-Muszę
już jechać-szepnął Piotrek podnosząc się z huśtawki ustawionej z domem rodziców
Beaty.-Mam jeszcze dwie godziny drogi, a muszę dotrzeć do Rzeszowa przed
osiemnastą, żeby odebrać klucze do mieszkania-dodał. Pocałował narzeczoną w
policzek i ruszył w stronę samochodu zaparkowanego przed bramą.
-Czekaj, Piotruś!-zatrzymała go dziewczyna podbiegając do niego.-Odprowadzę cię.-dodała, łapiąc go za rękę.-Kiedy się znowu zobaczymy?-zapytała, gdy zatrzymali się obok audi należącego do blondyna.
-Jak tylko będę miał chwilę przerwy od treningów, to do ciebie przyjadę, a na razie dziewczyny będą ci ze wszystkim pomagać. Porozmawiam z Leną, gdybyś czegoś potrzebowała, też może ci pomóc.
-Mówiłeś już chłopakom z klubu, że bierzemy ślub?
-Nie, chciałem im to powiedzieć osobiście.-odparł, uśmiechając się szeroko.
-Pamiętaj, żeby uzupełnić listę gości, dobrze? Muszę wiedzieć, ile zaproszeń zamówić!
-Oczywiście, że będę pamiętał. Muszę jechać. Kocham cię-dodał, składając na ustach narzeczonej długi, namiętny pocałunek.
-Ja też cię kocham, Piotruś. Zadzwoń, jak tylko dojedziesz.-odparła, i odsunęła się od samochodu. Chwilę później odprowadzała auto Nowakowskiego wzrokiem, aż zniknęło za zakrętem.
-Czekaj, Piotruś!-zatrzymała go dziewczyna podbiegając do niego.-Odprowadzę cię.-dodała, łapiąc go za rękę.-Kiedy się znowu zobaczymy?-zapytała, gdy zatrzymali się obok audi należącego do blondyna.
-Jak tylko będę miał chwilę przerwy od treningów, to do ciebie przyjadę, a na razie dziewczyny będą ci ze wszystkim pomagać. Porozmawiam z Leną, gdybyś czegoś potrzebowała, też może ci pomóc.
-Mówiłeś już chłopakom z klubu, że bierzemy ślub?
-Nie, chciałem im to powiedzieć osobiście.-odparł, uśmiechając się szeroko.
-Pamiętaj, żeby uzupełnić listę gości, dobrze? Muszę wiedzieć, ile zaproszeń zamówić!
-Oczywiście, że będę pamiętał. Muszę jechać. Kocham cię-dodał, składając na ustach narzeczonej długi, namiętny pocałunek.
-Ja też cię kocham, Piotruś. Zadzwoń, jak tylko dojedziesz.-odparła, i odsunęła się od samochodu. Chwilę później odprowadzała auto Nowakowskiego wzrokiem, aż zniknęło za zakrętem.
*
-Piotrek,
możemy porozmawiać?-zapytał trener Kowal, widząc środkowego, wychodzącego z
gabinetu prezesa.
-Oczywiście, stało się coś?
-Nie, nie. Cieszę się, że do nas wróciłeś. Zastanawia mnie tylko, co cię do tego skłoniło?-dociekał Andrzej.
-To dosyć osobista sprawa, moglibyśmy omówić to na osobności?-spytał środkowy, rozglądając się po korytarzu, który ciągle ktoś przemierzał.
-W porządku. To może, chodźmy na halę. Trening skończył się pół godziny temu, więc nikt nie powinien nam przeszkadzać.-odparł trener i ruszył we wskazane miejsce. Usiadł na ławce trenerskiej i cierpliwie czekał na to, co powie blondyn.
