UWAGA!!

1.To opowiadanie to wymysł mojej (CHOREJ) wyobraźni;
2.Bohaterowie (Z wyjątkiem siatkarzy) są fikcyjni;
3.Miłego czytania:)

niedziela, 30 września 2012

Rozdział II

Rozdział II


Budzą go wpadające przez okno promienie słoneczne. ,,Chyba trochę przegiąłem’’ myśli czując pulsujący ból głowy. Słyszy hałas w kuchni, więc postana wstać z łóżka. Niestety każdy ruch potęguje jego cierpienie. Kiedy udaje mu się w końcu usiąść widzi butelkę wody stojącą obok łóżka. Wypija od razu połowę zawartości dziękując w myślach przyjaciołom. Drzwi do jego pokoju zostają otwarte tak gwałtownie, że uderzają w ścianę z głośnym hukiem.
-Chłopaki, zlitujcie się. Łeb mi pęka-jęczy Pit. Stojący w drzwiach przyjmujący parskają śmiechem.
-Oj Piter, Piter... Po co Ci to było? To nie pomoże.
-Lepiej poszukaj sobie kogoś, zabaw się-dodaje Misiek-może ta sąsiadka z dołu-mówi jakby do siebie.
-Ta krzykaczka? Lepiej nie-sprzeciwia się Zibi.
-No co? Niezła była.
-Chyba pijany byłeś.
-Nie bardziej niż ty-celowo z każdą chwilą mówią głośniej, denerwując Piotrka.
-Dobra, ja spadam. Nie mogę słuchać tych małżeńskich kłótni.-mruczy Nowakowski kierując się do łazienki.
Wchodzi pod prysznic, odkręca zimną wodę, pozwalając, by jej strumienie spływające po jego ciele zmyły z niego wszystkie ślady ostatniej nocy. Stoi tak dłuższą chwilę pozbywając się negatywnych emocji związanych z zerwaniem z Klaudią. Gdy kilka minut później wychodzi z łazienki czuje się znacznie lepiej. Wie, że wreszcie udało mu się zamknąć ten rozdział swojego życia. Długo potrwa nim znów zaufa kobietom, ale i tak cieszy się tym, co udało mu się osiągnąć. Idzie do swojej sypialni, zakłada dres i udaje się do salonu, w którym spodziewa się spotkać chłopaków.
-A gdzie Zbycha wywiało-pyta widząc siedzącego samotnie na kanapie Miśka.
-Poszedł do sklepu, bo KTOŚ zapomniał zrobić zakupy.
-Aha... Dzięki, że mnie odstawiliście, to mogło się źle skończyć.
-Drobiazg.-odpiera zapatrzony w ekran telewizora Misiek.
***

Alicja cieszy się widząc tablicę z napisem JASTRZĘBIE-ZDRÓJ. Już tylko kilka minut dzieli ją od spotkania z Beatą. Wystarczy pojechać pod właściwy adres. Wciąż nie może uwierzyć, że zamieszka w tym mieście. Od dawna chciała tu przyjechać, choćby  na chwilę, a teraz ma się tu zatrzymać na stałe. Słońce wpadające przez okno wprawiło ją w dobry humor. Uwielbia lipiec, wygrzewanie się w słońcu i noszenie cienkich ubrań. Dodatkowo ma możliwość spotkania największych przystojniaków spośród polskich siatkarzy. Kwadrans później zjeżdża na parking na osiedlu, na którym ma zamieszkać. Niestety, słońce oślepia ją i jej ukochana Mazda zarzymuje się na karoserii białego BMW, zaparkowanego niedaleko…
***
Zibi obładowany ciężkimi siatkami zmierza w kierunku mieszkania Pitera. Przechodząc przez parking widzi podjeżdżającą czarną Mazdę. Kierowca jedzie zdecydowanie za szybko, co kończy się nagłym hamowaniem... na masce białego BMW należącego do Zbyszka. Bartman biegnie w kierunku wysiadającej właśnie z auta Alicji. Jes zły... nie, on jest wściekły-Czy pani jest ślepa, czy po prostu głupia?!-krzyczy.
-Ja...ja...-Maj zaniemówiła widząc przed sobą siatkarza. Wkurzonego siatkarza.
-Tak, pani! Widzi tu pani kogoś innego?
-Nie... Ja... Ja przepraszam.
-Gdzieś mam pani przepraszam! Skasowała mi pani samochód!
-Przecież to nie było specjalnie. Słońce mnie oślepiło.-odpowiada spokojnie.
-Słońce?! Czy pani słyszy, co pani mówi?!-prawie ryczy.
-Proszę się uspokoić.
-Pani mi mówi, że ja mam być spokojny?! Za kogo pani się uważa?!
-Tak, pan ma być spokojny, chyba, że chce się pan pojawić na okładkach wszystkich brukowców.
-Dobra pani jest! Nie spodziewałbym się takiego poświęcenia! Skasowała samochód, ale ma zdjęcie na pierwszą stronę! Sprytne! Naprawdę!
-Skąd pomysł, że jestem dziennikarką?
-Przecież nie ja to powiedziałem, tylko pani!
-Ja tylko prosiłam, żeby się pan uspokoił, a to różnica!-nawet spokojna, jak do tej pory Alicja zaczyna krzyczeć. Teraz przekrzykują się stojąc na parkingu zamiast załatwić sprawę i się rozejść.
Chwilę później obok pojawiają się Kubiak z Nowakowskim.
-Zibi, nie dramatyzuj, to da się naprawić...-zaczął Piter.
-Nie chodzi o to czy się da, tylko o to, że to nie powinno się wydarzyć!
-Spoko, już się nie odzywam-szepcze środkowy, unosząc ręce w obronnym geście.
Alicja dziwnie się czuje w towarzystwie chłopaków, dlatego chce załatwić sprawę i jak najszybciej iść do mieszkania.
-Pani...-zaczyna Misiek.
-Alicja.
-Więc, Pani Alicjo, czy wjechała Pani w samochód Zbyszka celowo?
-Oczywiście, że nie. Chciałam zaparkować, ale oślepiło mnie słońce...
-Dobrze. W takim razie cała ta kłótnia jest bez sensu. Załatwicie to sami, czy mam dzwonić na policję?
-Panie Bartman, pan decyduje.
-Nie dzwoń, nie ma sensu. Dogadamy się-stwierdza Zbyszek.

Pół godziny później Ala, zmęczona kłótnią ze Zbyszkiem wspina się po schodach na czwarte piętro do nowego mieszkania. Dzwoni do drzwi i czeka, aż Beata otworzy jej drzwi. Chwilę później tonie w ramionach przyjaciółki
-Nareszcie jesteś! Czemu tak późno?-pyta z wyrzutem wpuszczając ją do środka.
-Długa historia...-jej wypowiedź przerywa dzwonek do drzwi- To ja otworze... To ty? Znaczy „To pan”?-rzuca widząc Zbyszka stojącego na klatce-czyżbym za mało zapłaciła?
-Przepraszam, musiałem pomylić mieszkania... Żegnam.
-Do niezobaczenia!-krzyczy za zbiegającym po schodach Bartmanem.
-Aluś? Czy ja o czymś nie wiem?-dopytuje Mróz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz