UWAGA!!

1.To opowiadanie to wymysł mojej (CHOREJ) wyobraźni;
2.Bohaterowie (Z wyjątkiem siatkarzy) są fikcyjni;
3.Miłego czytania:)

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział XXX

-To już ostatnia-ucieszyła się Magda, gdy Misiek wcisnął ostatnią walizkę do mazdy Alki.
-Dobra. To jak się umawiamy?-zapytała Alka, opierając się o maskę lazurowego mitsubishi Kubiaka.
-Ja jadę swoim, Misiek swoim, a Twoim Magda, tak?-blondynka na stwierdzenie Bartmana kiwnęła głową.
-A z kim ja mam jechać?-zapytała Alicja, podchodząc do reszty.
-Tylko u mnie jest miejsce. Spokojnie, już przygotowałem taśmę-zaśmiał się brunet.
-Zbyszek! Nawet mnie nie denerwuj!-krzyknęła dziewczyna, podchodząc do niego z zaciśniętymi w pięści dłoniami.
-Wiedziałem, że taśma się przyda, tylko nie pomyślałem o sznurku.-droczył się dalej brunet.
-Dobra, wsiadajcie już, bo musimy wyjechać z miasta przed największymi korkami.-wtrącił Misiek, wsiadając do swojego samochodu. Reszta poszła w jego ślady.
-OK. nawigacja włączona. Możemy jechać-stwierdził Zibi, wyjeżdżając z parkingu pod blokiem Magdy.
-KURWA! Czy on może się zamknąć?-warknęła Alka piętnaście minut później, wskazując na nawigację.
-Jak chcesz jechać pięć godzin dłużej, to możemy ją wyłączyć.
-No dobra…
-Zibi, nogi mi zdrętwiały!-jęknęła brunetka chwilę po tym, jak minęli tabliczkę Jastrzębie-Zdrój.
-
Daj spokój, jedziemy dopiero od pół godziny-warknął atakujący, wyprzedzając kilka jadących przed nimi samochodów.
-Ej, uważaj! Nie chcę kolejnego wypadku!
-Dasz mi prowadzić?-mruknął zdenerwowany Bartman wracając na odpowiedni pas.
-No, ale…
-Alka, czy ty możesz się zamknąć chociaż no pięć minut?!-wrzasnął.
-Nie krzycz na mnie!-odezwała się kilka minut później, głaszcząc dłonią jego udo.
-Kochanie, musimy się zatrzymać na chwilę… w jakimś motelu, najlepiej.
-Zibi! Tobie tylko jedno w głowie!-zaśmiała się dziewczyna, zaciskając palce na jego kolanie.
-Jak się ma taką seksowną dziewczynę, to trudno, żeby myśleć o łapaniu motylków.
-Niezłe wyczucie czasu-jęknęła Alka, gdy zadzwonił jej telefon.-Beata… No hej, laska. Co tam?
-Chciałam zapytać, czy już wyjechaliście.
-Tak, jesteśmy… ech, jedziemy przez jakąś wieś. Za dwie i pół godziny będziemy na miejscu. A wy?
-Piotrek przyjedzie sam. Jedziemy przez Lublin i ja już tam zostanę.
-Coś się stało?-zdziwiła się brunetka.
-Nie, tylko wiesz… ślub  chcemy wziąć w Lublinie, więc ktoś z nas musi być na miejscu.
-A, OK. Jak chcecie. Jak będziemy na miejscu to zadzwonię, bo mi zasięg ginie. Papa.-krzyknęła i rozłączyła się.-To na czym skończyliśmy?-zapytała chłopaka.
-Właśnie rozglądałem się za jakimś hotelem. Ale ostatecznie może być stacja.
-I co, znalazłeś coś?
-No właśnie, nie. Kurwa, co znowu?-jęknął, gdy zadzwonił telefon. Tym razem była to jego lumia.
-Halo?
-Zibi, możesz mi powiedzieć, po jaką cholerę skręciłeś w tę wiochę? Przecież teraz mamy dwadzieścia kilometrów więcej do przejechania!-krzyczał do słuchawki przyjmujący.
-Daj mi spokój, hotelu szukam!-warknął Zbyszek.
-Po co ci hotel, dopiero wyjechaliśmy!
-Misiek, rusz tą mózgownicą raz na jakiś czas! Nie zaszkodzi ci to!
-Marnujemy czas, bo ty chcesz zaliczyć!
-To ty marnujesz czas!-zaśmiał się brunet.-Jedźcie przodem, dogonimy was-dodał skręcając na parking małego hoteliku.-BINGO. Swoją drogą fajna nazwa.-stwierdził, wysiadając z samochodu. Ala poszła w jego ślady i chwilę później znaleźli się wynajętym pokoju w hotelu BINGO.

Pół godziny później wrócili na trasę.
-Ej, Zibi, czy to nie jest samochód Miśka?-zapytała dziewczyna, wskazując na mitsubishi zaparkowane na parkingu przy Orlenie.
-Daleko zajechali.-mruknął atakujący.-Możecie ruszać-powiadomił przyjaciela, gdy ten odebrał telefon.
*
-Mogliby zamontować tu windę-stwierdziła Magda, gdy w końcu dotarli na czwarte piętro, gdzie znajdowało się ich mieszkanie.
-Mnie to mówisz? To nie ty dźwigasz te wielkie walizki-jęknął, wyjmując z kieszeni klucz do mieszkania.-Otworzysz?
-Aaa… już nie mogę się doczekać, by je zobaczyć.-krzyknęła, otwierając drzwi. Za nimi ciągnął się, długi, jak na trzypokojowe mieszkanie, korytarz. Jego ściany pomalowano farbą w piaskowym kolorze, który idealnie kontrastował z ciemnobrązowymi panelami, którymi wyłożono podłogę. Gdy blondynka zajrzała za pierwsze drzwi, zobaczyła mały, ale funkcjonalny salon, ze ścianami wyłożonymi białym kamieniem. Podłoga, poza białymi śliskimi płytkami, przykryta była grubym i miękkim białym dywanem. Pod ścianą ustawiona była długa, czekoladowobrązowa szafka, a naprzeciwko niej równie brązowa kanapa i stolik kawowy.-Tu postawimy nasze zdjęcia-westchnęła, wskazując na szafkę.
-Taa… tylko telewizor musimy wymienić na większy.-mruknął siatkarz, wchodząc za nią do pokoju.
-Po co nam większy telewizor? Ten jest idealny.-zaprzeczyła, siadając na kanapie, uprzednio poprawiając kolorowe poduszki, leżące przy oparciu.-Wygodna… ale dość siedzenia. Nasiedziałam się w samochodzie.-Ale świetnie to wygląda-dodała, wchodząc do sypialni. Jedna ze ścian pokryta była białą tapetą ozdobioną brązowo-zielonymi kwiatami, częściowo zasłonięta przez wielkie lustro. Reszta ścian była szara. Pokój był dość wąski, całą jego szerokość zajmowało wielkie małżeńskie łoże wykonane z ciemnego drewna. Na ścianach wisiały trzy, puste jeszcze, ramki na zdjęcia.-Już wiem, co z nimi zrobię-Ucieszyła się, klaszcząc w dłonie. Po jej lewej stronie znajdowała się spora ciemnobrązowa szafa, a po przeciwnej stronie, mała komoda. Z sypialni przeszła do pomieszczenia znajdującego się na końcu korytarza. Okazała się nim być kuchnia. Białe ściany kontrastowały z orzechowymi meblami. Na środku stała mała prostokątna wyspa.-Hmm… szkoda, że nie ma tu żadnego stołu. Moglibyśmy czasem zaprosić kogoś na obiad, a tak… muszę coś wymyślić.
-Madziu, jeszcze się nawet nie rozpakowaliśmy, a ty już myślisz o przyjmowaniu gości?-zaśmiał się Kubiak, który wszedł akurat do mieszkania z kolejnymi walizkami.-I jak ci się tu podoba?
-Jeszcze nie widziałam wszystkiego, ale sama bym tu tak urządziła.-uśmiechnęła się do chłopaka, musnęła ustami jego lekko zarośnięty policzek i wyszła z kuchni. Zajrzała do kolejnego pokoju. Stała w nim dwuosobowa, rozkładana sofa, biurko i wygodny fotel. Nad biurkiem wisiała korkowa tablica i przypięty do niej plakat ze zdjęciem drużyny Resovii.-Od razu widać, że to mieszkanie wynajmuje wasz klub.-zaśmiała się blondynka.-To biurko zajmuje strasznie dużo miejsca, moglibyśmy się go pozbyć.
-Jak skończysz studia, to pogadamy. Prawnik powinien mieć odpowiednie miejsce pracy.-w pokoju pojawiła się wiecznie uśmiechnięta twarz przyjmującego.
-Prawnik… jak uda mi się w ogóle skończyć te studia-mruknęła.
-Ej, trochę więcej entuzjazmu proszę!-w odpowiedzi dziewczyna wyszczerzyła zęby w wymuszonym niby-uśmiechu.-Od razu lepiej. Dobra, idę po resztę rzeczy, a potem jadę na Podpromie. Jeśli chcesz, zabiorę cię ze sobą.
-Dopiero przyjechałeś, a już każą ci trenować? Mogliby wam dać chociaż dzień wolnego.
-Nie, nie jadę na trening. Mam jeszcze kilka świstków do podpisania, no i będę miał okazję spotkać się z kolegami z drużyny. Dlatego pytam, czy chcesz jechać ze mną. Igła nie mógł się doczekać, kiedy cię zobaczy.
-To jak Igle tak zależy, by mnie zobaczyć, to oczywiście, że pójdę-zaśmiała się dziewczyna.
-Miałam nadzieję, że zrobisz to dla mnie… no trudno.-odparł ironicznie Michał i pogwizdując wyszedł z mieszkania.
-Głupek.-skwitowała dziewczyna i kręcąc głową z niedowierzaniem, wyszła na korytarz. Znalazła walizkę ze swoimi rzeczami i przeniosła ją do sypialni. Wyjęła z niej kosmetyczkę, czerwone rurki, kremową tunikę ręczniki i ruszyła do łazienki. Całą ścianę naprzeciw drzwi zajmowało lustro. Pod nim, przy ścianie znajdowała się wąska wanna, wyłożona, podobnie jak cała łazienka, białymi i zielonymi płytkami. Magda odłożyła rzeczy na pralkę i przeglądając się w lustrze, przeczesała włosy palcami. Wzięła krótki prysznic, wysuszyła włosy, zrobiła lekki makijaż i ubrana we wcześniej wybrane rzeczy, wyszła z łazienki.-Już się bałem, że mi uciekłaś-szepnął Misiek, przytulając się do jej pleców.
-Matko, przestraszyłeś mnie-jęknęła, odwracając się.
-Większość mówi do mnie Misiek, a nie „matko”-zaśmiał się szatyn, całując ja krótko.-Możemy jechać?
-Raczej tak. Wezmę tylko torebkę i buty.-odparła i weszła do sypialni…

-Magda?!-krzyknął libero Resovii, gdy tylko dziewczyna przekroczyła próg Sali, na której odbywał się trening. Z prędkością światła znalazł się obok niej, miażdżąc blondynkę w niedźwiedzim uścisku.
-Krzysiu, też się cieszę, że cię widzę, ale błagam, ja chcę żyć-wysapała, wyplątując się z jego uścisku. Ignaczak udał obrażoną minę.
-Gdzie zgubiłaś Miśka?
-Po co mi Misiek? Przyszłam do was.-odparła, uderzając go pięścią w tors.
-No i to mi się podoba. Chłopaki, to jest Magda, dziewczyna Michała!-krzyknął tak głośno, by wszyscy usłyszeli.
-Ej, Krzysiu, to ja chciałem ją przedstawić!-mruknął Kubiak, pojawiając się obok nich. Zrobiło się wokół nich małe zbiorowisko, bo wszyscy chcieli przywitać nowego kolegę i jego towarzyszkę.
-Czołem, panowie!-krzyknął Zbyszek, wchodząc na halę razem z Alicją. Igła automatycznie znalazł się obok nich, ale pamiętając o wypadku Alki, przywitał ją podając rękę i mierzwiąc starannie ułożone włosy, co skomentowała głośnym krzykiem.
-Igła, jak jeszcze raz mnie tkniesz, to nie ręczę za siebie!-po czym parsknęła śmiechem, a wraz z nią wszyscy, oprócz zszokowanego Igły.
-Jeszcze się odegram.-mruknął libero.-A gdzie Piter? Nie mogę się doczekać, by poznać tę jego dziewczynę.
-Piotrek się spóźni, bo byli z Beatą u jego rodziców, a teraz z tego co wiem jadą przez Lublin, bo Beata ma tam coś do załatwienia.-wtrącił Kosa, pojawiając się za plecami Ignaczaka.
-Chłopaki! Wracać do roboty! Nie mogę wyjść z hali nawet na pięć minut?-w sali rozległ się krzyk Andrzeja Kowala.
-Trenerze, witamy nowych kolegów!-bronili się Kosok z Ignaczakiem. Reszta chłopaków pospiesznie wróciła do zajęć.
-O, przepraszam, nie wiedziałem, że już dziś się pojawicie.-stwierdził Andrzej, podchodząc bliżej.-Cieszę się, że dołączyliście do naszego zespołu. Zwłaszcza, że Jochen i Nicola nie będą mogli grać przez dobrych kilka miesięcy. Piter też już dotarł? Zdziwiło mnie, że zdecydował się tu wrócić. Wydawało mi się, że zależało mu na zmianie klubu.
-Miał prywatne problemy.-wzruszył ramionami Zibi.-Ale dotarły za nim do Jastrzębia, więc uznał, że woli grać tu, niż tam. Z resztą, sam go trener zapyta, jak przyjedzie.
-Zostaniecie na treningu?-zapytał Igła, gdy trener się oddalił
-Jasne.-odparły dziewczyny z entuzjazmem.
-Świetnie! Po treningu idziemy na pizzę!-krzyknął uradowany Igła. Dopiero zmrużone oczy trenera uświadomiły mu, co powiedział.-Upsss…
-IGŁA, ja ci dam pizzę! Jutro nie będziesz mógł się ruszyć!-krzyknął Kowal, a cała reszta, wraz z Marcinem Ogonowskim, który właśnie wszedł na salę, wybuchła śmiechem…

Zgodnie z obietnicą, ten rozdział jest dużo dłuższy od poprzedniego :)  Muszę przyznać, ze ten rozdział nawet mi się podoba, chociaż trochę mało się działo :)  Następny będzie lepszy... tak mi się wydaje :) Pojawi się ZA TYDZIEŃ!!
POZDRAWIAM :*

2 komentarze:

  1. Świetny blog. Dpiero go wczoraj znalazłam, a cały przeczytałam. Zapraszam do siebie http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę :) cieszę, się że się podoba :) mam nadzieję, że tak pozostanie :) Pozdrawiam i zapraszam do śledzenia kolejnych notek :)

      Usuń