UWAGA!!

1.To opowiadanie to wymysł mojej (CHOREJ) wyobraźni;
2.Bohaterowie (Z wyjątkiem siatkarzy) są fikcyjni;
3.Miłego czytania:)

niedziela, 30 września 2012

Rozdział III

Rozdział III

-Ale na pewno nic Ci się nie stało?-po raz kolejny pyta pani Ania.
-Mamo, wszystko jest w porządku. Nie przejmuj się. Jakoś sobie poradzę-odpowiada zirytowana Ala.
-Na pewno? Bo wiesz, jeśli chcesz, to...
-Nie ma potrzeby, dam sobie radę. Kocham was. Pa!-rozłącza się nie czekając na odpowiedź mamy.-Wiedziałam, że to się tak skończy-jęczy, siadając na kanapie obok Beaty-Najpierw Bartman, teraz mama. Mam dość!
-To co? Zakupy na poprawę humoru?
-Zawsze wiedziałaś, czego mi trzeba-śmieje się Maj-Masz piętnaście minut!-krzyczy ze swojego pokoju.
-W co ja się wpakowałam...-mruczy zrezygnowana Mróz.
Kwadrans później wychodzą z mieszkania kierując się w kierunku najbliższej galerii. Oczywiście najpierw sprawdziły, jak tam dotrzeć.
Idą piechotą, ciesząc się piękną lipcową pogodą.
-Ala, ja już mam dosyć-marudzi Beata, wchodząc za przyjaciółką do kolejnego butiku.
-Chodź, nie marudź! Muszę sobie przecież kupić nowe jeansy.
-Kolejne? Nie wystarczą ci te, które kupiłaś miesiąc temu, a nosiłaś je nie więcej niż raz? Niektóre mają jeszcze metki!
-Przesadzasz. A co powiesz o tej kiecce?
-Całkiem niezła. Kupujesz?
-Ja nie. Ty ją kupisz.
-Nie, nie, nie. Wyobrażasz sobie mnie w czymś takim? Bo ja nie.
-No co ty? Będziesz świetnie wyglądać. Idź to zmierzyć-popycha przyjaciółkę na tył butiku, gdzie znajdują się przymierzalnie.-No dobra. Poddaję się. Biorę-kapituluje Beata po piętnastu minutach.
Godzinę później, wracające do domu dziewczyny zaskakuje deszcz. Nie mając  pieniędzy na taksówkę, zmuszone są iść pieszo. Chwilę później zatrzymuje się obok nich niebieska Toyota. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie wychylający się przez szybę... Paweł Zatorski.
-Może mógłbym podwieźć piękne panie?-proponuje-chyba zmierzamy w tym samym kierunku.
-Nie ma potrzeby. Damy sobie radę-odpowiada szybko Alka, która ma już serdecznie dosyć siatkarzy.
-Nie dajcie się prosić. Będę za wami jechał dopóki nie wsiądziecie.
-Dzięki, ale mieszkamy całkiem blisko-kontynuuje Maj.
-Dziewczyny, co wam szkodzi. Przynajmniej nie zmokniecie. Poza tym, te torby wyglądają na ciężkie.
-Nie potrzebujemy pomocy. Do zobaczenia-kończy i rusza szybkim krokiem przed siebie.
-Skoro nie chcecie jechać ze mną, to ja się z wami przejdę-odpiera, wysiadając z samochodu.
-Chyba jednak zmienię zdanie-mruczy Alicja widząc błyskawice. Od dziecka boi się burzy.
-Chodź Beata. Sama chciałaś wracać do domu-Mróz wsiada w końcu do samochodu. Podczas tej krótkiej jazdy dowiadują się, że Paweł przyjechał do Jastrzębia do swojego przyjaciela-Piotrka Nowakowskiego, który, jak się okazuje, mieszka na tym samym osiedlu, co dziewczyny. Co więcej, dwa piętra nad nimi.
-Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy-mówi Zatorski zamykając za dziewczynami drzwi ich mieszkania.
-Też mam taką nadzieję-odpowiadają jednocześnie.


Dzwoni do drzwi. Czeka chwilę, jednak nikt nie otwiera, puka. Wciąż zero odzewu. Lekko zdenerwowany już Paweł chce zapukać raz jeszcze, lecz w tym momencie otwiera mu Zbyszek. Libero nie oriertuje się i uderza go prosto między żebra.
-Ałaa... Moja ręka!-jęczy blondyn
-Kurwa! Pojebało cię?!
-Zator! Nareszcie! Jak ja Cię dawno nie widziałam!-z mieszkania wyłonił się Piter.
-
No… ostanio tydzień temu, jak rozwaliliście Amerykańców na Lidze…-śmieje się Zati.
***
-Beata? Idziemy na jakiś melanż dzisiaj?-pyta Alka, wchodząc do pokoju przyjaciółki.
-Jak się nie zgubimy, to czemu nie. W końcu… muszę zacząć żyć, nie?-odpowiada szatynka.
-Dobra, to ja idę się szykować-cieszy się Alicja.
-Okay!

O 1930 wychodzą z domu. Alicja założyła białą sukienkę i srebrne szpilki, które kupiła po południu. Beata ma na sobie nowe spodnie, srebrną bluzkę bez pleców i czarne szpilki. Wsiadły do zamówionej wcześniej taksówki i podały kierowcy adres. Chwilę później wchodziły do klubu, w którym impreza trwała już na całego. W Graffiti panował straszny hałas. Ledwie mogły rozróżnić pojedyncze słowa wymieniane między sobą-Przypominamy, że już od 23 rozpoczynamy karaoke! Wszystkich chętnych zapraszamy do zabawy!-słyszą głos DJ-a. Znalezienie wolnego stolika okazuje się być bardzo trudne, mimo wczesnej pory. Przy każdym siedzi co najmniej kilka osób. W rogu sali przy stoliku samotnie siedziała dziewczyna. Wydaje się być sympatyczna, więc Maj podchodzi do niej-Przepraszam? Możemy się dosiąść?-pyta.-Jasne. Czekałam na kogoś, ale juz pewnie nie przyjdzie. Magda jestem-słyszą odpowiedź.
-Ja jestem Ala, a to jest Beata-przedstawia siebie i przyjaciółkę….
***

-Chłopaki, idziemy się zabawić?-proponuje Zator.
-Ja nie idę. Mam dość imprez jak na jeden weekend-odpowiada Piter.
-Cichy! Rusz ten tyłek sprzed telewizora i chodź!-krzyczy Zibi wychodząc z łazienki-My z Miśkiem idziemy się przygotować. Za piętnaście minut przed blokiem.
-Zibi? Jesteś pewien, że zdążysz?-drwi Paweł.
-Spokojna Twoja Niespokojna!-słyszy w odpowiedzi blondyn.

-Wszystkich chętnych zapraszamy do zabawy!-krzyczy DJ w chwili, gdy siatkarze weszli do klubu.
-Jesteś chętny, Misiu?-pyta Zibi.
-Jak zawsze, Zbysiu.
-Nie wiem jak wy, ale ja bym się czegoś napił-stwierdza Zator.
-Dobrze myślisz-popiera kumpla Bartman-Piter! Pijesz coś?
-Głupie pytanie-odpowiada, charakterystycznie poruszając brwiami.
Ruszają w kierunku baru. Chwilę później przeciskaja się przez tłum szukając wolnego stolika. Mają szczęście, jeden właśnie się zwolnił. Bartman idzie pierwszy, co chwilę odwracając się do chłopaków. Nie zauważa stojącej przed nim brunetki. Jego piwo ląduje na jej białej sukience. Ona zszokowana cofa się wbijając obcas szpilki w jego stopę.
-Cholera! Moja sukienka.
-Moja noga!-jęczy Zbyszek.
Alicja odwróciła się słysząc znajomy głos. Nie była więc zdziwiona widząc skulonego bruneta.
-Zibi! Mógłbyś podwieźć Alicję do domu. Na pewno chciałaby się przebrać-dogryza mu Misiek.
-Byłoby miło-włącza się Piter podając mu kluczyki od swojego Audi. Ten bierze je i wciąż zszokowany rusza w kierunku drzwi ciągnąc Alę za sobą. Nie jest tym faktem zachwycona, jednak nie ma siły, by wyrwać rękę z uścisku siatkarza.
Wsiadając do samochodu nie odzywają się do siebie. By przerwać niezręczną ciszę Bartman włącza radio. Z głośników płynął słowa ,,Zabierz mnie do swego domu, nie powiem nic nikomu...’’. Brunetka wybucha śmiechem.
-Jaaa... czego ty słuchasz-wyśmiewa go.
-To nie ja. To samochód Pitera-broni swej godności-przecież mój skasowałaś.
-Przecież przeprosiłam. Długo jeszcze zamierzasz mi to wypominać?
-Spoko, już mi przeszło.
-Ale tu wali piwem. I to Twoja wina.
-To ty stałaś w przejściu.
-Gdybyś patrzył gdzie idziesz, nie byłoby problemu. Jesteśmy. Zostajesz, czy idziesz na górę?
-Idę na górę. Nie będę tu siedział jak idiota.
-Jakby to mogło coś zmienić-szepcze Alka wysiadając.

-Słyszałem.
-Bo miałeś słyszeć-odpowiada brunetka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz