z łez spływających po jej twarzy.
-To… to nic takiego.-próbowała go zbyć. Siatkarz był jednak nieugięty.-Piotruś, naprawdę wszystko jest w porządku. Po prostu… jestem trochę nerwowa. Wiesz, hormony i te sprawy…
-Przecież widzę, że kłamiesz. Jeśli nie chcesz, to nie mów. Chodźmy do środka, jesteś przemarznięta.-objął ją w pasie i poprowadził do pokoju.-Powiesz mi, o co chodzi?-spytał szeptem, kiedy leżeli w łóżku, wtuleni w siebie.-Ale tym razem naprawdę.
-Piotrek… bo ja… powiedz mi, dlaczego chcesz się ze mną ożenić?-odpowiedziała pytaniem, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Co? Hej, skąd to pytanie?-spytał, przytulając się do jej placów.
-Czy… czy chodzi ci tylko o to, że jestem z tobą w ciąży?-w oczach szatynki znów zalśniły łzy.
-NIE! Kochanie, oczywiście, że nie. Przecież wiesz, że nie jestem taki. Nie poprosiłbym cię o rękę, gdybym cię nie kochał. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy, co?
-Ja… ja nie wiem. Jestem głupia-odparła i odwracając się do niego, wtuliła się w jego ramiona.
-Nie jesteś głupia. To normalne, że przyszło ci to do głowy, biorąc pod uwagę okoliczności, ale ja chcę wziąć z tobą ślub tylko dlatego, że cię kocham. KOCHAM.-szeptał, gładząc jej włosy. Kilka minut później szatynka zasnęła w jego ramionach…
*
Kiedy Magda obudziła się rano, z trudem rozprostowując zdrętwiałe ciało, Michał też już nie spał. Wpatrywał się w dziewczynę, próbując zrozumieć, co robi w jej łóżku. Przed oczami przesuwały mu się pojedyncze obrazy. Rozmowa z Alą poprzedniego dnia. Kolorowe światła dyskoteki. Rudowłosa dziewczyna, kręcąca się gdzieś obok. Mina Magdy, kiedy zobaczyła go przed drzwiami. „Zaraz… co to za laska” zapytał w myślach wracając do rudej. „Cholera, czy ja coś z nią? O nie… nie mógłbym… Boże, Magda!” usiadł dość gwałtownie na łóżku. Zabolało.
-Kurwa, mój łeb…-jęknął, podpierając głową rękami.
-Misiek… czemu to zrobiłeś?-zapytała blondynka, siadając obok niego. Podała mu butelkę wody
, którą momentalnie opróżnił.
-Co zrobiłem? Chodzi ci o Sandrę?
-Słyszałam już kilka razy o tobie i Sandrze. Zastanawiam się tylko po jaką cholerę poszedłeś się schlać?
-Nie miałem tego w planach, tak jakoś samo wyszło… chciałem wypić tylko jednego. Wiesz, ”na odwagę”. I tak jakoś wyszło, że wypiłem za dużo. Przepraszam, to nie miało tak wyglądać. Miałem przyjść i w razie czego błagać na kolanach o przebaczenie… i pewnie prawie wylądowałem na kolanach… tyle że z innego powodu.-zaśmiał się, a później skrzywił się z bólu. Magda wyszła z pokoju. Misiek przestraszyła się, że dziewczyna nie chce z nim dłużej rozmawiać, jednak wróciła chwilę później niosąc mu butelkę wody i opakowanie tabletek przeciwbólowych.
-Jak to wypijesz, to przyjdź do kuchni. Zrobię nam kawę.-odezwała się, podając mu butelkę i kładąc tabletki na szafce nocnej.
-Jesteś cudowna…-mruknął Misiek, patrząc jak blondynka wychodzi.

-Michał, do jasnej cholery, powiedz, że to jakiś żart!-wrzasnęła siedząca w kuchni Magda. Zaskoczony przyjmujący ruszył w tamtym kierunku. Obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem, a blondynka wskazała na ekran laptopa. Ze zdjęcia, które się na nim znajdowało uśmiechała się do niego ta rudowłosa dziewczyna, którą poznał poprzedniej nocy. Na zdjęciu siedziała mu na kolanach, przyciągając jego twarz do swojej. Ze zdjęcia jednoznacznie wynikało, co musiało zdarzyć się chwilkę później.-Misiek, błagam. Powiedz mi, że nie zdradziłeś mnie z moją własną… siostrą…-wyszeptała dziewczyna. Głos jej się załamał przed ostatnim słowem.-Powiedz, że to zwykły photoshop. Proszę…
-Ja… nie wiem. Magduś, ja nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru. Nie wiem, co się tam działo. Nie pamiętam…
-Wybaczyłam ci Sandrę, bo zapewnialiście mnie, że to tylko twoja kuzynka. Tego ci nie wybaczę!
-Ale, Magda! Ja naprawdę tego nie zrobiłem!-bronił się szatyn, próbując przytulić do siebie zapłakaną dziewczynę.
-Sam przed chwilą powiedziałeś, że nic nie pamiętasz, więc skąd ta pewność?!
-Nie zrobiłbym tego! Nie mógłbym!
-To powiedz to teraz!-wrzasnęła, pokazując mu następne zdjęcie. Na zdjęciu rudowłosa i Kubiak całowali się i wyglądało jakby obojgu bardzo się to podobało.-Rozumiem, dlaczego Agata to zrobiła. Nigdy nie zachowywałyśmy się jak siostry, nic dziwnego, że chciała mi zrobić na złość, ale ty? Nienawidzę cię!
-Magda, proszę… uwierz mi! Nigdy bym…
-Tak, wiem, coś wspominałeś! A teraz wynoś się stąd! No już! Wypierdalaj! Nie chcę cię już znać! Wynoś się z mojego życia!
-Madziu, nie rób tego…
-Wyjdziesz sam, albo ci pomogę.-zagroziła. Jej groźba była dość zaskakująca, biorąc pod uwagę, że Michał był od niej sporo wyższy i cięższy. Jednak widząc jej przepełniony bólem i nienawiścią wzrok, Kubiak opuścił mieszkanie blondynki…

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział XXVI

-Ej, Magda, powiesz mi w końcu, o co chodzi?-spytała zirytowana Alka. Już od godziny próbowała wyciągnąć z blondynki, co się stało, jednak wciąż nie otrzymała odpowiedzi. Zamłyńska zużyła już trzy opakowania chusteczek, ale nie wydawało się, by potok łez miał się skończyć.

-No… bo Misiek… on… on ma… on ma inną!-zaszlochała Magda, gdy w końcu udało jej się opanować łzy.
-Co?! Magda, nie żartuj! Michał by ci tego nie zrobił. Przecież on cię kocha!
-Skąd ty to możesz wiedzieć?! WIDZIAŁAM ICH! DZISIAJ! POD MOIM BLOKIEM!-krzyknęła, rzucając się na poduszkę, znów zalewając się łzami.
-Madzia, spokojnie… przecież to nie musiała być jego dziewczyna…
-SIOSTRY BY… TAK… NIE PRZYTULAŁ-do Alki dotarł stłumiony przez poduszkę krzyk przyjaciółki. Zniecierpliwiona brunetka zerwała się z łóżka i pomimo przeszywającego bólu podeszła do Magdy i potrząsnęła nią, próbując ją przekonać do rozmowy z Kubiakiem.
-Magda, powinnaś go zapytać, kim była ta dziewczyna. Może to tylko nieporozumienie…
-Nieporozumienie?-przerwała jej, gwałtownie podnosząc się do pozycji siedzącej.-Mój związek z Michałem to było jedno wielkie nieporozumienie! Ala, ja ich widziałam! WIDZIAŁAM!
-Może gdybyś mu dała dojść do słowa…
-Trzymasz jego stronę-znów wtrąciła się blondynka.
-Nie trzymam niczyjej strony! Po prostu uważam, że powinnaś z nim porozmawiać!-krzyknęła brunetka, wybiegając z pokoju przyjaciółki. Zdenerwowana rzuciła się na kanapę w salonie ignorując ból w klatce piersiowej spowodowany zbyt gwałtownym ruchem.
-Magda, przepraszam… nie powinnam była-odezwała się Alicja, wchodząc do pokoju blondynki, jednak przerwała, widząc ją pogrążoną we śnie. Nakryła ją więc kocem i po cichu wyszła z pokoju, i siadając na oparciu kanapy wyjęła swojego Samsunga i wybrała numer Zbyszka.-Zibi, przywieziesz tu Miśka?-zapytała, kiedy odebrał telefon.-Magda śpi, więc mamy okazję, żeby ich pogodzić…
-Ok, Aluś. Zobaczę, co uda mi się zrobić. Nie będzie łatwo, bo Michał jest wściekły na Magdę, za to że oskarżyła  go o coś, czego nigdy by jej nie zrobił. Wiesz, ta dziewczyna… to jego kuzynka, Sandra. Oni od zawsze zachowywali się jak para. Na początku też myślałem, że są razem.
-Zbyszek? A nie mógłbyś mi tego powiedzieć, kiedy już przyjedziesz?
-Co? A tak, już jadę. Zaraz u was będę.-krzyknął i rozłączył się…
*
-Piotrek, ale pamiętaj, że ja chcę zaprosić Bartka. Nieważne, czy ci się to podoba, czy nie. To jest mój przyjaciel i chcę, żeby tego dnia był z nami...-stwierdziła Beata, dopisując Gawryszewskiego do tworzonej od kilku godzin listy gości weselnych.-Ej, kochanie… ty wciąż jesteś o niego zazdrosny?-zaśmiała się, widząc irytację wymalowaną na jego twarzy.
-Nie, coś ty! Po prostu… no, nieważne… rozumiem, że chcesz go zaprosić i nie mam nic przeciwko.-odparł z wymuszonym uśmiechem, wpisując na listę kolegów z Resovii.
-Kocham cię, wiesz?-szepnęła szatynka i zarzucając narzeczonemu ręce na szyję, pocałowała go.
-Oo… przepraszam. Nie chciałam wam przeszkadzać, ale macie gościa.-do pokoju dziewczyny wparowała jej mama, a za jej plecami pojawił się…
-Bartek?-krzyknęła zaskoczona dziewczyna, zrywając się z łóżka na którym leżeli razem z Pitem.
-Cześć, Mała.
- Co ty tutaj robisz?
-Jutro rano mam się stawić w Gdańsku, a nie wyobrażam sobie, że mógłbym wyjechać bez pożegnania.-odparł i przeniósł wzrok z Beaty na Nowakowskiego.-Piter, nie wściekaj się. Nie przyjechałem tu, żeby się kłócić. Życzę wam jak najlepiej. Przepraszam was za to, że zmarnowaliście przeze mnie tyle czasu na kłótnie.
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina-niespodziewanie odezwał się blondyn.-Powinienem już dawno to zrobić, ale…-przerwał i wstając z łóżka podszedł do Bartka.-… dziękuję. Gdyby nie ty, to byłoby z nami krucho-dodał, zamykając Gawryłę w przyjacielskim uścisku. Beata wyszła z pokoju, pozwalając chłopakom porozmawiać w samotności.
-Piter… dobrze się czujesz?-zapytał zaskoczony brunet, siadając na stojącym obok fotelu. Piotrek poszedł w jego ślady, sadowiąc się wygodnie na łóżku szatynki.-Przecież gdyby nie ja…
-… to i tak znalazłbym inny powód do kłótni. Kiedy usłyszałem o dziecku, spanikowałem. To, że was wtedy razem widziałem, to była tylko wymówka. Gdyby nie to, pewnie uciekłbym stamtąd. Wyobraź sobie, jakby to wyglądało…-zaśmiał się, zerkając na drzwi, w których pojawiła się twarz jego narzeczonej, która zgromiła go wzrokiem.-Dzięki temu, co się stało, dojrzałem. A ty się do tego przyczyniłeś. Dlatego… dziękuję.-zakończył, ściskając dłoń Beaty.-Dobra. Koniec monologu.
-No właśnie! Mów co u ciebie! Wiesz w końcu, kim jest ta dziewczyna?-wtrąciła szatynka, siadając na piotrkowych kolanach.
-Jak na razie wiem, że ma na imię Sandra i jest architektem. Pracuje w jakiejś firmie w Katowicach, a w Jastrzębiu nadzoruje jakiś projekt. I tu jest problem. Po wyjeździe do Gdańska pewnie jej więcej nie zobaczę… ej, czy ja o czymś nie wiem?-przerwał, wskazując na pierścionek na palcu przyjaciółki.
-No… zaręczyliśmy się. Wczoraj po południu. Nie zdążyliśmy jeszcze nikogo powiadomić.-odparł Pit.
-W takim razie cieszę się, że dowiedziałem się jako jeden z pierwszych. Moje gratulacje!-krzyknął, przytulając najpierw Beatę, w następnie kumpla.
-Bartek, nie zmieniaj tematu! Ta dziewczyna… jak ona wygląda?
-A co to ma do rzeczy? I tak jej więcej nie zobaczę.-zbył ją.
-Blondynka? Mniej więcej metr siedemdziesiąt?-na oba pytania odpowiedział twierdząco.
-Tak, skąd wiesz?-odparł zszokowany środkowy. Beata nie odpowiedziała od razu, zawzięcie szukając czegoś w szafce nad biurkiem.
-Gdzie on jest do cholery… o, jest!-krzyknęła zadowolona, wyjmując album.-to ona?-zapytała, wskazując na jedno ze zdjęć.
-Skąd… skąd wiedziałaś? To ona.-stwierdził, wpatrując się w fotografię.
-Nie wiedziałam. Strzelałam. Sandra to była dziewczyna Rafała, mojego przyjaciela z liceum, który zginął w wypadku, który spowodowałam. Po jego śmierci załamała się i wyjechała do Katowic. Jeśli chcesz, mogę spróbować jakoś was umówić.-odparła, uśmiechając się łobuzersko.
-Nie, dzięki. Postaram się sam coś wykombinować… a wracając do was-szepnął, wciąż wpatrzony w zdjęcie.
-Rezerwuj dla nas czas na 22 września.-odezwał się Piotrek.-Mamy nadzieję, że przyjedziesz na wesele?
-Trochę szybko, ale rozumiem powody. Możecie na mnie liczyć. Nie przepuściłbym takiej okazji-odparł, a w głowie Beaty zaczął się kreować plan zeswatania Bartka i Sandry.
*
-Misiek, kurwa! Rusz tą dupę! Przecież skoro to tylko Sandra, to nie masz się czym przejmować! Wytłumacz Magdzie, że to tylko kuzynka, zamiast chować głowę w piasek!
-Zibi, zamknij się! Ty nie wiesz, co to znaczy! Myślisz, że tak łatwo będzie mi to wytłumaczyć?! Ostatnio nie dala mi dojść do słowa!
-KUBIAK! Pójdziesz do niej sam, albo ci pomogę!
-Oj, nie rób afery! Pogadam z nią, jak trochę ochłonie!-zdecydował przyjmujący.
-A idź ty!-wrzasnął Bartman i wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami…
*
-Magda, przestań rozpaczać! Przecież ci tłumaczę, że Sandra jest tylko jego kuzynką!-krzyczał Zbyszek, krążąc po pokoju blondynki-Oni od zawsze się tak zachowywali. Jak ją poznałem, też uznałem ją za dziewczynę Michała, ale oni są po prostu kuzynami. Teraz, po śmierci jej chłopaka zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej, bo Michał pomógł jej się z tego otrząsnąć, ale nic więcej między nimi nie ma!
-Zibi, ja wiem, że Michał jest twoim przyjacielem i zrobisz wszystko, żeby go ratować, ale ja nie jestem ślepa! Wiem, co widziałam!
-Zamłyńska, czy ty w ogóle mnie słuchasz? Przecież ci tłumaczę, że oni są RODZINĄ!-irytował się Zbyszek-Matka Michała  i ojciec sandry to rodzeństwo! BLIŹNIAKI! Misiek i  Sandra znają się od kołyski! Rzadko się widywali, bo Sandra z rodzicami od małego mieszkała na drugim końcu Polski… Magda, proszę. Daj mu szansę, żeby sam ci to powiedział. On cię kocha, ale nie chce tu przyjechać, bo boi się, że znów go stąd wyrzucisz-błagał załamany brunet.
-I ma rację! Niech mi się nawet na oczy nie pokazuje!-wrzasnęła, rzucając poduszką w  Zbyszka.
-A idź ty! Jesteś tak samo uparta jak Misiek! Dobraliście się wprost idealnie!-wrzasnął, opuszczając pokój…
*
-Serio, musisz już jechać?-zapytała Beata, przytulając się do przyjaciela.
-Już dość późno, a w drodze do Gdańska chcę wstąpić do rodziców, dawno się z nimi nie widziałem.-odparł, żegnając się z Piotrkiem.-No, Młody. Pilnuj się!-zażartował i rzucając krótkie-Do zobaczenia!-zniknął w samochodzie.
-Dziękuję-szepnęła szatynka, wtulając się plecami w tors Pita. Jego ramiona oplotły ją w talii.-Co mu powiedziałeś, kiedy mnie nie było?-zapytała, odwracając się przodem do niego.
-Prawdę. Że to on uświadomił mi jak wiele stracę, kiedy w moim życiu zabraknie ciebie, was…-szepnął, pieszczotliwie gładząc dłonią płaski brzuch dziewczyny.
-On? Myślałam, że to Grzesiek cię do mnie przysłał-zapytała zaskoczona dziewczyna.
-Grzesiek nie stanowił dla mnie zagrożenia. Nie odebrałby mi ciebie. Prawił mi kazania i zagroził, że Anastasi się o wszystkim dowie. To byłby dla mnie koniec z reprezentacją, ale to nieważne w porównaniu z życiem bez ciebie-ostatnie zdanie wyszeptał, muskając ustami jej szyję.-Śliczna jesteś, gdy uśmiechasz się w ten sposób-szepnął, a na jej policzki wkradł się rumieniec, czego oczywiście nie przegapił Piotrek-rumienisz się-dodał, czubkiem nosa przejeżdżając po jej policzku.
-Beata! Zaproś chłopaków na obiad! Czekamy na tarasie!-krzyknęła mama dziewczyny, wyłaniając się zza rogu budynku.-O, a ten wasz przemiły przyjaciel nie został na obiedzie?
-Nie, mamo. Bartek musiał już jechać. Chodźmy-odparła ruszając na taras ściskając rękę Piotrka…
*
-Zibi, czy możesz mi powiedzieć, po jaką cholerę ci tyle hawajskich koszul?-jęknęła Alka, gdy ze sterty ubrań wyciągnęła siódmą kolorową koszulę.
-No co? Lubię się wyróżniać.-odparł, wzruszając ramionami.-Dobra, to już chyba wszystko-stwierdził, rzucając na łóżko blisko dziesięć par jeansów.
-Zbyszek, nawet ja nie mam tyle ciuchów!-krzyknęła, składając kolejną koszulkę, która chwilę później wylądowała w walizce leżącej na podłodze sypialni bruneta.
-Alka,  a może się czegoś napijesz, albo zajrzysz do Miśka? Przydałaby mu się rozmowa z kimś kompetentnym a ja się do tego nie nadaję.
-Ta… i tak wiem, że chcesz się mnie pozbyć, ale udam, że tego nie zauważyłam. Jakbyś mnie szukał to będę u Michała.-odparła, ruszając powoli w stronę kuchni…
-Puk, puk-odezwała się zaglądając do pokoju przyjmującego.-Mogę? Zibi mnie wyrzucił z pokoju, bo komentowałam jego garderobę.-stwierdziła, wchodząc głębiej. Misiek, jakby nigdy nic odbijał od ściany małą tenisową piłeczkę.
-To on cię to przysłał?-zapytał mając na myśli oczywiście Bartmana.
-Nie, przyszłam bo nie chcę siedzieć sama w salonie… to co? Mogę wejść?-powtórzyła pytanie.
-Przecież i tak wiem, że nie odpuścisz, więc siadaj, zanim zemdlejesz.-dziewczyna usiadła na stojącym przy drzwiach fotelu.
-Świetnie. Wiedziałam, że się zgodzisz. Jeśli jesteś zainteresowany, to zrobiłam nam gorącą czekoladę, ale wątpię, bym była w stanie donieść ją aż tu. Przyniósłbyś ją?
-Tylko jeśli jest z bitą śmietaną!-zastrzegł z chytrym uśmieszkiem.
-No to śmigaj po nią-odparła brunetka, sadowiąc się wygodniej w fotelu.
-Zaraz wracam-krzyknął Misiek, wybiegając z pokoju. Wrócił chwilę później z wielkim bananem na twarzy i dwoma wielkimi kubkami wypełnionymi gorącą, brązową cieczą.-jesteś wielka-stwierdził, upijając łyk.
-Ej, to tylko gips!-zaśmiała się, biorąc od niego swój kubek.
-Ćśśś… uznajmy, że nic nie powiedziałem-odparł konspiracyjnym tonem, wyciągając się na łóżku.

-Kochasz ją?-zapytała w końcu Alka po kilkunastu minutach męczącej ciszy.
-Kogo?-zapytał, nie odrywając wzroku mikasy leżącej na półce nad łóżkiem.
-No, Magdę, a o kogo mogłabym pytać?
-Ala, skąd to pytanie…? Przecież to chyba oczywiste. Kocham ją najmocniej na świecie. NIGDY bym jej czegoś takiego nie zrobił. Jak Magda w ogóle mogła tak pomyśleć?-jęknął, pozwalając by po jego policku popłynęła jedna, samotna łza.
-Michał…-zaczęła, siadając na łóżku obok niego-jedź do niej, porozmawiaj z nią. Przecież nie możecie z tego zrezygnować…-nie dokończyła, bo Kubiak już wybiegł z pokoju i trzaskając drzwiami opuścił również mieszkanie.-Chyba ci się udało-szepnęła sama do siebie, ruszając do pokoju Bartmana…