-Po zakończeniu poprzedniego sezonu dostałem kilka propozycji kontraktów. Powiedziałem o tym mojej ówczesnej dziewczynie, Klaudii, która postawiła mnie przed wyborem między nią a siatkówką. Zrozumiałem, że tak naprawdę do siebie nie pasujemy, zerwałem z nią i nie chcąc mieszkać w tym samym mieście, co ona podpisałem kontrakt z Jastrzębskim. Bardzo ją kochałem, wiązałem z nią plany na przyszłość. Kupiłem dom, planowałem go wyremontować i zamieszkać tam razem z nią, jednak wyszło inaczej.-przerwał na chwilę, przeczesał włosy palcami w charakterystyczny dla siebie sposób i kontynuował.-Niedługo po moim wyjeździe, przyszła do mnie Klaudia. Powiedziała, że jest ze mną w ciąży i zażądała pieniędzy. wiedziałem, że kłamie, a przynajmniej w kwestii tego, kto jest ojcem tego dziecka, jednak ona nie ustępowała. Nachodziła mnie, szantażowała. Groziła Beacie, dziewczynie, którą poznałem w Jastrzębiu. Podczas memoriału dowiedziałem się, że Beata jest w ciąży. Ze mną. Nie uwierzyłem jej, powiedziałem o kilka słów za dużo, przez co prawie poroniła, a ja nie wiedząc o tym, wciąż powtarzałem sobie, że to nie jest moje dziecko, choć podświadomie czułem, że tak właśnie jest. W czasie Igrzysk grałem tak źle, że trener kazał mi wrócić do Polski i załatwić swoje sprawy, grożąc usunięciem z drużyny. Zrozumiałem wtedy, że chcę spędzić resztę życia właśnie z nią. Zanim wróciliśmy do Polski okazało się, że prezes Grodecki nie jest już prezesem Jastrzębskiego i dali nam wybór: albo podpisujemy nowe kontrakty, albo zmieniacie klub. Korzystając z okazji wróciłem tutaj, ściągając ze sobą rodzinę. Oto cała historia.-zakończył, i wyprostował się na krzesełku, jakby uwolnił się od wielkiego ciężaru.
-A ta twoja dziewczyna…
-Narzeczona.-poprawił trenera Pit.
-Narzeczona? No, to moje gratulacje!-krzyknął, Andrzej, zamykając Piotrka w ojcowskim uścisku.-nie spodziewałem się, że tak szybko zdecydujesz się na tak poważny krok.
-Sytuacja tego wymagała. Poza tym, wiem, że Beata jest tą z którą chcę spędzić resztę życia, więc po co miałem czekać?
-Masz rację. Więc, czy ta twoja Beata, przyjechała z tobą? Chciałbym poznać kobietę, na której aż tak ci zależy, że planujesz ślub po miesiącu znajomości.-zaśmiał się trener.
-Nie, Beata została w Lublinie, zajmuje się przygotowaniami do ślubu-odparł Pit, czym totalnie zaskoczył Andrzeja, któremu oczy prawie wyszły z orbit, a szczęka podskakiwała na parkiecie.
-W porządku. Tyle chciałem wiedzieć. Swoją drogą, zastanawiam się, co mnie podkusiło, żeby zostawić miejsce dla jednego środkowego z MłodejLigi. Zupełnie, jakbym wyczuł, że wrócisz.
-Cieszę, się, że mogę wrócić.-odparł Piotrek i żegnając się z trenerem opuścił Podpromie.
-Oczywiście, stało się coś?
-Nie, nie. Cieszę się, że do nas wróciłeś. Zastanawia mnie tylko, co cię do tego skłoniło?-dociekał Andrzej.
-To dosyć osobista sprawa, moglibyśmy omówić to na osobności?-spytał środkowy, rozglądając się po korytarzu, który ciągle ktoś przemierzał.
-W porządku. To może, chodźmy na halę. Trening skończył się pół godziny temu, więc nikt nie powinien nam przeszkadzać.-odparł trener i ruszył we wskazane miejsce. Usiadł na ławce trenerskiej i cierpliwie czekał na to, co powie blondyn.
-Po zakończeniu poprzedniego sezonu dostałem kilka propozycji kontraktów. Powiedziałem o tym mojej ówczesnej dziewczynie, Klaudii, która postawiła mnie przed wyborem między nią a siatkówką. Zrozumiałem, że tak naprawdę do siebie nie pasujemy, zerwałem z nią i nie chcąc mieszkać w tym samym mieście, co ona podpisałem kontrakt z Jastrzębskim. Bardzo ją kochałem, wiązałem z nią plany na przyszłość. Kupiłem dom, planowałem go wyremontować i zamieszkać tam razem z nią, jednak wyszło inaczej.-przerwał na chwilę, przeczesał włosy palcami w charakterystyczny dla siebie sposób i kontynuował.-Niedługo po moim wyjeździe, przyszła do mnie Klaudia. Powiedziała, że jest ze mną w ciąży i zażądała pieniędzy. wiedziałem, że kłamie, a przynajmniej w kwestii tego, kto jest ojcem tego dziecka, jednak ona nie ustępowała. Nachodziła mnie, szantażowała. Groziła Beacie, dziewczynie, którą poznałem w Jastrzębiu. Podczas memoriału dowiedziałem się, że Beata jest w ciąży. Ze mną. Nie uwierzyłem jej, powiedziałem o kilka słów za dużo, przez co prawie poroniła, a ja nie wiedząc o tym, wciąż powtarzałem sobie, że to nie jest moje dziecko, choć podświadomie czułem, że tak właśnie jest. W czasie Igrzysk grałem tak źle, że trener kazał mi wrócić do Polski i załatwić swoje sprawy, grożąc usunięciem z drużyny. Zrozumiałem wtedy, że chcę spędzić resztę życia właśnie z nią. Zanim wróciliśmy do Polski okazało się, że prezes Grodecki nie jest już prezesem Jastrzębskiego i dali nam wybór: albo podpisujemy nowe kontrakty, albo zmieniacie klub. Korzystając z okazji wróciłem tutaj, ściągając ze sobą rodzinę. Oto cała historia.-zakończył, i wyprostował się na krzesełku, jakby uwolnił się od wielkiego ciężaru.
-A ta twoja dziewczyna…
-Narzeczona.-poprawił trenera Pit.
-Narzeczona? No, to moje gratulacje!-krzyknął, Andrzej, zamykając Piotrka w ojcowskim uścisku.-nie spodziewałem się, że tak szybko zdecydujesz się na tak poważny krok.
-Sytuacja tego wymagała. Poza tym, wiem, że Beata jest tą z którą chcę spędzić resztę życia, więc po co miałem czekać?
-Masz rację. Więc, czy ta twoja Beata, przyjechała z tobą? Chciałbym poznać kobietę, na której aż tak ci zależy, że planujesz ślub po miesiącu znajomości.-zaśmiał się trener.
-Nie, Beata została w Lublinie, zajmuje się przygotowaniami do ślubu-odparł Pit, czym totalnie zaskoczył Andrzeja, któremu oczy prawie wyszły z orbit, a szczęka podskakiwała na parkiecie.
-W porządku. Tyle chciałem wiedzieć. Swoją drogą, zastanawiam się, co mnie podkusiło, żeby zostawić miejsce dla jednego środkowego z MłodejLigi. Zupełnie, jakbym wyczuł, że wrócisz.
-Cieszę, się, że mogę wrócić.-odparł Piotrek i żegnając się z trenerem opuścił Podpromie.
-Zibi,
możemy się spotkać? Mam sprawę do ciebie i reszty.-odezwał się, gdy atakujący
odebrał telefon.
-Jasne. Słuchaj jesteśmy właśnie całą drużyną w tej pizzerii na Rynku…
-OK. zaraz będę.
-Czekamy-odparł brunet i rozłączył się. Pit wsiadł do samochodu i ruszył w stronę Rynku.
-Jasne. Słuchaj jesteśmy właśnie całą drużyną w tej pizzerii na Rynku…
-OK. zaraz będę.
-Czekamy-odparł brunet i rozłączył się. Pit wsiadł do samochodu i ruszył w stronę Rynku.
-Siema,
ludziska!-krzyknął blondyn, zatrzymując się obok zajętego przez resoviaków
stolika, a w zasadzie stolików.
-Cześć, Piter! Jednak wróciłeś na stare śmieci?-zaśmiał się Igła. Cała reszta wybuchła śmiechem.
-Wróciłem. Znajdzie się dla mnie trochę miejsca? Mam do was sprawę…-zaczął, a reszta z zaciekawieniem spojrzała na niego, doszukując się w wyrazie jego twarzy podpowiedzi, co może mieć na myśli.
-Jak chcesz nam powiedzieć, że będziesz ojcem, to za późno!-stwierdził Alek, upijając łyk coli.
-Nie, to nie to. Żenię się.-odparł spokojnie. Reszta, z wyjątkiem dziewczyn oraz Miśka i Bartmana, zbierała szczęki z podłogi.
-Chcesz, żebym zawału dostał?-zapytał Kosok, teatralnie kładąc rękę na piersi.
-Ej, panowie, na każdego przychodzi pora. Dajcie mu dokończyć!-odezwał się kapitan.
-A więc…
-Nie zaczyna się zdania od: a więc-wyrwało się Perłowskiemu. Wojtek zgromił go wzrokiem.
-… ja i Beata się pobieramy.
-To zdążyliśmy wydedukować.-wtrącił Grzesiek.
-Brawo Sherlocku. Mogę dokończyć? Świetnie. Pobieramy się jeszcze w tym roku.-wszyscy wytrzeszczyli oczy.-Lepiej… w przyszłym miesiącu!
-Teraz to już serio sobie jaja robisz!-parsknął Buszek.
-No właśnie nie. Dokładnie dwudziestego trzeciego września bieżącego roku zmienię stan cywilny.-wyrecytował Nowakowski.
-Chłopaki, kiedy robimy wieczór kawalerski?-ożywił się Maciek.
-Ty lepiej idź żony pilnuj! Kawaler się znalazł!-wtrącił Kosa.
-Ej, panowie, dajcie spokój. Wieczór kawalerski? Dajcie spokój, nie mam na to czasu! O przepraszam, Beata dzwoni.-odszedł na bok.
-Cześć, Piter! Jednak wróciłeś na stare śmieci?-zaśmiał się Igła. Cała reszta wybuchła śmiechem.
-Wróciłem. Znajdzie się dla mnie trochę miejsca? Mam do was sprawę…-zaczął, a reszta z zaciekawieniem spojrzała na niego, doszukując się w wyrazie jego twarzy podpowiedzi, co może mieć na myśli.
-Jak chcesz nam powiedzieć, że będziesz ojcem, to za późno!-stwierdził Alek, upijając łyk coli.
-Nie, to nie to. Żenię się.-odparł spokojnie. Reszta, z wyjątkiem dziewczyn oraz Miśka i Bartmana, zbierała szczęki z podłogi.
-Chcesz, żebym zawału dostał?-zapytał Kosok, teatralnie kładąc rękę na piersi.
-Ej, panowie, na każdego przychodzi pora. Dajcie mu dokończyć!-odezwał się kapitan.
-A więc…
-Nie zaczyna się zdania od: a więc-wyrwało się Perłowskiemu. Wojtek zgromił go wzrokiem.
-… ja i Beata się pobieramy.
-To zdążyliśmy wydedukować.-wtrącił Grzesiek.
-Brawo Sherlocku. Mogę dokończyć? Świetnie. Pobieramy się jeszcze w tym roku.-wszyscy wytrzeszczyli oczy.-Lepiej… w przyszłym miesiącu!
-Teraz to już serio sobie jaja robisz!-parsknął Buszek.
-No właśnie nie. Dokładnie dwudziestego trzeciego września bieżącego roku zmienię stan cywilny.-wyrecytował Nowakowski.
-Chłopaki, kiedy robimy wieczór kawalerski?-ożywił się Maciek.
-Ty lepiej idź żony pilnuj! Kawaler się znalazł!-wtrącił Kosa.
-Ej, panowie, dajcie spokój. Wieczór kawalerski? Dajcie spokój, nie mam na to czasu! O przepraszam, Beata dzwoni.-odszedł na bok.
-Miesiąc
przed ślubem, a ta już go kontroluje!-zaśmiał się Krzysiek, gdy środkowy wrócił
na swoje miejsce.
-Co? Nie, daj spokój. Pytała, czy załatwiłem wszystkie sprawy związane z mieszkaniem. I tu mamy problem…
-Nie mów, że nie zapewnili ci mieszkania?!-krzyknął Zibi.
-Nie o to chodzi. Mam do was sprawę…
-Co? Nie, daj spokój. Pytała, czy załatwiłem wszystkie sprawy związane z mieszkaniem. I tu mamy problem…
-Nie mów, że nie zapewnili ci mieszkania?!-krzyknął Zibi.
-Nie o to chodzi. Mam do was sprawę…
*
-Ale
jestem zmęczona-jęknęła Alka, wchodząc do mieszkania.-To wszystko przez to, że
ściągnąłeś mnie z łóżka o piątej trzydzieści! A przecież spokojnie mogliśmy
wyjechać dwie godziny później!-marudziła, przemierzając korytarz, którego
beżowe ściany, częściowo wyłożone beżowo złotym kamieniem, sprawiały, że całe
mieszkanie od razu stawało się bardziej przytulne.-O matko, jak ja
wyglądam!-krzyknęła przeglądając się w lustrze szafy, zajmującej prawą ścianę
korytarza.
-Alka, nie marudź, wyglądasz jak zwykle świetnie. Nie marudź!
-Zibi, nie denerwuj się, bo zmarszczek dostaniesz.-odparła dziewczyna, niespiesznie zdejmując szare trampki, które rzuciła niedbale na jasną podłogę. Ruszyła w stronę ciemnego salonu. Zapaliła światło, i przyjrzała się po raz drugi grafitowym ścianom, zmierzając w kierunku wielkiego, brązowego narożnika, który zajmował prawie całą powierzchnię salonu. Uwagę przykuwał duży, plazmowy telewizor zawieszony dokładnie naprzeciwko kanapy. Alka położyła się na niej, podkładając pod głowę jedną z pasiastych poduszek.-TAK! Tego było mi trzeba-jęknęła, zasypiając…
-Alka, nie marudź, wyglądasz jak zwykle świetnie. Nie marudź!
-Zibi, nie denerwuj się, bo zmarszczek dostaniesz.-odparła dziewczyna, niespiesznie zdejmując szare trampki, które rzuciła niedbale na jasną podłogę. Ruszyła w stronę ciemnego salonu. Zapaliła światło, i przyjrzała się po raz drugi grafitowym ścianom, zmierzając w kierunku wielkiego, brązowego narożnika, który zajmował prawie całą powierzchnię salonu. Uwagę przykuwał duży, plazmowy telewizor zawieszony dokładnie naprzeciwko kanapy. Alka położyła się na niej, podkładając pod głowę jedną z pasiastych poduszek.-TAK! Tego było mi trzeba-jęknęła, zasypiając…
****
To już ostatni rozdział przed Świętami, więc życzę wszystkim czytelniczkom wesołych, spędzonych w gronie rodziny, pełnych od siatkówki świąt :)
Niech ten rozdział będzie moim gwiazdkowym prezentem dla was :) POZDRAWIAM :*
Piotrek musi być chyba przeszczęśliwy, skoro wszystko tak ładnie zaczęło się w końcu układać:) Zwłaszcza, że dopiero teraz, z perspektywy czasu, dokładnie widać, jak zagmatwane było jego życie do tej pory.
OdpowiedzUsuńTeraz, siłą rzeczy, musi się mocno postarać, żeby stało się bardziej stabilne, bo nowy członek rodziny tego właśnie wymaga;)
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
Już nie mogę doczekać się , kiedy Beata i Piotrek będą szczęśliwym małżeństwem . Tyle co razem przeszli na pewno sprawi , że razem będą najwspanialszą parą pod słońce , a Ala i Zibi to najbardziej zagmatwana para na ziemi .
OdpowiedzUsuń