Rozdział VII
-Cieszę się że przyszłaś-słyszy głos za plecami. Nie jest to jednak głos Piotrka, którego spodziewała się spotkać. Należy do...
-Klaudia. Jak mogłam się nie domyślić-stwierdza Beata.
-Jaka ty jesteś naiwna. Naprawdę myślałaś, że to Piotrek Cię zaprosił? Musisz wiedzieć, że on nie jest i nigdy nie będzie Twój. On należy do mnie! I nikt, podkreślam NIKT mi go nie odbierze.
-Ty sama sobie go odebrałaś...
-Ciekawe kto Ci naopowiadał takich bajeczek...
-Zostawiłaś go kiedy Cię potrzebował. A teraz przyjeżdżasz i niszczysz to co udało mu się osiągnąć.
-Ja go zostawiłam? Masz zbyt bujną wyobraźnię-drwi.
-Tak, ty. No chyba jeśli mówisz facetowi że ma wybierać między Tobą, a jego największą pasją, to oznacza, że Ci na nim nie zależy. Proste. Tylko jedno mnie zastanawia... Po co tu przyjechałaś? Czyżby Twój nowy sponsor Cię zostawił? To przykre... Może powinnaś pójść z tym do psychologa? On Ci pomoże. Żegnam.
-Nie tak szybko!-krzyczy i dogoniła szatynkę-myślisz, że mu na Tobie zależy, ale tak nie jest. Dla niego się nie liczysz. Przy pierwszej okazji Cię zostawi. Zapamiętaj to! On wróci do MNIE.
-Za wysokie progi dla Ciebie, dziewczyno. Żegnam!-rzuca odchodząc szybkim krokiem. Kieruje się prosto do mieszkania Nowakowskiego.
-Jeszcze mnie popamiętasz!-rzuca jeszcze Pawłowska, jednak Beata już tego nie słyszy.
-Klaudia. Jak mogłam się nie domyślić-stwierdza Beata.
-Jaka ty jesteś naiwna. Naprawdę myślałaś, że to Piotrek Cię zaprosił? Musisz wiedzieć, że on nie jest i nigdy nie będzie Twój. On należy do mnie! I nikt, podkreślam NIKT mi go nie odbierze.
-Ty sama sobie go odebrałaś...
-Ciekawe kto Ci naopowiadał takich bajeczek...
-Zostawiłaś go kiedy Cię potrzebował. A teraz przyjeżdżasz i niszczysz to co udało mu się osiągnąć.
-Ja go zostawiłam? Masz zbyt bujną wyobraźnię-drwi.
-Tak, ty. No chyba jeśli mówisz facetowi że ma wybierać między Tobą, a jego największą pasją, to oznacza, że Ci na nim nie zależy. Proste. Tylko jedno mnie zastanawia... Po co tu przyjechałaś? Czyżby Twój nowy sponsor Cię zostawił? To przykre... Może powinnaś pójść z tym do psychologa? On Ci pomoże. Żegnam.
-Nie tak szybko!-krzyczy i dogoniła szatynkę-myślisz, że mu na Tobie zależy, ale tak nie jest. Dla niego się nie liczysz. Przy pierwszej okazji Cię zostawi. Zapamiętaj to! On wróci do MNIE.
-Za wysokie progi dla Ciebie, dziewczyno. Żegnam!-rzuca odchodząc szybkim krokiem. Kieruje się prosto do mieszkania Nowakowskiego.
-Jeszcze mnie popamiętasz!-rzuca jeszcze Pawłowska, jednak Beata już tego nie słyszy.
***
Ala wchodzi do mieszkania. Zagląda do pokoju Beaty, lecz jej tam nie ma. Widząc kwiaty na komodzie domyśla się, że jest z Piotrkiem. Nie chce im przeszkadzać, postanawia więc nie dzwonić.
***
Dzwoni do drzwi. Chwilę później słyszy szczęk klucza w zamku, a przed nią pojwia się uśmiechnięty Piotrek-Hej! Co Cię tu sprowadza?-pyta beztroskim głosem, wprowadzając ją do salonu.
-Klaudia...
-Znowu? Cholera! Wiedziałem, że nie odpuści-krzyczy uderzając pięścią w ścianę-ale nic Ci nie zrobiła?-upewnia się, patrząc jej w oczy.
-Nie, ale... Piotrek, ja nie wiem, co mam robić.
-Coś wymyślimy-odpiera, przytulając ją do siebie.
-Nie... Piotrek, ja coś z tym zrobię, nie mieszaj się w to.
-Coś ty? Przecież to moja wina! To ja ją zostawiłem, i to dlatego ona teraz się mści. Tylko zamiast na mnie, uwzięła się na Ciebie.
-Ona… ona myśli, że my jesteśmy parą.
-Co?
-No, widziała nas wtedy razem i uznała, że my naprawdę ze sobą jesteśmy...
-To wszystko tłumaczy. Tym bardziej muszę Cię przed nią bronić...
