Idący do Beaty Bartek zatrzymał się przed drzwiami, słysząc fragment kłótni między nią a Nowakowskim.
-Wiem, że wolałabyś, żeby to Bartek był na moim miejscu, ale musisz się zadowolić moją obecnością-mówił Piotrek. Gawryła słyszał też odpowiedź sztynki. Mimo, że wiedział, iż nie ma szans na związek z szatnką, jej słowa bardzo go zabolały. Cieszył go jednak fakt, że Piter w końcu zmądrzał. Doczekał do końca rozmowy stojąc pod drzwiami. Nie zdążył jednak odsunąć się od drzwi, gdy szatyn wychodził z jej mieszkania-Twój PRZYJACIEL przyszedł-krzyknął Piotrek, widząc przed sobą Gawryszewskiego. Beata wyszła do nich.
-To jest mój PRZYJACIEL! Tylko ty jesteś tak głupi, że nie potrafisz tego zauważyć! Daj nam w końcu spokój! Łatwo rzucić oskarżenie, prawda? Trudniej jest się przyznać do błędu!-krzyczała Mróz.
-Myślisz, że mi jest łatwo? To nie ty codziennie musisz znosić wspomnienie was razem!
-Skoro tak bardzo Ci to przeszkadza, to znaczy, że jesteś idiotą, bo swoją szansę straciłeś! Na własne życzenie!-wrzasnęła, trzaskając drzwiami. Piotrek ruszył do siebie.
-Ej, Piter!-odzezwał się Gawryszewski. Ten odwrócił się-Słuchaj, nas naprawdę nic nie łączy. To znaczy... Nic poza przyjaźnią.
-Nie wnikam. Wasza sprawa, co robicie jak jest ciemno! Mam tylko jedną prośbę... Cokolwiek zrobisz, nie skrzywdź jej, jak ja to zrobiłem. Wiem, że zachowałem się jak ostatni kretyn. Wiem, że ona mi tego nie wybaczy. Dlatego chociaż ty tego nie zepsuj, bo Beata to prawdziwy skarb. Drugiej takiej nie znajdziesz-zakończył, wchodząc na górę.
-Ale my naprawdę jesteśmy tylko...
-Taa... A ja jestem ślepy. Widzę jak na nią patrzysz-odparł, odwracając się.
-Nie przeszkadza Ci to?
-Nie dopóki jest szczęśliwa-rzucił, odchodząc.
-Nie jest-Nowakowski zatrzymuje się w pół kroku i patrzy z zaskoczeniem na kumpla-Piter, ona Cię kocha i nie jest szczęśliwa, bo nie ma przy niej Ciebie. Jestem pewien, że teraz płacze w poduszkę, bo żałuje, że nie dała Ci kolejnej szansy.
-Myślisz?-pyta z nadzieją.
-Jestem tego pewien. Idź do niej. Ona już dawno Ci wybaczyła. Nigdy nie była na Ciebie przez to wściekła. Po prostu nie umiała się do tego przyznać. Idź do niej-powtarza, schodząc na dół.
-Dzięki, Stary-rzuca Piotrek, wchodząc do jej mieszkania. Rusza do jej sypialni. Widzi tam dokładnie to, co przewidział Gawryła. Beata leży zapłakana na łóżku. Ręce zaciska na jednej z róż z przyniesionego przez niego bukietu, a na jej nadgarstku lśni bransoletka, którą również zostawił pod drzwiami. Nie patrzy w jego stronę, mimo to wie, że to on.-Wiedziałam, że wrócisz-szepcze.
-Gdyby nie Bartek, to...
-Wiem-przerywa mu-słyszałam waszą rozmowę.-odwraca sią do niego-Naprawdę myślałeś, że Ci nie wybaczę?-blondyn kiwa głową głową-Ja czekałam tylko, aż zrozumiesz... Wiem, że zrozumiałeś. Dziękuję Ci za to-Piotrek podchodzi bliżej i siada obok niej, wyjmując różę z jej rąk. Kolce na jej łodydze powbijały się w jej dłonie, raniąc je. Chłopak bez słowa rusza do łazienki i wraca z niej, niosąc znaleziony w niej ręcznik. Zaczyna delikatnie zcierać ślady krwi z jej skóry-Nie, Piotrek, zostaw! Przecież nic się nie stało!-środkowy ucisza ją gestem-Piotrek! Ja nie jestem dzieckiem!
-Wiem, przecież gdybyś była, nie zakochałbym się w Tobie-odpiera, unikając jej wzroku.
-Żarty sobie ze mnie robisz?
-Nie-spogląda w jej oczy-Kocham Cię-szepcze i wychodzi z jej pokoju, kierując się do wyjścia.
-Piotrek!-ten przystaje, jednak nie odwraca się-Ja też Cię kocham-odpowiada cicho dziewczyna. Nowakowski wychodzi z jej mieszkania nie odzywając się do niej. Rusza do siebie. Wciąż słyszy jej słowa, które, mimo, że wyszeptane usłyszał równie wyraźnie, jak każde poprzednie, które wykrzyczała. Szczęśliwy rzuc się na kanapę w salonie, sięgając po telefon.-Halo?-słysz głos przyjaciela.
-Grzesiu! Jestem Twoim dłużnikiem do końca życia!-wykrzyczał.
-Do końca życia? Brzmi obiecująco. A co ja takiego zrobiłem?-pyta zdziwiony Kosok.
-Jak to co? Kazałeś mi...
-I co?-wcina mu się-wybaczyła Ci?
-Nie od razu, ale tak-uśmiecha się szatyn.
-Gratuluję, chłopie! To kiedy dostanę zaproszenie?
-Zaproszenie? Na co?
-No jak to, na co? Na wesele!
-Idź, bo jak Cię...-
Dobra, Piter, kończę, bo Domi dzwoni na Skype.
-Co ta kobieta z Tobą zrobiła? Nawet dla kumpla czasu nie masz!
-Piotruś, kochanie, dla Ciebie zawsze znajdę czas...
-Grzesiu, zdradzasz mnie?-Piotrek słyszy w tle głos dziewczyny Kosoka-I to jeszcze z facetem!
-Ja Ciebie? Domi, nie żartuj! Dobra, Pit, kończę. Nara!-rzuca, rozłączając się. Nowakowski słyszy dźwięk zakończonego połączenia. Włącza telewizor i zaczyna zmieniać kanały. Znajduje powtórkę meczu finałowego Ligi Światowej. Zadowolony zaczyna oglądać. Chwilę później pojawia się obok niego jego mama.
-Cieszę się, że Ci się udało-odzywa się, obejmując syna ramieniem.
-A mówisz o lidze, czy o Beacie?
-O jednym i drugim, chociaż dla mnie ważniejsza jest rozmowa z tą dziewczyną. A tak właściwie, kiedy ją poznam? Bo wiesz, jutro musisz wracać do Lon…-jej wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi. Piotrek wstaje i otwiera je. Widzi za nimi Beatę. Zszokowany, przez chwilę nie wie, co powiedzieć.-
Piotrek... Wiem, że może to trochę za wcześnie, ale... Może poszedłbyś ze mną do lekarza
-Hej, stało się coś? Nie strasz mnie! Coś z dzieckiem?-panikował Nowakowski.
-Nie, Piotrek, uspokój się. Wszystko jest w porządku. Pomyślałam, że może chciałbyś je zobaczyć, więc...
-Jeszcze pytasz? Jasne, że z Tobą pójdę!-wykrzyczał. Podniósł ją do góry i obrócił się kilka razy wokół siebie.-
Piotrek puść mnie! PIIIT!-śmiała się. Opuścił ja na podłogę i przytulił ją.
-Dziękuję-wyszeptał jej do ucha-Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. I przez własną głupotę mogłem Cię stracić, przepraszam.
-Nie przepraszaj. Było, minęło. To nic nie znaczy, kochanie-szepnęła z ustami tuż przy jego ustach. Złożyła delikatny pocałunek na jego wargach. Odsunęła się od niego, uśmiechnięta-To co? Możemy iść?
-Chwilka, wezmę tylko kluczyki-nim ruszył wgłąb mieszkania, skradł jej jeszcze jeden pocałunek.
-Czyżby to moje wspaniała, przyszła synowa?-pyta pani Nowakowska, pojawiając się w przedpokoju. Na policzkach Beaty pojawiają się rumieńce-Nie mogłam się doczekać, kiedy Cię poznam. Piotruś dużo mi o Tobie mówił, ale jesteś jeszcze piękniejsza niż zapewniał.
-Mamo…-No co? Prawdę mówię. No, ale wy chyba gdzieś idziecie? To ja wracam do domu. Do zobaczenia, kochani-odpowiedziała mama Piotrka zeszła na dół.
-Przepraszam za nią, ale jeśli chodzi o kobiety, to jest nie do zniesienia. Według niej już w wieku piętnastu lat powinienem mieć żonę-tłumaczy Piotrek, biorąc dziewczynę za rękę. Idą przez parking w kierunku jego samochodu, wciąż trzymając się za ręce. Każdy ich ruch śledzi wzrok zazdrosnego Gawryły. Brunet uśmiecha się, ciesząc się szczęściem ukochanej. Postanawia ostatecznie usunąć się w cień, choć bardzo chce znaleźć się na miejscu szatyna...
-Wiem, że wolałabyś, żeby to Bartek był na moim miejscu, ale musisz się zadowolić moją obecnością-mówił Piotrek. Gawryła słyszał też odpowiedź sztynki. Mimo, że wiedział, iż nie ma szans na związek z szatnką, jej słowa bardzo go zabolały. Cieszył go jednak fakt, że Piter w końcu zmądrzał. Doczekał do końca rozmowy stojąc pod drzwiami. Nie zdążył jednak odsunąć się od drzwi, gdy szatyn wychodził z jej mieszkania-Twój PRZYJACIEL przyszedł-krzyknął Piotrek, widząc przed sobą Gawryszewskiego. Beata wyszła do nich.
-To jest mój PRZYJACIEL! Tylko ty jesteś tak głupi, że nie potrafisz tego zauważyć! Daj nam w końcu spokój! Łatwo rzucić oskarżenie, prawda? Trudniej jest się przyznać do błędu!-krzyczała Mróz.
-Myślisz, że mi jest łatwo? To nie ty codziennie musisz znosić wspomnienie was razem!
-Skoro tak bardzo Ci to przeszkadza, to znaczy, że jesteś idiotą, bo swoją szansę straciłeś! Na własne życzenie!-wrzasnęła, trzaskając drzwiami. Piotrek ruszył do siebie.
-Ej, Piter!-odzezwał się Gawryszewski. Ten odwrócił się-Słuchaj, nas naprawdę nic nie łączy. To znaczy... Nic poza przyjaźnią.
-Nie wnikam. Wasza sprawa, co robicie jak jest ciemno! Mam tylko jedną prośbę... Cokolwiek zrobisz, nie skrzywdź jej, jak ja to zrobiłem. Wiem, że zachowałem się jak ostatni kretyn. Wiem, że ona mi tego nie wybaczy. Dlatego chociaż ty tego nie zepsuj, bo Beata to prawdziwy skarb. Drugiej takiej nie znajdziesz-zakończył, wchodząc na górę.
-Ale my naprawdę jesteśmy tylko...
-Taa... A ja jestem ślepy. Widzę jak na nią patrzysz-odparł, odwracając się.
-Nie przeszkadza Ci to?
-Nie dopóki jest szczęśliwa-rzucił, odchodząc.
-Nie jest-Nowakowski zatrzymuje się w pół kroku i patrzy z zaskoczeniem na kumpla-Piter, ona Cię kocha i nie jest szczęśliwa, bo nie ma przy niej Ciebie. Jestem pewien, że teraz płacze w poduszkę, bo żałuje, że nie dała Ci kolejnej szansy.
-Myślisz?-pyta z nadzieją.
-Jestem tego pewien. Idź do niej. Ona już dawno Ci wybaczyła. Nigdy nie była na Ciebie przez to wściekła. Po prostu nie umiała się do tego przyznać. Idź do niej-powtarza, schodząc na dół.
-Dzięki, Stary-rzuca Piotrek, wchodząc do jej mieszkania. Rusza do jej sypialni. Widzi tam dokładnie to, co przewidział Gawryła. Beata leży zapłakana na łóżku. Ręce zaciska na jednej z róż z przyniesionego przez niego bukietu, a na jej nadgarstku lśni bransoletka, którą również zostawił pod drzwiami. Nie patrzy w jego stronę, mimo to wie, że to on.-Wiedziałam, że wrócisz-szepcze.
-Gdyby nie Bartek, to...
-Wiem-przerywa mu-słyszałam waszą rozmowę.-odwraca sią do niego-Naprawdę myślałeś, że Ci nie wybaczę?-blondyn kiwa głową głową-Ja czekałam tylko, aż zrozumiesz... Wiem, że zrozumiałeś. Dziękuję Ci za to-Piotrek podchodzi bliżej i siada obok niej, wyjmując różę z jej rąk. Kolce na jej łodydze powbijały się w jej dłonie, raniąc je. Chłopak bez słowa rusza do łazienki i wraca z niej, niosąc znaleziony w niej ręcznik. Zaczyna delikatnie zcierać ślady krwi z jej skóry-Nie, Piotrek, zostaw! Przecież nic się nie stało!-środkowy ucisza ją gestem-Piotrek! Ja nie jestem dzieckiem!
-Wiem, przecież gdybyś była, nie zakochałbym się w Tobie-odpiera, unikając jej wzroku.
-Żarty sobie ze mnie robisz?
-Nie-spogląda w jej oczy-Kocham Cię-szepcze i wychodzi z jej pokoju, kierując się do wyjścia.
-Piotrek!-ten przystaje, jednak nie odwraca się-Ja też Cię kocham-odpowiada cicho dziewczyna. Nowakowski wychodzi z jej mieszkania nie odzywając się do niej. Rusza do siebie. Wciąż słyszy jej słowa, które, mimo, że wyszeptane usłyszał równie wyraźnie, jak każde poprzednie, które wykrzyczała. Szczęśliwy rzuc się na kanapę w salonie, sięgając po telefon.-Halo?-słysz głos przyjaciela.
-Grzesiu! Jestem Twoim dłużnikiem do końca życia!-wykrzyczał.
-Do końca życia? Brzmi obiecująco. A co ja takiego zrobiłem?-pyta zdziwiony Kosok.
-Jak to co? Kazałeś mi...
-I co?-wcina mu się-wybaczyła Ci?
-Nie od razu, ale tak-uśmiecha się szatyn.
-Gratuluję, chłopie! To kiedy dostanę zaproszenie?
-Zaproszenie? Na co?
-No jak to, na co? Na wesele!
-Idź, bo jak Cię...-
Dobra, Piter, kończę, bo Domi dzwoni na Skype.
-Co ta kobieta z Tobą zrobiła? Nawet dla kumpla czasu nie masz!
-Piotruś, kochanie, dla Ciebie zawsze znajdę czas...
-Grzesiu, zdradzasz mnie?-Piotrek słyszy w tle głos dziewczyny Kosoka-I to jeszcze z facetem!
-Ja Ciebie? Domi, nie żartuj! Dobra, Pit, kończę. Nara!-rzuca, rozłączając się. Nowakowski słyszy dźwięk zakończonego połączenia. Włącza telewizor i zaczyna zmieniać kanały. Znajduje powtórkę meczu finałowego Ligi Światowej. Zadowolony zaczyna oglądać. Chwilę później pojawia się obok niego jego mama.
-Cieszę się, że Ci się udało-odzywa się, obejmując syna ramieniem.
-A mówisz o lidze, czy o Beacie?
-O jednym i drugim, chociaż dla mnie ważniejsza jest rozmowa z tą dziewczyną. A tak właściwie, kiedy ją poznam? Bo wiesz, jutro musisz wracać do Lon…-jej wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi. Piotrek wstaje i otwiera je. Widzi za nimi Beatę. Zszokowany, przez chwilę nie wie, co powiedzieć.-
Piotrek... Wiem, że może to trochę za wcześnie, ale... Może poszedłbyś ze mną do lekarza
-Hej, stało się coś? Nie strasz mnie! Coś z dzieckiem?-panikował Nowakowski.
-Nie, Piotrek, uspokój się. Wszystko jest w porządku. Pomyślałam, że może chciałbyś je zobaczyć, więc...
-Jeszcze pytasz? Jasne, że z Tobą pójdę!-wykrzyczał. Podniósł ją do góry i obrócił się kilka razy wokół siebie.-
Piotrek puść mnie! PIIIT!-śmiała się. Opuścił ja na podłogę i przytulił ją.
-Dziękuję-wyszeptał jej do ucha-Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham. I przez własną głupotę mogłem Cię stracić, przepraszam.
-Nie przepraszaj. Było, minęło. To nic nie znaczy, kochanie-szepnęła z ustami tuż przy jego ustach. Złożyła delikatny pocałunek na jego wargach. Odsunęła się od niego, uśmiechnięta-To co? Możemy iść?
-Chwilka, wezmę tylko kluczyki-nim ruszył wgłąb mieszkania, skradł jej jeszcze jeden pocałunek.
-Czyżby to moje wspaniała, przyszła synowa?-pyta pani Nowakowska, pojawiając się w przedpokoju. Na policzkach Beaty pojawiają się rumieńce-Nie mogłam się doczekać, kiedy Cię poznam. Piotruś dużo mi o Tobie mówił, ale jesteś jeszcze piękniejsza niż zapewniał.
-Mamo…-No co? Prawdę mówię. No, ale wy chyba gdzieś idziecie? To ja wracam do domu. Do zobaczenia, kochani-odpowiedziała mama Piotrka zeszła na dół.
-Przepraszam za nią, ale jeśli chodzi o kobiety, to jest nie do zniesienia. Według niej już w wieku piętnastu lat powinienem mieć żonę-tłumaczy Piotrek, biorąc dziewczynę za rękę. Idą przez parking w kierunku jego samochodu, wciąż trzymając się za ręce. Każdy ich ruch śledzi wzrok zazdrosnego Gawryły. Brunet uśmiecha się, ciesząc się szczęściem ukochanej. Postanawia ostatecznie usunąć się w cień, choć bardzo chce znaleźć się na miejscu szatyna...
***
-Magda, stój!-krzyczy Alka do idącej przed nią blondynki. Ta odwróciła się do niej, patrząc na nią nic-nierozumiejącym wzrokiem-Beata napisała!
-I co u niej?
-„Pogodziłam się z Piotrkiem, jedziemy razem do lekarza. Po wszystkim dam wam znać, co i jak. Buziaki. Beata” Wiedziałam, że on zmądrzeje!
-Dorósł wreszcie do ojcostwa. To co? Idziemy na kawę?-proponuje Zamłyńska.
-Jasne. Przecież z tych nerwów nic mi się nie podoba-mruczy i rusza za przyjaciółką w kierunku parteru galerii, gdzie znajdowała się kawiarnia. Gdy złożyły zamówienie rozdzwonił się telefon Zamłyńskiej.
-Cześć, Misiaczku, co u Ciebie?
-Hej, mam newsa! Sama jesteś?
-Nie, z Alką, a co?
-Weź na głośnik.
-OK. Mów.
-Beata i Piter się pogodzili!-krzyczą jednocześnie Michał i Zbyszek.
-A wy skąd wiecie?
-To Beata już wam powiedziała? Od Kosy. Piter dzwonił do niego zaraz po tym, jak rozmawiali.
-A mówią, że kobiety to plotkary-jęczy Alicja.
-Coffee and tiramisu for you-odzywa się kelnerka.
-Thanks.
-Zaraz, czy ja słyszę angielski? Jesteście w LONDYNIE?
-I cały , misterny plan na nic-jęczy blondynka.
-Aluś, nie jedz tego ciasta-odzywa się Zibi dokładnie w chwili, gdy dziewczyna bierze do ust pierwszą porcję. Podnosi głowę i rozgląda się.
-Skąd wiedziałeś, że jem ciasto, skoro Cię tu nie ma?
-Znam angielski-odzywa się dumny z siebie atakujący.
-Aha. Gratuluję.
-Ale, serio, nie jedz. W biodra Ci pójdzie.
-ZBYSZEK!
-Zbysiu, muszę Cię zmartwić, teraz to już nie masz co liczyć na to, że Cię Alka do łóżka wpuści-odzywa się Magda.
-Ooo... nie-mruczy Bartman.
-I co u niej?
-„Pogodziłam się z Piotrkiem, jedziemy razem do lekarza. Po wszystkim dam wam znać, co i jak. Buziaki. Beata” Wiedziałam, że on zmądrzeje!
-Dorósł wreszcie do ojcostwa. To co? Idziemy na kawę?-proponuje Zamłyńska.
-Jasne. Przecież z tych nerwów nic mi się nie podoba-mruczy i rusza za przyjaciółką w kierunku parteru galerii, gdzie znajdowała się kawiarnia. Gdy złożyły zamówienie rozdzwonił się telefon Zamłyńskiej.
-Cześć, Misiaczku, co u Ciebie?
-Hej, mam newsa! Sama jesteś?
-Nie, z Alką, a co?
-Weź na głośnik.
-OK. Mów.
-Beata i Piter się pogodzili!-krzyczą jednocześnie Michał i Zbyszek.
-A wy skąd wiecie?
-To Beata już wam powiedziała? Od Kosy. Piter dzwonił do niego zaraz po tym, jak rozmawiali.
-A mówią, że kobiety to plotkary-jęczy Alicja.
-Coffee and tiramisu for you-odzywa się kelnerka.
-Thanks.
-Zaraz, czy ja słyszę angielski? Jesteście w LONDYNIE?
-I cały , misterny plan na nic-jęczy blondynka.
-Aluś, nie jedz tego ciasta-odzywa się Zibi dokładnie w chwili, gdy dziewczyna bierze do ust pierwszą porcję. Podnosi głowę i rozgląda się.
-Skąd wiedziałeś, że jem ciasto, skoro Cię tu nie ma?
-Znam angielski-odzywa się dumny z siebie atakujący.
-Aha. Gratuluję.
-Ale, serio, nie jedz. W biodra Ci pójdzie.
-ZBYSZEK!
-Zbysiu, muszę Cię zmartwić, teraz to już nie masz co liczyć na to, że Cię Alka do łóżka wpuści-odzywa się Magda.
-Ooo... nie-mruczy Bartman.
***
Siedzą w poczekalni, czekając na swoją kolej. Piotrek nerwowo stuka palcami o krzesło.
-Państwo Nowakowscy, proszę do gabinetu-woła pielęgniarka, wychodząc z gabinetu. Beata wstaje i rusza w kierunku drzwi. On nie rusza się z miejsca.
-Piotrek?-zaczyna brunetka, idąc w jego kierunku. Nie reaguje więc uderza go w ramię-Piotrek!
-Użyłaś mojego nazwiska?-pyta, patrząc na nią.
-Tak, przepraszam, że nie zapytałam, co ty na to...
-Ale ja nie mam nic przeciwko, Kochanie-wcina się-po prostu mnie zaskoczyłaś-dodaje, chwytając jej dłoń. Wchodzą razem do gabinetu. Beata kładzie się na leżance odsłaniając brzuch. Pit staje obok, wciąż trzymając jej rękę.
-To zajrzyjmy do maleństwa-odzywa doktor Polański, przystawiając aparat do brzucha dziewczyny. Zerka na monitor i uśmiecha się.
-Mam dla was wspaniałą nowinę-dodaje, patrząc na nich-To bliźniaki-jego wypowiedź podsumowuje głośny huk. Wzrok Beaty wędruje w tamtym kierunku. Widzi tam leżącego na ziemi, nieprzytomnego zatyna. Chichocze. Doktor podchodzi do biedaka, próbując go ocucić. Chwilę później Piotrek otwiera oczy.
-Może Pan powtórzyć?-prosi zachrypniętym głosem.
-Czworaczki-odpiera śmiertelnie poważnie jego ukochana.
-Co?-podrywa się, zszokowany.
-Żałuj, że nie widziałeś swojej miny-śmieje się brunetka-BLIŻNIAKI-pokazuje mu to także na palcach.
-Jak mogłaś? Chcesz, żebym zawału dostał?-teatralnie łapie się za serce.
-Oczywiście, że nie-udaje niewiniątko. Chłopak wstaje i przytula ją. Oboje patrzą na zdjęcie USG, które dał im lekarz. Dobrze widać było dwie małe kropeczki. Z oczu Beaty popłynęły łzy. Jemu również ciężko było ukryć wzruszenie-Ale jakim cudem? Przecież to już trzecie USG. Jak to możliwe, że dopiero teraz wyszło, że to będą bliźniaki?-lekarz również nie zna odpowiedzi.
-Kochanie, dziękuję, że pozwoliłaś mi przyjść tutaj razem z Tobą. To wiele dla mnie znaczy-szepcze Pit.
-Piotrek, jak mogłabym Ci nie pozwolić? Masz do tego takie samo prawo, jak ja-ciąg dalszy jej wypowiedzi został zagłuszony przez usta Nowakowskiego, wpijające się w jej wargi. Gdy oderwali się od siebie, wysłuchali, co ma im do powiedzenia lekarz, pożegnali się i wyszli w przychodni. Gdy tylko znaleźli się na dworze, Pit porwał w ramiona swoją ukochaną i po raz kolejny tego dnia zaczął obracać się, trzymając ją na rekach-Piotruś, puść mnie! Przecież ja wcale nie jestem aż tak lekka!-szatyn jednak nie spełnia jej prośby, podrzucił ją tylko w ramionach, by było mu łatwiej iść przed siebie. Dopiero, gdy docierają do jego audi, odstawia ją na ziemię. Otwiera jej drzwi i pomaga wsiąść do samochodu, mimo jej wyraźnych protestów. Siada za kierownicą i opuszcza parking. Ściska rękę Beaty, co chwilę na nią spoglądając, a ona, zgodnie z obietnicą dzwoni do przyjaciółek.
-Czworaczki-odpiera śmiertelnie poważnie jego ukochana.
-Co?-podrywa się, zszokowany.
-Żałuj, że nie widziałeś swojej miny-śmieje się brunetka-BLIŻNIAKI-pokazuje mu to także na palcach.
-Jak mogłaś? Chcesz, żebym zawału dostał?-teatralnie łapie się za serce.
-Oczywiście, że nie-udaje niewiniątko. Chłopak wstaje i przytula ją. Oboje patrzą na zdjęcie USG, które dał im lekarz. Dobrze widać było dwie małe kropeczki. Z oczu Beaty popłynęły łzy. Jemu również ciężko było ukryć wzruszenie-Ale jakim cudem? Przecież to już trzecie USG. Jak to możliwe, że dopiero teraz wyszło, że to będą bliźniaki?-lekarz również nie zna odpowiedzi.
-Kochanie, dziękuję, że pozwoliłaś mi przyjść tutaj razem z Tobą. To wiele dla mnie znaczy-szepcze Pit.
-Piotrek, jak mogłabym Ci nie pozwolić? Masz do tego takie samo prawo, jak ja-ciąg dalszy jej wypowiedzi został zagłuszony przez usta Nowakowskiego, wpijające się w jej wargi. Gdy oderwali się od siebie, wysłuchali, co ma im do powiedzenia lekarz, pożegnali się i wyszli w przychodni. Gdy tylko znaleźli się na dworze, Pit porwał w ramiona swoją ukochaną i po raz kolejny tego dnia zaczął obracać się, trzymając ją na rekach-Piotruś, puść mnie! Przecież ja wcale nie jestem aż tak lekka!-szatyn jednak nie spełnia jej prośby, podrzucił ją tylko w ramionach, by było mu łatwiej iść przed siebie. Dopiero, gdy docierają do jego audi, odstawia ją na ziemię. Otwiera jej drzwi i pomaga wsiąść do samochodu, mimo jej wyraźnych protestów. Siada za kierownicą i opuszcza parking. Ściska rękę Beaty, co chwilę na nią spoglądając, a ona, zgodnie z obietnicą dzwoni do przyjaciółek.
***
-Ej! Cicho! Beata dzwoni!-krzyczy Alka, uciszając piejących ze śmiechu chłopaków-No, cześć, kochanie! Co tam u was? Co powiedział lekarz? Mów szybko, jesteś na głośniku!
-OK. Siedzicie?-słyszą pytanie ciężarnej. Odpowiadają twierdząco-To dobrze, bo Piotrek nie wytrzymał. Ała! No co? Prawdę mówię!
-Piter? Czy ty bijesz ciężarną?-pyta oburzona Magda.
-Ja? No co wy? Ja bym muchy nie skrzywdził!-broni się środkowy.
-OK. OK. To co to za nowina?-krzyczy znudzona Alicja.
-To bliźniaki!-wręcz ryczy szatynka. Ze strony przyjaciół sypią się gratulacje.
-Ja tam się nie dziwie, że Piterowi się słabo zrobiło. Mi się w głowie zakręciło, a to przecież nie ja zostanę ojcem-kwituje Zbyszek.
-Zibi?
-No ja, a co?
-A co Ty tam robisz?
-Beatko, zacznijmy od tego, że mamy XXI wiek i komórki.
-Aaaa… już myślałam, że wszyscy ze zgrupowania uciekliście…
-OK. Siedzicie?-słyszą pytanie ciężarnej. Odpowiadają twierdząco-To dobrze, bo Piotrek nie wytrzymał. Ała! No co? Prawdę mówię!
-Piter? Czy ty bijesz ciężarną?-pyta oburzona Magda.
-Ja? No co wy? Ja bym muchy nie skrzywdził!-broni się środkowy.
-OK. OK. To co to za nowina?-krzyczy znudzona Alicja.
-To bliźniaki!-wręcz ryczy szatynka. Ze strony przyjaciół sypią się gratulacje.
-Ja tam się nie dziwie, że Piterowi się słabo zrobiło. Mi się w głowie zakręciło, a to przecież nie ja zostanę ojcem-kwituje Zbyszek.
-Zibi?
-No ja, a co?
-A co Ty tam robisz?
-Beatko, zacznijmy od tego, że mamy XXI wiek i komórki.
-Aaaa… już myślałam, że wszyscy ze zgrupowania uciekliście…