Obudziło ją pukanie... nie, walenie do drzwi. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się widząc śpiącego obok bruneta. Niestety łomot nie ustąpił, wstała więc, założyła koszulkę Bartmana znalezioną pod łóżkiem i podeszła do drzwi.
-Powiedz Zibiemu, że za dziesięć minut mamy zbiórkę na dole-rzucił Michał, gdy je uchyliła. Potem odwrócił się i wrócił do swojego pokoju. Alka położyła się na łóżku, pochylając się nad Zbyszkiem.
-Kotek, Anastasi Cię szuka. Powiedział, że jak Cię nie znajdzie, to wylecisz z kadry-szepnęła mu na ucho, po nieudanej próbie obudzenia go. Wiedziała, że zadziała. Nie myliła się. Brunet zerwał się na równe nogi i zaczął zbierać swoje rzeczy.
-Możesz mi ją...-zaczął, wskazując na koszulkę, którą miała na sobie.
-Nie-odparła i wytknęła mu język.
-Dlaczego?
-Bo mi się podoba-powiedziała, nim zniknęła w łazience. Zrezygnowany wyszedł z jej pokoju i otworzył drzwi tego naprzeciwko.
-Oszczędzilibyście tych widoków-jęknął na widok przyjaciela namiętnie całującego się z blondynką.
-Przyganiał kocioł garnkowi, a sam... o, a gdzie masz koszulkę?-odezwał się Michał, odrywając się od siedzącej na jego kolanach Magdy.
-Alka mi ją zabrała. Uznała, że jej się podoba... Lecę do Anastasiego, podobno mnie szukał...-odparł, zakładając świeży T-shirt.
-Nikt Cię nie szukał. Kazałem Cię obudzić, bo mamy mecz za... za dwie minuty zbiórka! Pa, kochanie-pocałował Zamłyńką i wyszedł za Zibim na korytarz. Blondynka poszła więc do siebie. Gdy weszła do pokoju, zastała Alę sprzątającą po obiedzie.
-Hej-mruknęła zaglądając do szafy. Wyjęła z niej szorty i top i poszła do łazienki. Szum wody uświadomił brunetce, że przyjaciółka bierze prysznic. Wzięła z fotela ulubione jeansy i koszulkę i założyła je. Gdy przeglądała się w lustrze, ktoś zapukał do drzwi. Podeszła do nich, by otworzyć. Stała za nimi Beata. Co najbardziej zdziwiło Alkę, zdawała się być przygotowana na mecz. Weszła do środka i usiadła w fotelu.
-Beata? Dobrze się czujesz?
-Ja? Czemu pytasz?
-Chcesz iść na mecz?
-A co w tym dziwnego? Przecież po to tu przyjechałyśmy, no nie?
-Ale... A Piotrek?
-A co z nim nie tak?-zapytała zaskoczona szatynka.
-Nie przeszkadza Ci, że on tam będzie?
-Przeszkadza, ale przecież mu tego nie pokażę, nie?
-No fakt. No dobra, Magda, zbieramy się-powiedziała do wychodzącej z łazienki blondynki. Ruszyły w kierunku parkingu. Czekał tam na nie Bartek, oparty o maskę swojego samochodu.
-Cześć laski, to jak? Jedziemy?-zapytał, uśmiechając się promiennie na widok Beaty idącej z nimi.
-Jak widać-odpowiedziała Mróz, całując go w policzek-Jak ja Cię dawno nie widziałam. Gdzie ty tak często znikasz, co?-wzruszenie ramion-No dobra, nieważne. Jedziemy-powiedziała, pakując się do samochodu. Reszta wzięła z niej przykład. Pojechali na halę. Trybuny powoli się zapełniały, a zawodnicy już rozgrzewali się na parkiecie. Zibi i Misiek pomachali dziewczynom i wrócili do pracy. Piotrek tymczasem nawet nie spojrzał w stronę szatynki. Ona również starała się unikać go wzrokiem. Niestety, jej nie udawało się to tak, jak jemu. Nieświadomie jej spojrzenie co chwilę lądowało na plecach środkowego z jedynką na koszulce. W końcu rozpoczął się mecz. Żadna z drużyn nie odpuszczała, jednak to biało-czerwoni mieli przewagę. I to oni wygrali mecz, jak i cały turniej. Nie obyło się bez wielkiego aplauzu widowni, gdy polska drużyna wskoczyła na najwyższy stopień podium. Aż cztery z siedmiu nagród indywidualnych powędrowało w ręce polaków. Zbyszek został uznany najlepszym atakującym, Łukasz Żydadło rozgrywającym, Michał Winiarski przyjmującym a Bartek MVP. Z pozostałych nagród cieszyli się Niemcy: Bohme, Grozer i Steuerwald. Kibice wpadli w dziki szał, mimo, że to tylko turniej towarzyski. Ala i Magda pobiegły w kierunku parkietu, by pogratulować chłopakom, a Beata i Bartek ruszyli w kierunku wyjścia z hali. Tuż przed drzwiami zatrzymał ich Igła.