-Klaudia...
-Znowu? Cholera! Wiedziałem, że nie odpuści-krzyczy uderzając pięścią w ścianę-ale nic Ci nie zrobiła?-upewnia się, patrząc jej w oczy.
-Nie, ale... Piotrek, ja nie wiem, co mam robić.
-Coś wymyślimy-odpiera, przytulając ją do siebie.
-Nie... Piotrek, ja coś z tym zrobię, nie mieszaj się w to.
-Coś ty? Przecież to moja wina! To ja ją zostawiłem, i to dlatego ona teraz się mści. Tylko zamiast na mnie, uwzięła się na Ciebie.
-Ona… ona myśli, że my jesteśmy parą.
-Co?
-No, widziała nas wtedy razem i uznała, że my naprawdę ze sobą jesteśmy...
-To wszystko tłumaczy. Tym bardziej muszę Cię przed nią bronić...
Usłyszeli dzwonek do drzwi, siedząc na kanapie, przytuleni do siebie.
-Zaraz wracam-rzuca Pit, idąc do drzwi-Klaudia? Czego chcesz?
-Musimy porozmawiać.
-Nie mamy o czym rozmawiać. Wyjdziesz sama, czy mam Ci pomóc?
-Ale Piotruś! Ja Cię kocham!
-WYNOŚ SIĘ POWIEDZIAŁEM!!!
-Dobra, nie chcesz mnie wpuścić to nie, powiem Ci tutaj. Jestem w ciąży... Nie myśl, że Ci odpuszczę... Do zobaczenia. Niedługo-rzuca i zbiega schodami do wyjścia. Nowakowski stoi zamurowany. Zastanawia się, czy to możliwe, że Klaudia spodziewa się jego dziecka. Nie może sobie przypomnieć, kiedy ostatnio przespał się z brunetką.
-Piotrek-głos Beaty wyrywa go z zamyślenia-ja już chyba pójdę. Nie chcę Ci przeszkadzać.
-Poczekaj!
-To nie ma sensu. Idź za nią. Nie trać czasu.
-Beata! Jestem pewien, że ona to wymyśliła!
-A jeśli nie?
-A jeśli nie, to to na pewno nie jest moje dziecko! Nie spaliśmy ze sobą już od tak dawna, że byłoby widać, że jest w ciąży.
-Do zobaczenia. Kiedyś-rzuca, odchodząc.
-Poczekaj!-krzyczy, biegnąc za nią. Łapie ją za rękę.
-Na co? Ja nie mogę żyć ze świadomością, że odbieram komuś ojca!
-Proszę, uwierz mi. To nie moje dziecko! Ona po prostu chce, żebyśmy przestali się spotykać.
-Więc przestanie...-koniec jej zdania tłumią jego usta, napierające na jej wargi. Ona nie odwzajemnia pocałunku. Nie może.
-Proszę, uwierz mi. Możesz mnie znienawidzić, ale powiedz, że mi wierzysz.
-Ja, ja... ja Ci wierzę, ale to wcale nie znaczy, że ona kłamie. Proszę, nie przychodź, nie dzwoń. To nic nie zmieni. Żegnaj Piotrek-szepcze, całując go w policzek i zbiega po schodach do swojego mieszkania. On, załamany wraca powoli do swojego mieszkania, zamyka drzwi, siada na kanapie w salonie i zaciskając dłonie w pięści zastanawia się do czego dąży Pawłowska...
-Zaraz wracam-rzuca Pit, idąc do drzwi-Klaudia? Czego chcesz?
-Musimy porozmawiać.
-Nie mamy o czym rozmawiać. Wyjdziesz sama, czy mam Ci pomóc?
-Ale Piotruś! Ja Cię kocham!
-WYNOŚ SIĘ POWIEDZIAŁEM!!!
-Dobra, nie chcesz mnie wpuścić to nie, powiem Ci tutaj. Jestem w ciąży... Nie myśl, że Ci odpuszczę... Do zobaczenia. Niedługo-rzuca i zbiega schodami do wyjścia. Nowakowski stoi zamurowany. Zastanawia się, czy to możliwe, że Klaudia spodziewa się jego dziecka. Nie może sobie przypomnieć, kiedy ostatnio przespał się z brunetką.
-Piotrek-głos Beaty wyrywa go z zamyślenia-ja już chyba pójdę. Nie chcę Ci przeszkadzać.
-Poczekaj!
-To nie ma sensu. Idź za nią. Nie trać czasu.
-Beata! Jestem pewien, że ona to wymyśliła!
-A jeśli nie?
-A jeśli nie, to to na pewno nie jest moje dziecko! Nie spaliśmy ze sobą już od tak dawna, że byłoby widać, że jest w ciąży.
-Do zobaczenia. Kiedyś-rzuca, odchodząc.
-Poczekaj!-krzyczy, biegnąc za nią. Łapie ją za rękę.
-Na co? Ja nie mogę żyć ze świadomością, że odbieram komuś ojca!
-Proszę, uwierz mi. To nie moje dziecko! Ona po prostu chce, żebyśmy przestali się spotykać.
-Więc przestanie...-koniec jej zdania tłumią jego usta, napierające na jej wargi. Ona nie odwzajemnia pocałunku. Nie może.
-Proszę, uwierz mi. Możesz mnie znienawidzić, ale powiedz, że mi wierzysz.
-Ja, ja... ja Ci wierzę, ale to wcale nie znaczy, że ona kłamie. Proszę, nie przychodź, nie dzwoń. To nic nie zmieni. Żegnaj Piotrek-szepcze, całując go w policzek i zbiega po schodach do swojego mieszkania. On, załamany wraca powoli do swojego mieszkania, zamyka drzwi, siada na kanapie w salonie i zaciskając dłonie w pięści zastanawia się do czego dąży Pawłowska...
***
Michał, cały w skowronkach szykuje się do spotkania z Magdą. Zakłada ulubioną jasną koszulę i ciemne jeansy. Wychodzi z domu i rusza do kawiarni. Na miejscu wybiera stolik w rogu, tak by nikt im nie przeszkadzał. Kilka minut później do środka wchodzi Magda, wywołując rozmarzony uśmiech na jego twarzy. Jej jasnozielona sukienka podkreśla jej oczy i idealnie dopełnia jej wizerunek. Misiek nie może wydobyć z siebie słowa. Dopiero po chwili udaje mu się wykrztusić-Hej. Ślicznie wyglądasz.
-Cześć. Ty też wyglądasz imponująco-odpowiada, siadając naprzeciwko niego. Podchodzi do nich kelnerka, chcąc przyjąć zamówienie. Od początku nie kryje fascynacji siatkarzem.
-Madziu, na co masz ochotę?-pyta szatyn, celowo łapiąc ją za rękę, czym irytuje kelnerkę.
-Poproszę o kawę. I może... kawałek tej apetycznie wyglądającej szarlotki.
-Dwa razy-dodaje Kubiak, uśmiechając się do Zamłyńskiej. Kelnerka kwituje to głośnym prychnięciem i odchodzi zostawiając ich samych. Wybuchają głośnym śmiechem.
-Ona... naprawdę uwierzyła... że jesteśmy parą-wykrztusza Magda między kolejnymi napadami śmiechu.
-A widziałaś jej minę? Jakby chciała Cię zabić gołymi rękami.
-Tak, to było wspaniałe. Pozwól, że zapytam. Dlaczego tak właściwie mnie zaprosiłeś?-pyta, opanowując się w końcu.
-Chciałem z Tobą porozmawiać. Poznać Cię bliżej-odpiera przysuwając się do niej-Może powiesz mi coś o sobie?
-A co chciałbyś o mnie wiedzieć?
-Wszystko. Każdy szczegół.
-W takim razie to trochę potrwa.
-Opowiadaj-dziewczyna zaczyna swoją historię. Opisuje mu swoje dotychczasowe życie, nie pomijając nawet tych najmniej przyjemnych chwil. Czuje, że może mu zaufać. Wie, że może być w nim całkowicie szczera. Rozmawiają o wszystkim. Okazuje się, że mają takie same zainteresowania. Lubią te same filmy, czytają te książki, słuchają tej samej muzyki. Są do siebie idealnie dopasowani. Dobrze im się rozmawia, świetnie się ze sobą czują. Nie mogą się rozstać. Nie brakuje im tematów do rozmowy. Wychodzą z kawiarni dopiero po kilku godzinach, śmiejąc się z miny znajomej kelnerki, widzącej ich trzymających się za ręce. Michał odprowadza ją do domu i szczęśliwy wraca do domu. Spotyka tam zadowolonego z siebie Zibiego-Hej, co Ci tak wesoło-pyta Misiek.
-...więc na noc umówiłem się z Alą...-nuci w odpowiedzi. Oczy Kubiaka prawe wychodzą mu z orbit.
-I zgodziła się?
-Nie miała wyjścia-śmieje się, wchodząc do swojego pokoju.
Misiek wskakuje pod prysznic i ze wspomnieniem Magdy przed oczami zasypia...
-Cześć. Ty też wyglądasz imponująco-odpowiada, siadając naprzeciwko niego. Podchodzi do nich kelnerka, chcąc przyjąć zamówienie. Od początku nie kryje fascynacji siatkarzem.
-Madziu, na co masz ochotę?-pyta szatyn, celowo łapiąc ją za rękę, czym irytuje kelnerkę.
-Poproszę o kawę. I może... kawałek tej apetycznie wyglądającej szarlotki.
-Dwa razy-dodaje Kubiak, uśmiechając się do Zamłyńskiej. Kelnerka kwituje to głośnym prychnięciem i odchodzi zostawiając ich samych. Wybuchają głośnym śmiechem.
-Ona... naprawdę uwierzyła... że jesteśmy parą-wykrztusza Magda między kolejnymi napadami śmiechu.
-A widziałaś jej minę? Jakby chciała Cię zabić gołymi rękami.
-Tak, to było wspaniałe. Pozwól, że zapytam. Dlaczego tak właściwie mnie zaprosiłeś?-pyta, opanowując się w końcu.
-Chciałem z Tobą porozmawiać. Poznać Cię bliżej-odpiera przysuwając się do niej-Może powiesz mi coś o sobie?
-A co chciałbyś o mnie wiedzieć?
-Wszystko. Każdy szczegół.
-W takim razie to trochę potrwa.
-Opowiadaj-dziewczyna zaczyna swoją historię. Opisuje mu swoje dotychczasowe życie, nie pomijając nawet tych najmniej przyjemnych chwil. Czuje, że może mu zaufać. Wie, że może być w nim całkowicie szczera. Rozmawiają o wszystkim. Okazuje się, że mają takie same zainteresowania. Lubią te same filmy, czytają te książki, słuchają tej samej muzyki. Są do siebie idealnie dopasowani. Dobrze im się rozmawia, świetnie się ze sobą czują. Nie mogą się rozstać. Nie brakuje im tematów do rozmowy. Wychodzą z kawiarni dopiero po kilku godzinach, śmiejąc się z miny znajomej kelnerki, widzącej ich trzymających się za ręce. Michał odprowadza ją do domu i szczęśliwy wraca do domu. Spotyka tam zadowolonego z siebie Zibiego-Hej, co Ci tak wesoło-pyta Misiek.
-...więc na noc umówiłem się z Alą...-nuci w odpowiedzi. Oczy Kubiaka prawe wychodzą mu z orbit.
-I zgodziła się?
-Nie miała wyjścia-śmieje się, wchodząc do swojego pokoju.
Misiek wskakuje pod prysznic i ze wspomnieniem Magdy przed oczami zasypia...
***
Alicja szuka idealnej kreacji na kolację z Bartmanem. Zastanawia się czy dobrze zrobiła, umawiając się z sąsiadem. Przegląda właśnie sukienki wiszące w szafie, starając się znaleźć odpowiednią. Chce, by była wyjątkowa. Niestety, nie posiada nic, co by ją zadowoliło. Postanowia z samego rana wybrać się na zakupy. Właśnie wtedy słyszy trzask zamykanych drzwi. Wychodząc z pokoju widzi Beatę, wbiegającą do siebie. Zgarnia bukiet stojący na komodzie i wyrzuca kwiaty do śmietnika.
-Hej, co ty robisz?-pyta, łapiąc przyjaciółkę za rękę-Coś się stało?-zamiast odpowiedzieć, przytula się do brunetki. Z jej oczu płyną łzy. Maj prowadzi ją do jej pokoju i siada obok, czekając, aż przyjaciółka uspokoi się wystarczająco, by móc jej opowiedzieć, co się stało. Siedzą w ciszy przez kilkadziesiąt minut. Dopiero wtedy Beata zdobywa się na to, by wyjaśnić Ali, co wydarzyło się tego dnia. Zaskakuje ją, jak daleko gotowa jest posunąć się Klaudia, by uprzykrzyć życie jej przyjaciółce i Nowakowskiemu. Nie wie, czy może wierzyć w zapewnienia chłopaka, że ta ciąża to tylko głupi żart. Nie zna go wystarczająco, by wiedzieć, czy mogą mu zaufać. Boi się odezwać, nie chce pogorszyć nastroju Beaty, która i tak jest w totalnym dołku. Siedzi tak bijąc się z myślami, co może zrobić, by jej pomóc. Przychodzą jej do głowy tylko dwie opcje. Pogadać z Piotrkiem i pogadać z Magdą. Uznaje, że na początek powinna poznać jego wersję wydarzeń. Nie może jednak zostawić Beaty samej. Jednak patrząc na nią orientuje się, że dziewczyna zasnęła. Delikatnie przykrywa ją leżącym na fotelu kocem i wychodzi z mieszkania. Rusza na górę. Spodziewa się, że Piotrek będzie sam, dziwi ją więc widok stojącego za drzwiami Zbyszka.
-Hej, mnie szukasz?-pyta, uśmiechając się łobuzersko.
-Nie tym razem. Muszę pogadać z Pitem.
-Wątpię, żeby Ci się to udało, ale wejdź-stwierdza, wpuszczając ją do środka-drugie drzwi po lewej-dodaje, kierując się do salonu. Podchodzi do wskazanych drzwi, puka i czeka na zaproszenie. Nie usłyszawszy go, delikatnie uchyla drzwi, zaglądając do środka. Widzi siatkarza siedzącego w rogu pokoju. Wyraz jego twarzy wskazuje na kompletne zagubienie. W ręku trzyma telefon. Na pewno próbował dzwonić do Beaty, jednak jej telefon leży wyłączony pod łóżkiem. Alka wchodzi do środka, lecz on nawet na nią nie patrzy. Podchodzi więc bliżej, siada obok i rzuca:
-Beata wygląda podobnie. Idź do niej, ona bedzie Cię teraz potrzebować-po tych słowach idzie do salonu, w którym siedzą Zibi, Misiek i kilku innych zawodników Jastrzębskiego. Chwilę później swoją jaskinię opuszcza również Nowakowski.
-Wychodzę-mruczy i wybiega z mieszkania.
-Jak ty to zrobiłaś?-pyta zaskoczony Rusek.
-Mam swoje sposoby. Są niezawodne-śmieje się brunetka.
-Hej, co ty robisz?-pyta, łapiąc przyjaciółkę za rękę-Coś się stało?-zamiast odpowiedzieć, przytula się do brunetki. Z jej oczu płyną łzy. Maj prowadzi ją do jej pokoju i siada obok, czekając, aż przyjaciółka uspokoi się wystarczająco, by móc jej opowiedzieć, co się stało. Siedzą w ciszy przez kilkadziesiąt minut. Dopiero wtedy Beata zdobywa się na to, by wyjaśnić Ali, co wydarzyło się tego dnia. Zaskakuje ją, jak daleko gotowa jest posunąć się Klaudia, by uprzykrzyć życie jej przyjaciółce i Nowakowskiemu. Nie wie, czy może wierzyć w zapewnienia chłopaka, że ta ciąża to tylko głupi żart. Nie zna go wystarczająco, by wiedzieć, czy mogą mu zaufać. Boi się odezwać, nie chce pogorszyć nastroju Beaty, która i tak jest w totalnym dołku. Siedzi tak bijąc się z myślami, co może zrobić, by jej pomóc. Przychodzą jej do głowy tylko dwie opcje. Pogadać z Piotrkiem i pogadać z Magdą. Uznaje, że na początek powinna poznać jego wersję wydarzeń. Nie może jednak zostawić Beaty samej. Jednak patrząc na nią orientuje się, że dziewczyna zasnęła. Delikatnie przykrywa ją leżącym na fotelu kocem i wychodzi z mieszkania. Rusza na górę. Spodziewa się, że Piotrek będzie sam, dziwi ją więc widok stojącego za drzwiami Zbyszka.
-Hej, mnie szukasz?-pyta, uśmiechając się łobuzersko.
-Nie tym razem. Muszę pogadać z Pitem.
-Wątpię, żeby Ci się to udało, ale wejdź-stwierdza, wpuszczając ją do środka-drugie drzwi po lewej-dodaje, kierując się do salonu. Podchodzi do wskazanych drzwi, puka i czeka na zaproszenie. Nie usłyszawszy go, delikatnie uchyla drzwi, zaglądając do środka. Widzi siatkarza siedzącego w rogu pokoju. Wyraz jego twarzy wskazuje na kompletne zagubienie. W ręku trzyma telefon. Na pewno próbował dzwonić do Beaty, jednak jej telefon leży wyłączony pod łóżkiem. Alka wchodzi do środka, lecz on nawet na nią nie patrzy. Podchodzi więc bliżej, siada obok i rzuca:
-Beata wygląda podobnie. Idź do niej, ona bedzie Cię teraz potrzebować-po tych słowach idzie do salonu, w którym siedzą Zibi, Misiek i kilku innych zawodników Jastrzębskiego. Chwilę później swoją jaskinię opuszcza również Nowakowski.
-Wychodzę-mruczy i wybiega z mieszkania.
-Jak ty to zrobiłaś?-pyta zaskoczony Rusek.
-Mam swoje sposoby. Są niezawodne-śmieje się brunetka.
***
Mróz powoli otwiera oczy. Widzi kogoś nad sobą, ale w ciemności nie może zidentyfikować intruza. Rozpoznaje go dopiero, gdy pochyla się nad nią. Zapach jego perfum poznałaby wszędzie-Piotrek! Prosiłam, żebyś mnie zostawił!-krzyczy, odsuwając się od niego.
-Proszę, posłuchaj...
-Nie, to ty posłuchaj! Nie odwiedzaj mnie, nie dzwoń i nie szukaj ze mną kontaktu w żaden inny sposób! Po prostu... Zapomnij! Zapomnij o mnie, o nas, o tym co się międzi nami wydarzyło! Zajmij się sobą i mi też na to pozwól!
-Ale...
-Proszę wyjdź...-głos jej się załamuje. Wie, że jeśli chłopak zostanie u niej jeszcze przez chwilę, to ona po prostu zacznie płakać. „Nie mogę…Nie mogę mu pokazać, że mi na nim zależy. On musi zająć się Klaudią i ich dzieckiem, ja się nie liczę”-powtarza w myślach
-Nie mogę... Nie potrafię...-odpowiada, próbując się do niej zbliżyć, jadnek każdy jego ruch sprawia, że Beata jeszcze bardzie się od niego odsuwa.
-Piotrek, proszę...nie utrudniaj mi tego-prosi. Coraz trudniej jest jej opanować napływające łzy. Jedynym pocieszeniem jest wciąż zgaszone światło. Daje nadzieję, że siatkarz nie zobaczy jej łez. Niestety, Pit, jakby ignorując jej niemą prośbę, by nie włączał lampki, robi to właśnie w chwili, gdy po jej policzku spływa pierwsza, samotna łza. W ślad za nią idą kolejne, których nie mogła już ukryć. Chce się odwrócić, ale jest za późno. Piotrek nie zważając na jej reakcję siada obok niej, obejmuje ją ramieniem i delikatnym gestem ociera jej łzy. Przytula ją do siebie, a ona wtula się z niego go, nie pozwalając mu odejść. Skoro i tak zobaczył, jak bardzo boli ją to, do czego stara się doprowadzić, to nie ma sensu wmawiać mu, że jest inaczej. Nie jest głupi, łatwo dopasuje wszystkie fakty…
-Proszę, posłuchaj...
-Nie, to ty posłuchaj! Nie odwiedzaj mnie, nie dzwoń i nie szukaj ze mną kontaktu w żaden inny sposób! Po prostu... Zapomnij! Zapomnij o mnie, o nas, o tym co się międzi nami wydarzyło! Zajmij się sobą i mi też na to pozwól!
-Ale...
-Proszę wyjdź...-głos jej się załamuje. Wie, że jeśli chłopak zostanie u niej jeszcze przez chwilę, to ona po prostu zacznie płakać. „Nie mogę…Nie mogę mu pokazać, że mi na nim zależy. On musi zająć się Klaudią i ich dzieckiem, ja się nie liczę”-powtarza w myślach
-Nie mogę... Nie potrafię...-odpowiada, próbując się do niej zbliżyć, jadnek każdy jego ruch sprawia, że Beata jeszcze bardzie się od niego odsuwa.
-Piotrek, proszę...nie utrudniaj mi tego-prosi. Coraz trudniej jest jej opanować napływające łzy. Jedynym pocieszeniem jest wciąż zgaszone światło. Daje nadzieję, że siatkarz nie zobaczy jej łez. Niestety, Pit, jakby ignorując jej niemą prośbę, by nie włączał lampki, robi to właśnie w chwili, gdy po jej policzku spływa pierwsza, samotna łza. W ślad za nią idą kolejne, których nie mogła już ukryć. Chce się odwrócić, ale jest za późno. Piotrek nie zważając na jej reakcję siada obok niej, obejmuje ją ramieniem i delikatnym gestem ociera jej łzy. Przytula ją do siebie, a ona wtula się z niego go, nie pozwalając mu odejść. Skoro i tak zobaczył, jak bardzo boli ją to, do czego stara się doprowadzić, to nie ma sensu wmawiać mu, że jest inaczej. Nie jest głupi, łatwo dopasuje wszystkie fakty…
Siedzą tak wtuleni w siebie, każde pogrążone w myślach. Nie odzywają, się do siebie. Nie muszą. To milczenie pozwala im poznać siebie znacznie bardziej niż najdłuższa nawet rozmowa. Niestety, nie jest im dane długo cieszyć się samotnością, gdyż do mieszkania dziewczyn, trzaskając drzwiami, wbiega Alka. Wpada jak burza do pokoju Beaty, lecz widząc ją w ramionach blondyna, od razu się wycofuje, zamykając za sobą drzwi. Piotrek, słysząc równy oddech szatynki, ostrożnie układa ją na łóżku, otula ją kocem i siada w stojącym przy ścianie fotelu i wpatrując się w jej twarz zwróconą w jego stronę, również zasypia...
Budzi się czując jak ktoś okrywa jego zmarznięte ciało ciepłym kocem. Otwierając zaspane oczy widzi przed sobą twarz uśmiechniętej brunetki. Mimo słabego światła dokładnie widzi każdy szczegół jej twarzy-Przepraszam, nie chciałam Cię obudzić-szepcze nieśmiało dziewczyna.
-Mógłbym się tak budzić codziennie... Nawet gdybym musiał spać w tym fotelu-śmieje się, powoli wstając-to może ja pójdę do siebie...
-Bez przesady. Zostań. Możesz spać tutaj, ja pójdę do Ali-proponuje, wskazując swoje łóżko.
-Nie ma takiej opcji. Nie będziecie się gniotły we dwie. Poradzę sobie.
-No to chociaż połóż się obok mnie. Nie mogę pozwolić, żeby Cię całkiem w tym fotelu połamało. No chodź, przecież nic Ci nie zrobię-dodaje widząc jego niepewną minę.
-Poprzednim razem nie skończylo się to najlepiej-wypomina.
-No chodź-kładzie się, wyciągając do niego rękę.
-OK-odpiera niepewnie, kładąc się obok niej. Jej łóżko okazuje się jednak troszeczkę za małe dla nich dwojga, muszą więc spać ściśle przytuleni do siebie. Momentalnie usypiają. Nie budzi ich nawet hałas wywołany przez wracającą z zakupów Alicję. Dopiero około godziny 1230 wstają z łóżka. Beata proponuje mu śniadanie, ale grzecznie odmawia. Ona jest jednak uparta i zmusza go, by jej towarzyszył. Atmosfera między nimi rozluźna się. Nie wracają więcej do pojawienia się Klaudii, oboje wiedzą, że nie powinni poruszać tego tematu-Dziękuję, było pyszne. Chyba będę musiał się zrewanżować-stwierdza Piotrek, kończąc jedzenie.
-Przestań, to była czysta przyjemność.
-Skoro tak mówisz. Pomóc Ci z tym?-pyta, wskazując na ogromny stos brudnych naczyń.
-Nie trzeba poradzę sobie. Ale dziękuję za propozycję.
-Wiesz co, ja już się będę zbierał. Muszę zacząć się pakować, bo potem jak zwykle czegoś zapomnę.
-OK. Pa-dziewczyna chce pocałować go w policzek, jednak on niespodziewanie obraca głowę, więc trafia na jego wargi. Szybko odsuwa się od niego, jednak chęć ponownego poczucia jego cudownych ust zwyciężyła. Zarzuca mu ręce na ramiona i przysuwa jego twarz wystarczająco, by móc swobodnie dosięgnąć jego warg. Ich namiętny pocałunek przerywa pojawienie się Alicji.
-No nie! Co ja takiego w sobie mam, że zawsze musze wpaść w nieodpowiednim momencie?-mruczy, odwracając się na pięcie-nie przeszkadzajcie sobie-dodaje, wychodząc. Pojawienie się Ali zepsuło niestety atmosferę. Piotrek na pożegnanie muska ustami wargi Beaty i opuszcza mieszkanie dziewczyn…
-Mógłbym się tak budzić codziennie... Nawet gdybym musiał spać w tym fotelu-śmieje się, powoli wstając-to może ja pójdę do siebie...
-Bez przesady. Zostań. Możesz spać tutaj, ja pójdę do Ali-proponuje, wskazując swoje łóżko.
-Nie ma takiej opcji. Nie będziecie się gniotły we dwie. Poradzę sobie.
-No to chociaż połóż się obok mnie. Nie mogę pozwolić, żeby Cię całkiem w tym fotelu połamało. No chodź, przecież nic Ci nie zrobię-dodaje widząc jego niepewną minę.
-Poprzednim razem nie skończylo się to najlepiej-wypomina.
-No chodź-kładzie się, wyciągając do niego rękę.
-OK-odpiera niepewnie, kładąc się obok niej. Jej łóżko okazuje się jednak troszeczkę za małe dla nich dwojga, muszą więc spać ściśle przytuleni do siebie. Momentalnie usypiają. Nie budzi ich nawet hałas wywołany przez wracającą z zakupów Alicję. Dopiero około godziny 1230 wstają z łóżka. Beata proponuje mu śniadanie, ale grzecznie odmawia. Ona jest jednak uparta i zmusza go, by jej towarzyszył. Atmosfera między nimi rozluźna się. Nie wracają więcej do pojawienia się Klaudii, oboje wiedzą, że nie powinni poruszać tego tematu-Dziękuję, było pyszne. Chyba będę musiał się zrewanżować-stwierdza Piotrek, kończąc jedzenie.
-Przestań, to była czysta przyjemność.
-Skoro tak mówisz. Pomóc Ci z tym?-pyta, wskazując na ogromny stos brudnych naczyń.
-Nie trzeba poradzę sobie. Ale dziękuję za propozycję.
-Wiesz co, ja już się będę zbierał. Muszę zacząć się pakować, bo potem jak zwykle czegoś zapomnę.
-OK. Pa-dziewczyna chce pocałować go w policzek, jednak on niespodziewanie obraca głowę, więc trafia na jego wargi. Szybko odsuwa się od niego, jednak chęć ponownego poczucia jego cudownych ust zwyciężyła. Zarzuca mu ręce na ramiona i przysuwa jego twarz wystarczająco, by móc swobodnie dosięgnąć jego warg. Ich namiętny pocałunek przerywa pojawienie się Alicji.
-No nie! Co ja takiego w sobie mam, że zawsze musze wpaść w nieodpowiednim momencie?-mruczy, odwracając się na pięcie-nie przeszkadzajcie sobie-dodaje, wychodząc. Pojawienie się Ali zepsuło niestety atmosferę. Piotrek na pożegnanie muska ustami wargi Beaty i opuszcza mieszkanie dziewczyn…
***
Alicja szykuje się na kolację z Bartmanem. Bierza długą, relaksującą kąpiel, podkręca włosy, robi lekki makijaż i zakłada kupioną tego dnia sukienkę. Przegląda się w lustrze i stwierdzając, że wszystko jest w porządku, czeka na Zbyszka. Gdy dzwoni do drzwi biegnie mu otworzyć. Widząc ją oczy prawie wychodzą mu z orbit. Nic dziwnego, wygląda wprost wspaniale. Idealnie dopasowana sukienka, wysokie buty i ten zniewalający uśmiech daje niesamowite, wręcz zapierające dech w piersiach wrażenie. On również prezentuje się nienagannie. Jego świetnie skompletowany strój wskazuje na zainteresowanie siatkarza modą. Wita się z nią, podaje jej ramię i prowadzi ją w stronę wyjścia. Dziewczyna spodziewa się, że pojdą do jakiejś miłej restauracji, jednak siatkarz ma zupełnie inne plany. Prowadził ją w kierunku swojego mieszkania. Otwiera przed nią drzwi i prowadzi ją do salonu, na środku którego stoi pięknie przystrojony stół. Ala jest pod rażeniem tego co widzi. Nie spodziewała się, że Bartman jest zdolny przygotować taką kolację. Uśmiecha się widząc jej reakcję. Zaprasza ją do stołu, przysuwa jej krzesło i rusza do kuchni, by przynieść przygotowane danie. Jeszcze zanim wraca, Alicja czuje wspaniały zapach przyrządzonej przez Zibiego potrawy. Okazuje się być nią apetycznie wyglądająca zapiekanka.
-I może mi powiesz, że sam ją zrobiłeś?-kpi.
-Wątpisz w moje umiejętności?-pyta przekornie.
-Oczywiście, że nie. Tylko wygląda tak wspaniale, że trudno uwierzyć, że to dzieło mężczyzny.
-Nie wierzysz, że facet mógłby umieć gotować?
-Nie marudź, tylko nakładaj-stwierdza-Ummm... jakie to pyszne-zachwyca się każdym kęsem.
-Wiedziałem, że będzie Ci smakowało-śmieje się.
-Pewny siebie jak zawsze-mruczy.
-I może mi powiesz, że sam ją zrobiłeś?-kpi.
-Wątpisz w moje umiejętności?-pyta przekornie.
-Oczywiście, że nie. Tylko wygląda tak wspaniale, że trudno uwierzyć, że to dzieło mężczyzny.
-Nie wierzysz, że facet mógłby umieć gotować?
-Nie marudź, tylko nakładaj-stwierdza-Ummm... jakie to pyszne-zachwyca się każdym kęsem.
-Wiedziałem, że będzie Ci smakowało-śmieje się.
-Pewny siebie jak zawsze-mruczy.
Siedzą tak, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Z wieży stojącej na regale płyną dźwięki ulubionej piosenki Alicji. Zaczyna się kołysać w jej rytmie, a Zibi nie mogąc się powstrzymać prosi ją do tańca. Trzeba przyznać, jest świetnym tancerzem. Szaleją na „parkiecie” od dłuższego czasu, a Zbyszek nie mogąc się opanować przysuwa swoją twarz do jej, spogląda w jej cudowne oczy i składa delikatny pocałunek na jej ustach. Dziewczyna wymierza mu siarczysty policzek i odwraca się chcąc opuścić jego mieszkanie. Siatkarz jednak okazuje się znacznie szybszy. Łapie ją za rękę, odwraca ją do siebie i przysysa się do jej delikatnych warg. Początkowo nie chce odwzajemnić pieszczoty, lecz natarczywe usta Bartmana powodują, że zaczyna oddawać jego pocałunek z jednakową namiętnością. Jego język wkrada się w jej usta, badając dokładnie jej podniebienie i delektując się jej smakiem. Jego ręce wędrują na jej biodra, unosi ją lekko, tak by mogła objąć go nogami w pasie. Zanosi ją do sypialni, gdzie przygniata ją do ściany pozwalając jej swobodnie pozbyć się jego marynarki. Jego usta wyznaczają ścieżkę od jej ust, przez szyję do piersi ciasno opiętych sukienką. Zaczyna powoli rozpinać ją chcąc odsłonić sobie skrywane pod ubraniem ciało domagające się pieszczoty. Pozwala mu pozbawić się tej części garderoby, jednocześnie zrzucając z niego koszulę. Rzuca ją na łóżko i zaczyna pieścić dłońmi jej spragnione rozkoszy ciało, ustami wracając do jej warg. Wzajemnie pozbywają się reszty garderoby czerpiąc niesamowitą przyjemność z widoku swoich nagich ciał. Obsypują je nawzajem delikatnymi pocałunkami sprawiając sobie nieskrywaną rozkosz. Kiedy w końcu wchodzi w nią dziewczyna jęczy z rozkoszy. Ich ciała szybko odnajdują wspólny rytm. Kochają się długo, a gdy wreszcie przychodzi moment spełnienia opadają zmęczenia na łóżko, i wtuleni w siebie zasypiają…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz