-Ech… mam już dość udzielania nieodpłatnych porad
„przedmałżeńskich”-jęknęła Alka, wchodząc do pokoju Bartmana.-O CHOLERA!
Tornado tędy przeszło?-wykrzyknęła podsumowując bałagan panujący w pokoju
bruneta. Jego ubrania leżały wszędzie: na łóżku, podłodze, fotelu, stoliku,
biurku, a nawet… na żyrandolu!-Zibi?-wybuchła, widząc podnoszącą się spod łóżka
górę ubrań. Wyłoniła się spod niej twarz jej chłopaka.
-No co?-wzruszył ramionami-Telefonu szukałem-odparł, podnosząc do góry rękę w której ściskał swojego Iphone’a.
-I dlatego zrobiłeś tu taki burdel? No tak… przecież rozmawiam z samym panem Bartmanem, największym kobieciarzem reprezentacji Polski siatkarzy. Dla ciebie burdel to naturalne środowisko życia.-stwierdziła, wychodząc z pokoju.-jak to już ogarniesz, to przyjdź do salonu.-dodała, ale Zbyszek już jej nie słuchał, rozmawiając z kimś przez telefon.
-No co?-wzruszył ramionami-Telefonu szukałem-odparł, podnosząc do góry rękę w której ściskał swojego Iphone’a.
-I dlatego zrobiłeś tu taki burdel? No tak… przecież rozmawiam z samym panem Bartmanem, największym kobieciarzem reprezentacji Polski siatkarzy. Dla ciebie burdel to naturalne środowisko życia.-stwierdziła, wychodząc z pokoju.-jak to już ogarniesz, to przyjdź do salonu.-dodała, ale Zbyszek już jej nie słuchał, rozmawiając z kimś przez telefon.
-Dzwonił Pit. Jadą z Beatą do Żyrardowa. Piotrek chce w końcu
oficjalnie przedstawić ją rodzicom. Najprawdopodobniej nie zdążą już wrócić do Jastrzębia, żeby się spakować i
prosili, żebyśmy zabrali ich rzeczy do Rzeszowa.
-Jeśli chodzi o Beatę, to nie ma problemu. W końcu mieszkamy razem, ale Piter? Jak my niby mamy się dostać do jego mieszkania?-w odpowiedzi Zbyszek wyjął z kieszeni pęk kluczy zawieszonych na breloczku z literą „P”.-Cichy dał nam jeden komplet po pierwszej imprezie po jego przyjeździe. Wiesz, tak na wszelki wypadek…
-No, spoko. Tylko jak my to mamy pomieścić? No bo chyba nie w twoim samochodzie?
-Michał ma u siebie sporo miejsca, no i jeszcze jest twoja mazda…
-Że niby jak ja mam nią jechać do Rzeszowa? W tym?-warknęła, wskazując gips.
-No chyba nie zamierzasz jej tu zostawić? Magda też ma prawko podobno. Może jechać twoim… w końcu trzeba ją jakoś tam dostarczyć, a ja nie mam czasu, żeby jeździć w tę i z powrotem.
-OK. niech tak będzie. Sprężaj się z tym pakowaniem, jeśli mamy jeszcze spakować rzeczy Beaty i Piotrka.
-Pit podobno jeszcze się nie rozpakował. To znaczy nie do końca. Nie będzie problemu z jego rzeczami. Dobra, idę do siebie.-poinformował ją, wychodząc z salonu.-A, na Polsacie jest podobno jakaś fajna komedia.-dodał, wychylając się zza drzwi.
-Idź już, bo nigdy nie skończysz!-warknęła, rzucając w niego poduszką.
-Jeśli chodzi o Beatę, to nie ma problemu. W końcu mieszkamy razem, ale Piter? Jak my niby mamy się dostać do jego mieszkania?-w odpowiedzi Zbyszek wyjął z kieszeni pęk kluczy zawieszonych na breloczku z literą „P”.-Cichy dał nam jeden komplet po pierwszej imprezie po jego przyjeździe. Wiesz, tak na wszelki wypadek…
-No, spoko. Tylko jak my to mamy pomieścić? No bo chyba nie w twoim samochodzie?
-Michał ma u siebie sporo miejsca, no i jeszcze jest twoja mazda…
-Że niby jak ja mam nią jechać do Rzeszowa? W tym?-warknęła, wskazując gips.
-No chyba nie zamierzasz jej tu zostawić? Magda też ma prawko podobno. Może jechać twoim… w końcu trzeba ją jakoś tam dostarczyć, a ja nie mam czasu, żeby jeździć w tę i z powrotem.
-OK. niech tak będzie. Sprężaj się z tym pakowaniem, jeśli mamy jeszcze spakować rzeczy Beaty i Piotrka.
-Pit podobno jeszcze się nie rozpakował. To znaczy nie do końca. Nie będzie problemu z jego rzeczami. Dobra, idę do siebie.-poinformował ją, wychodząc z salonu.-A, na Polsacie jest podobno jakaś fajna komedia.-dodał, wychylając się zza drzwi.
-Idź już, bo nigdy nie skończysz!-warknęła, rzucając w niego poduszką.
*
-Cholera, kogo niesie o trzeciej nad ranem!-ryknęła wściekła
blondynka, snując się przez mieszkanie kierując się do drzwi.-MISIEK? CO TY TU
DO CHOLERY ROBISZ? NIE DOTARŁO DO CIEBIE, JAK MÓWIŁAM, ŻE NIE CHCĘ MIEĆ Z TOBĄ
NIC WSPÓLNEGO?-krzyczała, nim zorientowała się, że Kubiak jest kompletnie
pijany.
-Madziu… kochanie… ja… prze… przepraszam. To… to nie tak… jak myślisz…-jąkał się próbując utrzymać się na nogach. Dziewczyna podtrzymała go, gdy się zachwiał i wprowadziła go do mieszkania.-Kocham cię. Tak bardzo cię kocham-powtarzał, podczas gdy Magda prowadziła go w stronę swojej sypialni. Pomogła mu położyć się na łóżku, zdejmując jego ciężką rękę ze swoich ramion.-Madzia, ja naprawdę nic nie zrobiłem. Sandra… to moja kuzynka. Nie kocham jej. Kocham ciebie…
-Ćśś… nic nie mów.
-Ale Madzia!-bronił się przyjmujący.
-Śpij, rano mi wszystko wytłumaczysz.
-Tak… rano-wymruczał i zasnął. Magda nie była w stanie położyć się obok niego. Usiadła na fotelu stojącym przy oknie i wpatrując się w ruchliwą ulicę miasta. Podciągnęła kolana pod brodę, przykrywając się kocem. Usłyszała, jak przez sen szatyn powtarza jej imię. Chwilę później zasnęła…
-Madziu… kochanie… ja… prze… przepraszam. To… to nie tak… jak myślisz…-jąkał się próbując utrzymać się na nogach. Dziewczyna podtrzymała go, gdy się zachwiał i wprowadziła go do mieszkania.-Kocham cię. Tak bardzo cię kocham-powtarzał, podczas gdy Magda prowadziła go w stronę swojej sypialni. Pomogła mu położyć się na łóżku, zdejmując jego ciężką rękę ze swoich ramion.-Madzia, ja naprawdę nic nie zrobiłem. Sandra… to moja kuzynka. Nie kocham jej. Kocham ciebie…
-Ćśś… nic nie mów.
-Ale Madzia!-bronił się przyjmujący.
-Śpij, rano mi wszystko wytłumaczysz.
-Tak… rano-wymruczał i zasnął. Magda nie była w stanie położyć się obok niego. Usiadła na fotelu stojącym przy oknie i wpatrując się w ruchliwą ulicę miasta. Podciągnęła kolana pod brodę, przykrywając się kocem. Usłyszała, jak przez sen szatyn powtarza jej imię. Chwilę później zasnęła…
*
Po drugiej stronie kraju, w Lublinie trzecia z dziewczyn nie
mogła zasnąć, obawiają się spotkania z rodzicami narzeczonego. Po kolejnej
bezsennej godzinie, nie chcąc budzić Piotrka, wstała z łóżku. Najciszej jak
umiała, ruszyła po omacku w stronę drzwi prowadzących na balkon. Wyszła na
chłodne nocne powietrze i opierając się o barierkę wpatrywała się w gwiazdy.
Jej ciało drżało w chłodnym wietrze i Beata żałowała, że nie założyła nic na
koszulkę blondyna, która zastępowała jej piżamę. Nie chciała wracać do pokoju,
by nie obudzić Nowakowskiego. Położyła dłoń na brzuchu. Uśmiechnęła się na
myśl, że zaledwie kilka centymetrów pod skórą znajdują się dwa maleńkie
ziarenka. Jej dzieci. ICH dzieci. Jej i Piotrka. Wynik jednej, zbyt szalonej
nocy, która zakończyła się w łóżku blondyna. WPADKA, jak określała to na
początku, teraz wydawała jej się największym prezentem od losu. Opuściła wzrok
na dłoń zaciskającą się na barierce. Na jej serdecznym palcu lśnił pierścionek
zaręczynowy. Przeszło jej przez myśl, że środkowy dał jej go tylko ze względu
na dzieci. Odgoniła tę myśl, jednak wciąż powracało do niej przeświadczenie, że
środkowemu na niej nie zależy. Podskoczyła przerażona, gdy usłyszała kroki za
plecami.
-Nie powinnaś wychodzić na balkon w takim stroju.-odezwał się środkowy, podchodząc do narzeczonej. Otulił jej ramiona grubym szlafrokiem i odwrócił ją w swoją stronę.-Hej, mała. Coś się stało? Czemu płaczesz?-zapytał spanikowany. Beata przetarła policzek wierzchem dłoni. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z łez spływających po jej twarzy.
-To… to nic takiego.-próbowała go zbyć. Siatkarz był jednak nieugięty.-Piotruś, naprawdę wszystko jest w porządku. Po prostu… jestem trochę nerwowa. Wiesz, hormony i te sprawy…
-Przecież widzę, że kłamiesz. Jeśli nie chcesz, to nie mów. Chodźmy do środka, jesteś przemarznięta.-objął ją w pasie i poprowadził do pokoju.-Powiesz mi, o co chodzi?-spytał szeptem, kiedy leżeli w łóżku, wtuleni w siebie.-Ale tym razem naprawdę.
-Piotrek… bo ja… powiedz mi, dlaczego chcesz się ze mną ożenić?-odpowiedziała pytaniem, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Co? Hej, skąd to pytanie?-spytał, przytulając się do jej placów.
-Czy… czy chodzi ci tylko o to, że jestem z tobą w ciąży?-w oczach szatynki znów zalśniły łzy.
-NIE! Kochanie, oczywiście, że nie. Przecież wiesz, że nie jestem taki. Nie poprosiłbym cię o rękę, gdybym cię nie kochał. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy, co?
-Ja… ja nie wiem. Jestem głupia-odparła i odwracając się do niego, wtuliła się w jego ramiona.
-Nie jesteś głupia. To normalne, że przyszło ci to do głowy, biorąc pod uwagę okoliczności, ale ja chcę wziąć z tobą ślub tylko dlatego, że cię kocham. KOCHAM.-szeptał, gładząc jej włosy. Kilka minut później szatynka zasnęła w jego ramionach…
-Nie powinnaś wychodzić na balkon w takim stroju.-odezwał się środkowy, podchodząc do narzeczonej. Otulił jej ramiona grubym szlafrokiem i odwrócił ją w swoją stronę.-Hej, mała. Coś się stało? Czemu płaczesz?-zapytał spanikowany. Beata przetarła policzek wierzchem dłoni. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z łez spływających po jej twarzy.
-To… to nic takiego.-próbowała go zbyć. Siatkarz był jednak nieugięty.-Piotruś, naprawdę wszystko jest w porządku. Po prostu… jestem trochę nerwowa. Wiesz, hormony i te sprawy…
-Przecież widzę, że kłamiesz. Jeśli nie chcesz, to nie mów. Chodźmy do środka, jesteś przemarznięta.-objął ją w pasie i poprowadził do pokoju.-Powiesz mi, o co chodzi?-spytał szeptem, kiedy leżeli w łóżku, wtuleni w siebie.-Ale tym razem naprawdę.
-Piotrek… bo ja… powiedz mi, dlaczego chcesz się ze mną ożenić?-odpowiedziała pytaniem, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Co? Hej, skąd to pytanie?-spytał, przytulając się do jej placów.
-Czy… czy chodzi ci tylko o to, że jestem z tobą w ciąży?-w oczach szatynki znów zalśniły łzy.
-NIE! Kochanie, oczywiście, że nie. Przecież wiesz, że nie jestem taki. Nie poprosiłbym cię o rękę, gdybym cię nie kochał. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy, co?
-Ja… ja nie wiem. Jestem głupia-odparła i odwracając się do niego, wtuliła się w jego ramiona.
-Nie jesteś głupia. To normalne, że przyszło ci to do głowy, biorąc pod uwagę okoliczności, ale ja chcę wziąć z tobą ślub tylko dlatego, że cię kocham. KOCHAM.-szeptał, gładząc jej włosy. Kilka minut później szatynka zasnęła w jego ramionach…
*
Kiedy Magda obudziła się rano, z trudem rozprostowując
zdrętwiałe ciało, Michał też już nie spał. Wpatrywał się w dziewczynę, próbując
zrozumieć, co robi w jej łóżku. Przed oczami przesuwały mu się pojedyncze
obrazy. Rozmowa z Alą poprzedniego dnia. Kolorowe światła dyskoteki. Rudowłosa
dziewczyna, kręcąca się gdzieś obok. Mina Magdy, kiedy zobaczyła go przed
drzwiami. „Zaraz… co to za laska” zapytał w myślach wracając do rudej.
„Cholera, czy ja coś z nią? O nie… nie mógłbym… Boże, Magda!” usiadł dość gwałtownie
na łóżku. Zabolało.
-Kurwa, mój łeb…-jęknął, podpierając głową rękami.
-Misiek… czemu to zrobiłeś?-zapytała blondynka, siadając obok niego. Podała mu butelkę wody, którą momentalnie opróżnił.
-Co zrobiłem? Chodzi ci o Sandrę?
-Słyszałam już kilka razy o tobie i Sandrze. Zastanawiam się tylko po jaką cholerę poszedłeś się schlać?
-Nie miałem tego w planach, tak jakoś samo wyszło… chciałem wypić tylko jednego. Wiesz, ”na odwagę”. I tak jakoś wyszło, że wypiłem za dużo. Przepraszam, to nie miało tak wyglądać. Miałem przyjść i w razie czego błagać na kolanach o przebaczenie… i pewnie prawie wylądowałem na kolanach… tyle że z innego powodu.-zaśmiał się, a później skrzywił się z bólu. Magda wyszła z pokoju. Misiek przestraszyła się, że dziewczyna nie chce z nim dłużej rozmawiać, jednak wróciła chwilę później niosąc mu butelkę wody i opakowanie tabletek przeciwbólowych.
-Jak to wypijesz, to przyjdź do kuchni. Zrobię nam kawę.-odezwała się, podając mu butelkę i kładąc tabletki na szafce nocnej.
-Jesteś cudowna…-mruknął Misiek, patrząc jak blondynka wychodzi.
-Kurwa, mój łeb…-jęknął, podpierając głową rękami.
-Misiek… czemu to zrobiłeś?-zapytała blondynka, siadając obok niego. Podała mu butelkę wody, którą momentalnie opróżnił.
-Co zrobiłem? Chodzi ci o Sandrę?
-Słyszałam już kilka razy o tobie i Sandrze. Zastanawiam się tylko po jaką cholerę poszedłeś się schlać?
-Nie miałem tego w planach, tak jakoś samo wyszło… chciałem wypić tylko jednego. Wiesz, ”na odwagę”. I tak jakoś wyszło, że wypiłem za dużo. Przepraszam, to nie miało tak wyglądać. Miałem przyjść i w razie czego błagać na kolanach o przebaczenie… i pewnie prawie wylądowałem na kolanach… tyle że z innego powodu.-zaśmiał się, a później skrzywił się z bólu. Magda wyszła z pokoju. Misiek przestraszyła się, że dziewczyna nie chce z nim dłużej rozmawiać, jednak wróciła chwilę później niosąc mu butelkę wody i opakowanie tabletek przeciwbólowych.
-Jak to wypijesz, to przyjdź do kuchni. Zrobię nam kawę.-odezwała się, podając mu butelkę i kładąc tabletki na szafce nocnej.
-Jesteś cudowna…-mruknął Misiek, patrząc jak blondynka wychodzi.
-Michał, do
jasnej cholery, powiedz, że to jakiś żart!-wrzasnęła siedząca w kuchni Magda. Zaskoczony
przyjmujący ruszył w tamtym kierunku. Obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem, a
blondynka wskazała na ekran laptopa. Ze zdjęcia, które się na nim znajdowało
uśmiechała się do niego ta rudowłosa dziewczyna, którą poznał poprzedniej nocy.
Na zdjęciu siedziała mu na kolanach, przyciągając jego twarz do swojej. Ze zdjęcia
jednoznacznie wynikało, co musiało zdarzyć się chwilkę później.-Misiek, błagam.
Powiedz mi, że nie zdradziłeś mnie z moją własną… siostrą…-wyszeptała
dziewczyna. Głos jej się załamał przed ostatnim słowem.-Powiedz, że to zwykły
photoshop. Proszę…
-Ja… nie wiem. Magduś, ja nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru. Nie wiem, co się tam działo. Nie pamiętam…
-Wybaczyłam ci Sandrę, bo zapewnialiście mnie, że to tylko twoja kuzynka. Tego ci nie wybaczę!
-Ale, Magda! Ja naprawdę tego nie zrobiłem!-bronił się szatyn, próbując przytulić do siebie zapłakaną dziewczynę.
-Sam przed chwilą powiedziałeś, że nic nie pamiętasz, więc skąd ta pewność?!
-Nie zrobiłbym tego! Nie mógłbym!
-To powiedz to teraz!-wrzasnęła, pokazując mu następne zdjęcie. Na zdjęciu rudowłosa i Kubiak całowali się i wyglądało jakby obojgu bardzo się to podobało.-Rozumiem, dlaczego Agata to zrobiła. Nigdy nie zachowywałyśmy się jak siostry, nic dziwnego, że chciała mi zrobić na złość, ale ty? Nienawidzę cię!
-Magda, proszę… uwierz mi! Nigdy bym…
-Tak, wiem, coś wspominałeś! A teraz wynoś się stąd! No już! Wypierdalaj! Nie chcę cię już znać! Wynoś się z mojego życia!
-Madziu, nie rób tego…
-Wyjdziesz sam, albo ci pomogę.-zagroziła. Jej groźba była dość zaskakująca, biorąc pod uwagę, że Michał był od niej sporo wyższy i cięższy. Jednak widząc jej przepełniony bólem i nienawiścią wzrok, Kubiak opuścił mieszkanie blondynki…
-Ja… nie wiem. Magduś, ja nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru. Nie wiem, co się tam działo. Nie pamiętam…
-Wybaczyłam ci Sandrę, bo zapewnialiście mnie, że to tylko twoja kuzynka. Tego ci nie wybaczę!
-Ale, Magda! Ja naprawdę tego nie zrobiłem!-bronił się szatyn, próbując przytulić do siebie zapłakaną dziewczynę.
-Sam przed chwilą powiedziałeś, że nic nie pamiętasz, więc skąd ta pewność?!
-Nie zrobiłbym tego! Nie mógłbym!
-To powiedz to teraz!-wrzasnęła, pokazując mu następne zdjęcie. Na zdjęciu rudowłosa i Kubiak całowali się i wyglądało jakby obojgu bardzo się to podobało.-Rozumiem, dlaczego Agata to zrobiła. Nigdy nie zachowywałyśmy się jak siostry, nic dziwnego, że chciała mi zrobić na złość, ale ty? Nienawidzę cię!
-Magda, proszę… uwierz mi! Nigdy bym…
-Tak, wiem, coś wspominałeś! A teraz wynoś się stąd! No już! Wypierdalaj! Nie chcę cię już znać! Wynoś się z mojego życia!
-Madziu, nie rób tego…
-Wyjdziesz sam, albo ci pomogę.-zagroziła. Jej groźba była dość zaskakująca, biorąc pod uwagę, że Michał był od niej sporo wyższy i cięższy. Jednak widząc jej przepełniony bólem i nienawiścią wzrok, Kubiak opuścił mieszkanie blondynki…