-A wy dokąd? Chodźcie do nas!
-Nie, Igła, my raczej nie…-jednak libero ich nie słuchał, i szedł kierując się w stronę boiska, ciągnąc ich za sobą-Patrzcie, kogo przyprowadziłem!-krzyknął w kierunku kolegów z reprezentacji. Piotrek tylko spojrzał na niego wzrokiem, który mógł zabijać i udał się w kierunku bandy, by spotkać się z kibicami. Beata odprowadziła go wzrokiem, a za jej plecami Igła krzyknął-Cholera! Dlaczego on jest taki uparty?!
-Bo uważa, że go zdradziłam z Gawryłą-odpowiedziała Mróz, wiedząc, że chodzi mu o Pitera. A my nawet nie byliśmy parą.
-Nie chodzi o to. Spójrz tam!-wskazał jej miejsce, gdzie stał Piotrek. Patrzył na nią, lecz, gdy tylko się odwróciła, on przeniósł wzrok na kibiców-Zakochał się w Tobie, ale jest zbyt uparty, żeby się do tego przyznać.
-Ignaczak! Nie żartuj sobie ze mnie!-powiedziała, i jęknęła z bólu, osuwając się na kolana. Czyjeś ręce w ostatniej chwili uratowały ją przed kontaktem z podłogą. Czuła na sobie JEGO spojrzenie. Jednak nie podszedł do niej. Beata została wyniesiona z hali.
-Igła! Przydałbyś się chociaż trochę! Otwórz mi drzwi. Kluczyki mam w tylnej kieszeni!-krzyknął Bartek.
-O nie! Nie będę Cię macał po tyłku!-jęknął Krzysiek.
-No dobra! Trzymaj ją!-wylądowała na rękach libero. Gawryszewski otworzył drzwi samochodu, a Igła położył ją na tylnym siedzeniu…
***
Alka i Magda nie zdawały sobie sprawy, co działo się z jej przyjaciółką. Czekały na Zibiego i Miśka, którzy byli w szatni. Chwilę później chłopaki wciągnęli je do środka. Nie zorientowali się, że chcąc je zaskoczyć, pomylili dziewczyny i teraz Kubiak odejmował brunetkę, a Bartman blondynkę. Chwilę później oderwały się od nich i każda wpadła w ramiona odpowiedniego faceta. Zadowolone wtuliły się w nich, nie chcąc się z nimi rozstawać.
-Będę tęsknił-szepnął Misiek.
-Ja jeszcze bardziej. Kocham Cię-odpowiedziała blondynka-kiedy teraz się zobaczymy?-zapytała ze łzami w oczach.
-Niedługo. Obiecuję. Ej, ale nie płacz. Nie płacz, bo i je się popłaczę. A jak to będzie wylądało, co?-zaśmiał się. Uśmiechnęła się lekko-od razu lepiej-pocałował ją namiętnie. Ich pocałunek przerwał trzask zamykanych drzwi. To Zibi i Alka opuścili pomieszczenie. Zaśmiali się. Chwilę później do szatni wbiegła reszta kadry. Szatyn i blondynka również postanowili się ewakuować.
***
-Zibi… Proszę. Nie tutaj-szepnęła Alicja, odsuwając się od Zbyszka. Niechętnie wyjął ręce spod jej bluzki. Pociągnęła go za sobą, wychodząc z szatni. Znaleźli jakieś pusty pomieszczenie i weszli do środka. Od razu przyssała się do jego ust. Nie pozostał obojętny. Szybko pozbył się jej żakietu i bluzki. Błądził dłońmi po jej plecach. Jęknęła z rozkoszy. Zdjęła jego koszulkę. On objął ją w pasie i uniósł lekko. Objęła go nogami w pasie, jednocześnie zsuwając jego spodnie. Jego usta wędrowały po całym jej ciele. Jej nagrzane ciało domagało się jego dotyku. Bartman rozpiął jej spodnie i zaczął je opuszczać, gdy za drzwiami usłyszeli krzyk Magdy.
-W szpitalu?! Jak to? I czemu nikt nas nie poinformował?-Maj zebrała swoje rzeczy, pospiesznie się ubierając. Wybiegła na korytarz i zobaczyła Zamłyńską, wtuloną w Michała. Jej ramiona się trzęsły, wyglądało tak, jakby płakała.
-Madziu-zaczęła Ala, kładąc swoją dłoń na jej zaciśniętej w pięść-Co się stało? Gdzie jest Beata?-gdy usłyszała, że przyjaciółka zemdlała, a Bartek z Krzyśkiem zabrali ją do szpitala, nogi się pod nią ugięły. W ostatniej chwili złapał ją Zbigniew.
***
Próbował się dodzwonić do dziewczyn, ale nie odbierały-Cholera!-krzyknął, zwracając na siebie uwagę siedzących niedaleko pacjentów.
-Bartek, wrzuć na luz, nic jej nie będzie-pocieszał kumpla Igła.
-A co jeśli nie? Jeśli straci dziecko?
-Ej, wiem, że ją kochasz, że zależy Ci na jej szczęściu, ale tym bardziej powinieneś być spokojny. Idź do niej. Ona Cię teraz potrzebuje.
Ale Igła. Ala i Magda nic nie wiedzą.
-Spoko. Grzesiek ma im o wszystkim powiedziec, jak je znajdzie.
-OK. Jesteś wielki-w odpowiedzi libero się zaśmiał. Ten tekst brzmiał trochę dziwnie w ustach ponad dwumetrowego faceta. Bartosz wszedł do Sali, na której leżała szatynka-Hej, piękna. Jak się czujesz?-zapytał, siadając obok niej.
-Ciągle kręci mi się w głowie, ale poza tym jest dobrze. Gadałeś z lekarzem? Ile będą mnie tu trzymać?
-Zostaniesz na noc na obserwacji a jutro, o ile wszystko będzie w porządku, wypiszą Cię do domu.
-Dziękuję-szepnęła, przytulając się do niego.
-Za co?
-Za to, że jesteś tutaj ze mną… Świetny z Ciebie przyjaciel-odparła, całując go w policzek.
-Jak mogliście nam nie powiedzieć, co?-krzyknęła Alka, wchodząc na salę-Wiecie, jak się martwiłyśmy?
-Jakbym wiedział, gdzie jesteście, to bym wam powiedział, ale zaszyłyście się gdzieś z chłopakami…-mruknął Igła, wchodząc za nimi-a ty, Mała, jak się czujesz?
-Mała to jest Twoja…-zaczęła Beata.
-OK, OK. Nie kończ-przerwał jej Ignaczak-No to może… Młoda?
-OK. Tak lepiej-zaśmiała się Mróz. Odpowiedział jej szeroki uśmiech Krzyśka.
-No dobra, fajnie się siedzi, ale muszę się zbierać, bo trener mnie zabije-jęknął libero pół godziny później-Bartek, odwieziesz mnie?
-Co? A tak, jasne-odpowiedział Gawryszewski, wyrwany z rozmyślań. Poszedł z Igłą w kierunku parkingu.
-Gawryła, w co ty się pakujesz?-zapytał starszy z siatkarzy.
-O co Ci chodzi?
-Nie udawaj. Naprawdę chcesz z nią być? Odbiło Ci? Przecież ona jest w ciąży z Piterem!-wytknął kumplowi, wsiadając do auta.
-Jakbyś nie zauważył, to Piotrek wcale nie wydaje się być zainteresowanym tym, co się z nią dzieje!
-Słuchaj. On ją kocha. Zaakceptował to, że zostanie ojcem, boi się po prostu do tego przyznać po tym, jak jej nawrzucał. A poza tym… Bo wiesz… On myśli, że wy jesteście razem!-wyrzucił z siebie Ignaczak.
-CO?
-Właśnie TO!-krzyknął-I dlatego musisz przemówić mu do rozsądku.
-Ja? Przecież on nie chce mnie słuchać! Igła, zastanów się, co ty w ogóle mówisz?! Przecież skoro on uważa, że ja i Beata jesteśmy ze sobą, to jak się do niego chociaż odezwę, to mi gnaty połamie!
-Musisz spróbować!
-Igła, ale ja…
-Wiem, że ją kochasz! Ale ona kocha jego! I musisz im pomóc! Nie bądź egoistą, pozwól jej być szczęśliwą!
-No dobra, spróbuję. Ale nie obiecuję cudów-odparł brunet, zatrzymując samochód na parkingu pod hotelem. Weszli do środka i ruszyli na górę.
-Ostatnie drzwi po lewej-poinstruował Ignaczak, wchodząc do swojego pokoju. Gawryszewski niepewnie ruszył we wskazanym przez szatyna kierunku. Zapukał. Otworzył mu Nowakowski.
-Czego chcesz?-ryknął Piotrek widząc Gawryłę.
-Możemy pogadać?
-Mamy o czym?
-Mamy, ale skoro nie chcesz znać prawdy, to OK. Nara-pożegnał się i odszedł.
-Bartek, czekaj-usłyszał krzyk młodszego środkowego-o co chodzi? Beata Cię przysłała?
-Nie, ale posłuchaj. Nas nic nie łączy. Nie przespałem się z nią.
-Ale chciałbyś?-brak odpowiedzi-świetnie! Coś jeszcze? Nara!-warknął i poszedł do siebie. Bartek wrócił do szpitala. Na korytarzu spotkał znajome blondynkę i brunetkę. Nie wyglądały najlepiej.
-Dziewczyny! Coś się stało?-zapytał siadając obok nich. Był przeraźliwie blady.
-Nie, nic takiego… Po prostu…-plątały się.
-Do rzeczy!-ryknął.
-Beatę pewnie wypiszą dopiero po południu, a my… my mamy samolot do Londynu…-odparła Alicja.
-I nie będziemy mogły z nią zostać-zakończył Magda, wskazując drzwi sali, na której leżała szatynka. -Robicie problemy! A ja? Przecież ja tu będę.
-No tak, ale…
-Wytłumaczę jej to.
-Dzięki, Bartek. Ej, możemy jechać do hotelu?
-Moment, pójdę do niej na chwilkę, OK?
-Dobra, poczekamy na parkingu-i poszły na dół. Gawryszewski wszedł na salę Beaty. Zobaczył, że szatynka nie śpi.
-Nie śpisz? Powinnaś odpoczywać-szepnął, siadając obok niej.
-Wiem, ale nie mogę. Bartuś, czemu on taki jest?-spytała, ściskając dłoń chłopaka.
-Kto? Piotrek? Nie wiem, ale… gadałem z nim dzisiaj.
-Co robiłeś?
-Igła mi kazał. Beata, ja wiem, że go kochasz. A on kocha Ciebie. Wiesz to tak samo dobrze, jak ja. Dlatego nie mogę patrzeć, jak cierpisz. Próbowałem jakoś dać mu do zrozumienia, że nas nic nie łączy. Poza przyjaźnią, oczywiście…
-I co on na to?
-Nie chciał ze mną gadać. A jak mu powiedziałem, że nie spaliśmy ze sobą, to zamknął mi drzwi przed nosem-powiedział, a Mróz wybuchła płaczem.
-On mi nie wierzy! Ale dlaczego? Skoro mnie kocha, to dlaczego nie chce mi uwierzyć?-lamentowała. Środkowy przytulił ja do siebie.
-Ej, nie płacz. Wszysko będzie dobrze. Zobaczysz, on zrozumie i przyjdzie na kolanach, prosząc o wybaczenie. Zobaczysz-szeptał, głaszcząc jej włosy-Muszę iść. Dziewczyny na mnie czekają. Dobranoc-pożegnał się, całując jej czoło. Wyszedł z sali.
-Co? A tak, jasne-odpowiedział Gawryszewski, wyrwany z rozmyślań. Poszedł z Igłą w kierunku parkingu.
-Gawryła, w co ty się pakujesz?-zapytał starszy z siatkarzy.
-O co Ci chodzi?
-Nie udawaj. Naprawdę chcesz z nią być? Odbiło Ci? Przecież ona jest w ciąży z Piterem!-wytknął kumplowi, wsiadając do auta.
-Jakbyś nie zauważył, to Piotrek wcale nie wydaje się być zainteresowanym tym, co się z nią dzieje!
-Słuchaj. On ją kocha. Zaakceptował to, że zostanie ojcem, boi się po prostu do tego przyznać po tym, jak jej nawrzucał. A poza tym… Bo wiesz… On myśli, że wy jesteście razem!-wyrzucił z siebie Ignaczak.
-CO?
-Właśnie TO!-krzyknął-I dlatego musisz przemówić mu do rozsądku.
-Ja? Przecież on nie chce mnie słuchać! Igła, zastanów się, co ty w ogóle mówisz?! Przecież skoro on uważa, że ja i Beata jesteśmy ze sobą, to jak się do niego chociaż odezwę, to mi gnaty połamie!
-Musisz spróbować!
-Igła, ale ja…
-Wiem, że ją kochasz! Ale ona kocha jego! I musisz im pomóc! Nie bądź egoistą, pozwól jej być szczęśliwą!
-No dobra, spróbuję. Ale nie obiecuję cudów-odparł brunet, zatrzymując samochód na parkingu pod hotelem. Weszli do środka i ruszyli na górę.
-Ostatnie drzwi po lewej-poinstruował Ignaczak, wchodząc do swojego pokoju. Gawryszewski niepewnie ruszył we wskazanym przez szatyna kierunku. Zapukał. Otworzył mu Nowakowski.
-Czego chcesz?-ryknął Piotrek widząc Gawryłę.
-Możemy pogadać?
-Mamy o czym?
-Mamy, ale skoro nie chcesz znać prawdy, to OK. Nara-pożegnał się i odszedł.
-Bartek, czekaj-usłyszał krzyk młodszego środkowego-o co chodzi? Beata Cię przysłała?
-Nie, ale posłuchaj. Nas nic nie łączy. Nie przespałem się z nią.
-Ale chciałbyś?-brak odpowiedzi-świetnie! Coś jeszcze? Nara!-warknął i poszedł do siebie. Bartek wrócił do szpitala. Na korytarzu spotkał znajome blondynkę i brunetkę. Nie wyglądały najlepiej.
-Dziewczyny! Coś się stało?-zapytał siadając obok nich. Był przeraźliwie blady.
-Nie, nic takiego… Po prostu…-plątały się.
-Do rzeczy!-ryknął.
-Beatę pewnie wypiszą dopiero po południu, a my… my mamy samolot do Londynu…-odparła Alicja.
-I nie będziemy mogły z nią zostać-zakończył Magda, wskazując drzwi sali, na której leżała szatynka. -Robicie problemy! A ja? Przecież ja tu będę.
-No tak, ale…
-Wytłumaczę jej to.
-Dzięki, Bartek. Ej, możemy jechać do hotelu?
-Moment, pójdę do niej na chwilkę, OK?
-Dobra, poczekamy na parkingu-i poszły na dół. Gawryszewski wszedł na salę Beaty. Zobaczył, że szatynka nie śpi.
-Nie śpisz? Powinnaś odpoczywać-szepnął, siadając obok niej.
-Wiem, ale nie mogę. Bartuś, czemu on taki jest?-spytała, ściskając dłoń chłopaka.
-Kto? Piotrek? Nie wiem, ale… gadałem z nim dzisiaj.
-Co robiłeś?
-Igła mi kazał. Beata, ja wiem, że go kochasz. A on kocha Ciebie. Wiesz to tak samo dobrze, jak ja. Dlatego nie mogę patrzeć, jak cierpisz. Próbowałem jakoś dać mu do zrozumienia, że nas nic nie łączy. Poza przyjaźnią, oczywiście…
-I co on na to?
-Nie chciał ze mną gadać. A jak mu powiedziałem, że nie spaliśmy ze sobą, to zamknął mi drzwi przed nosem-powiedział, a Mróz wybuchła płaczem.
-On mi nie wierzy! Ale dlaczego? Skoro mnie kocha, to dlaczego nie chce mi uwierzyć?-lamentowała. Środkowy przytulił ja do siebie.
-Ej, nie płacz. Wszysko będzie dobrze. Zobaczysz, on zrozumie i przyjdzie na kolanach, prosząc o wybaczenie. Zobaczysz-szeptał, głaszcząc jej włosy-Muszę iść. Dziewczyny na mnie czekają. Dobranoc-pożegnał się, całując jej czoło. Wyszedł z sali.
***
Czekały przy samochodzie. Po chwili Gawryszewski pojawił się w drzwiach szpitala-To co? Możemy jechać?-zapytał.
-Jasne. Wsiadajmy.
Po kilku minutach byli już pod hotelem. Dziewczyny poszły do siebie, nie czekając na swojego szofera. Na korytarzu wpadły na Miśka.
-O, hej właśnie do was szedłem-krzyknął uradowany-Co tam u Beaty?
-Oboje żyją. Zibi u siebie?-zapytała Alka.
-Taa. Rozumiem, że mam się ewakuować?-zakpił.
-Myślę, że nie będziesz miał z tym problemu, co?-odpowiedziała, charakterystycznie poruszając brwiami-już Magda się tym zajmie.
-A idź, ty zboczeńcu-zaśmiała się Zamłyńska.
-I kto to mówi?-wtrąciła Maj, otwierając drzwi pokoju Bartmana.
-No to jesteśmy na siebie skazani-powiedział Kubiak, przytulając Magdę.
-Przeszkadza Ci to?
-Ani trochę-odparł, przyciągając ją do siebie-To jak? Idziemy do Ciebie?
-No jasne-odpowiedziala, wyciągając klucze z torebki.
-O, hej właśnie do was szedłem-krzyknął uradowany-Co tam u Beaty?
-Oboje żyją. Zibi u siebie?-zapytała Alka.
-Taa. Rozumiem, że mam się ewakuować?-zakpił.
-Myślę, że nie będziesz miał z tym problemu, co?-odpowiedziała, charakterystycznie poruszając brwiami-już Magda się tym zajmie.
-A idź, ty zboczeńcu-zaśmiała się Zamłyńska.
-I kto to mówi?-wtrąciła Maj, otwierając drzwi pokoju Bartmana.
-No to jesteśmy na siebie skazani-powiedział Kubiak, przytulając Magdę.
-Przeszkadza Ci to?
-Ani trochę-odparł, przyciągając ją do siebie-To jak? Idziemy do Ciebie?
-No jasne-odpowiedziala, wyciągając klucze z torebki.
***
Alka weszła do pokoju chłopaków, rozglądając się w poszukiwaniu bruneta. Zauważyła go w łazience. Najciszej jak umiała podeszła do niego i przytuliła się do jego nagich pleców-Misiek, nie rób se jaj-powiedział, wyplątując się z jej uścisku.
-Aż tak Ci go przypominam?-zapytała. Zaskoczony odwrócił się gwałtownie…
-Myślę, że jesteś od niego o wiele ładniejsza. I znacznie bardzie seksowna… chyba mamy coś do dokończenia?-zapytał, przyciskając ją do ściany.
-Naprawdę? A co takiego?
-Może Ci przypomnę?-wymruczał, z ustami tuż przy jej uchu, jednocześnie wsuwając rękę pod jej bluzkę. Palcami drugiej zręcznie rozpinał pasek jej spodni. Ala zarzuciła mu ramiona na szyję, dobierając się do jego warg. Podniósł ją, jednocześnie pozbywając się jej jeansów. Objęła go nogami w pasie, nie przestając go całować. Jej ręce błądziły po jego plecach. Zibi z niecierpliwością pozbył się reszty ich ubrań. Z jej ust wyrwał się głośny jęk, gdy gwałtownym ruchem znalazł się w niej. Poruszali się w tym samym rytmie. Jednocześnie osiągnęli szczyt-Będę za Tobą tęsknił-powiedział, stawiając ją na podłodze-mam do Ciebie prośbę.
-Jaką?
-Nie znajdź sobie nikogo innego, kiedy mnie tu nie będzie.
-To raczej ja powinnam to powiedzieć.
-Ala… ja nigdy wcześniej, do żadnej innej kobiety nie czułem tego, co czuję do Ciebie. Zakochałem się w Tobie-wyszeptał. Maj patrzyła w jego oczy jak zahipnotyzowana-powiesz coś?-zapytał. Zamiast tego, pogładziła dłonią jego delikatnie zarośnięty policzek.
-Ja też się w Panu zakochałam, Panie Bartman-wydusiła w końcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz