UWAGA!!

1.To opowiadanie to wymysł mojej (CHOREJ) wyobraźni;
2.Bohaterowie (Z wyjątkiem siatkarzy) są fikcyjni;
3.Miłego czytania:)

wtorek, 19 marca 2013

Rozdział XV



Zibi zapukał do drzwi pokoju Pitera i Kosy. Odczekał chwilę, ale nie usłyszał zaproszenia. Postanowił, że sam się zaprosi i otworzył drzwi. W środku był tylko Nowakowski.
-Siema, Stary powiedziała Ci?-zapytał inteligentnie Zbyszek.
-Kto? O czym?-udał, że nie wie o co chodzi kumplowi.
-A jak myślisz, kto? Beata powiedziała Ci, że jest z Tobą w ciąży?
-A skad ty niby wiesz, że za mną, co?
-Ala mi powiedziała...
-Taaa oczywiście, a Ala akurat wie dokładnie z kim Beata wpadła. Wie tylko tyle, ile ona jej powiedziała...
-Ale z Ciebie idiota! Taki ślepy jesteś? Człowieku, ona się w Tobie zakochała! Myślisz, że kłamałaby w takiej sytuacji? Wziąłbyś odpowiedzialność za to co robisz!
-Ty mi mówisz, że mam być odpowiedzialny? Nie, no chyba kpisz!-w tej chwili do pokoju wszedł Kosok.
-Hej, co z wami? Z końca korytarza słychać jak się wydzieracie!-krzyknął od progu.
-To wszystko przez tego idiotę-rzucił Bartman wskazując blondyna.
-Co on znowu zrobił?
-Nie co, tylko kogo-rzucił Zibi, chcąc wyjść.
-No ale chyba nie Tobie, to o co ta awantura?-zakpił Grzesiek.
-Nie, Beacie. I teraz się tego kretyn wypiera.
-Ej, ja tu jestem.
-Widzę i co z tego?-rzucił atakujący zostawiając środkowych samych w pokoju.  

***

Obudził ją trzask zamykanych drzwi. Wstała i przeciągnęła się, rozprostowując zdrętwiałe od snu na niewygodnym fotelu mięśnie. Beata i Bartek jeszcze spali. Nie budziła ich. Wyszła cicho z ich pokoju kierując się do siebie. Na korytarzu spotkała wkurzonego Zbyszka.
-Hej, Zbysiu. Skąd ten dobry humor z samego rana? Nie dajesz ludziom spać.
-Ty TAM spałaś?-zapytał wskazując drzwi pokoju, z którego wyszła.
-No co? Byłam u Beaty.
-I co u niej?
-Śpi. Wiesz, co ten kretyn jej powiedział?
-Domyślam się. On jest taki ograniczony...
-Dokładnie. Widzi tylko czubek swojego długaśnego nosa!-zakpiła Alka. Drzwi jej pokoju otworzyły się i na korytarzu pojawił się Misiek-Michał? Czy za miesiąc dowiem się, że zostanę ciocią?-zaśmiała się.
-Co? Nie, coś ty? Lepiej idź do Magdy. Przyda jej się przyjaciółka-rzucił i poszedł do siebie. Alka zostawiła osłupiałego Zbyszka na korytarzu i pobiegła do pokoju, który dzieliła z Zamłyńską.
-Hej, kochanie. Czemu Misiek mnie straszy od rana? Co się wczoraj stało?-zapytała siadając na łóżku obok blondynki. Mada opowiedziała jej, co zdarzyło się poprzedniego wieczoru. 
On mógł go zabić!-zakończyła. Alka była w szoku. Po raz pierwszy od dawna nie wiedziała co powiedzieć. Przytuliła przyjaciółkę, milcząc. Przez dłuższy czas siedziały nie odzywając się do siebie.  

***  

Beata obudziła się. Była jednak jeszcze bardziej zmęczona, niż wtedy, gdy usypiała. Całą noc śniła o Piotrku. Nieustannie przewijała jej się przed oczami scena, która rozegrała się między nimi na plaży. Nie płakała, nie miała już na to siły. Wstała i przebrała się. Okryła kocem śpiącego na fotelu Bartka i wyszła z pokoju. Drzwi po przeciwnej stronie korytarza otworzyły się, a zza nich wyłonił się Nowakowski.
-Cześć-rzucił. Ona jednak nie zareagowała, tylko ruszyła korytarzem w kierunku pokoju Ali i Magdy.
-Nawet słowem się nie odezwiesz?
-Po tym jak mnie potraktowałaś?! Nie, nie zamierzam Ci odpowiadać! Myślisz, że jednego dnia nazwiesz mnie dziwką, a następnego znów wszystko będzie po staremu? Bardzo się mylisz! Już nigdy nie będzie po staremu, rozumiesz?-Piter otworzył usta by coś powiedzieć, jednak nie pozwoliła mu dojść do słowa-Nie próbuj nawet się bronić! Zrobiłeś mi dziecko, a teraz udajesz, że nic się nie stało! Za kogo ty się do cholery uważasz?!-zakończyła i odeszła. Weszła do pokoju dziewczyn. Zdziwiła ją cisza, która tam panowała-Hej, co tu tak cicho? Umarł ktoś?
-Prawie-mruknęła Magda. Beata zaśmiała się, ale widząc, że przyjaciółki nie żartują, usiadła obok nich, pytając, co się stało. Zamłyńska opowiedziała jej wydarzenia poprzedniego wieczoru.
-Ale nic wam się nie stało?-zapytała Mróz.
-Nie, nic nam nie jest-odpowiedziała spokojnie Mada-oboje żyjemy. Jak widać. W tej chwili do pokoju dziewczyn wparował Misiek. Alka i Beata spojrzały na siebie porozumiewawczo i wymknęły się z pokoju, zostawiając ich samych...  

***  

-Ej, a wam o co poszło?-spytał Igła, gdy Zibi po raz kolejny rzucił się na Pitera, gdy ten zablokował jego atak.
-Nam?-spytali jednocześnie-O nic.
-Taa... Może i jestem stary, ale jeszcze nie ślepy! No to, o co wam poszło? Zibi, czyżby Piter odbił Ci dziewczynę?
-On mi? Raczej ja jemu! Ale nie o to chodzi...
-No to o co chodzi? Wyjaśnisz mi?
-Nie-odwrócił się i ruszył w kierunku szatni.
-Oj, dzieci, dzieci. Ja za wami nie nadążam-pokręcił głową. Nagle usłyszeli czyjeś krzyki, dochodzące od wejścia. Misiek ruszył więc zobaczyć co się dzieje.
-Wiedziałem, że skądś znam ten słodki głosik-krzyknął, gdy tylko zobaczył Alkę stojącą przy wejściu na salę.
-Nie wkurzaj mnie. Gdzie jest ta menda? ZIBI!!! ALA CIĘ WOŁA-krzyknął w kierunku szatni, w której chwilę wcześniej zniknął Bartman. Brunet wyłonił się zza drzwi.
-Co tam, laska?
-CO TO DO CHOLERY JEST?-ryknęła, pokazując mu telefon. Na wyświetlaczu widniało ich zdjęcie, na którym Zbyszek niesie Alkę na rękach i dopisek „Czyżby Zbyszek Bartman wdał się w kolejny romans?”
-Przecież nie ja to wrzuciłem do sieci! Z resztą, jakbym mógł zrobić to zdjęcie, jednocześnie trzymając Cię na rękach?
-Nie rób ze mnie idiotki!
-Ooo... czyżby kryzys małżeński?-zaśmiał się przechodzący niedaleko Kosok. Obrzucili go tylko wściekłymi spojrzeniami i znów zaczęli się kłócić. W końcu, wściekła Ala strzeliła Bartmanowi z otwartej dłoni w twarz i odeszła. Była wściekła wróciła do swojego pokoju. Idąc korytarzem spotkała Pawła.
-Jak to dobrze zacząć dzień od tak pięknego widoku-zaczął, gdy tylko ją zobaczył-a czego koleżanka taka wściekła? -Dlatego-rzuciła pokazując mu telefon. Przyjrzał się zdjęciu.
-To jesteś ty?-kiwnęła głową-I ty się tym przejmujesz? Przecież tu nie widać nawet Twojej twarzy!
-Ale jednak ty mnie poznałeś!
-Gdyby to ktoś inny pokazał mi to zdjęcie to bym się nie domyślił, że to ty, ale skoro jesteś taka wkurzona i mi je pokazujesz, znaczy, że to musi chodzić o Ciebie. Proste-uśmiechnął się, kładąc jej rękę na ramieniu-to co, może koleżanka da się namówić na kawę? Tak na poprawę nastroju?
-Wiesz co? Bardzo chętnie. Tylko powiem przyjaciółkom, że wychodzę-odparła ruszając w kierunku końca korytarza, gdzie znajdował się pokój jej i Magdy. Paweł poszedł za nią. Wszedł do pokoju, w którym siedziały Zamłyńska i Mróz.
-O, hej, jak się czujesz?-zapytał Beatę.
-Mogłoby być lepiej, ale dzięki, że pytasz-zaśmiała się w odpowiedzi.
-No wiesz, trochę mnie wczoraj wystraszyłaś...
-A co się takiego stało?-wtrąciła Mada.
-Nic takiego...-rzuciła Beata.
-Zemdlała-powiedział jednocześnie z nią Paweł.
-Co? I nic nie powiedziałaś? Beata! Przecież mogło wam się coś stać! 
Jak to WAM?-dziwi się Paweł.
-No bo...-zaczyna Mróz.
-Bo Beata jest w ciąży-rzuciła Alka, wychodząc z łazienki. Przyjaciółka miażdży ją wzrokiem-No co? Przecież niedługo nie będzie się dało tego ukryć. To co? Idziemy?-zapytała Pawła.
-Jasne. Trzymajcie się-pożegnał się z dziewczynami i wyszedł za Maj.

Siedząc przy kawie świetnie im się rozmawiało. Mieli podobne poglądy na różne sprawy. Interesowali się podobnymi rzeczami. Paweł powiedział Alce, że przyjaźni się z Bartmanem. Zdziwiło ją to troche, w końcu różnili się od siebie we wszystkim-Czyli rzeczywiście przeciwieństwa się przyciągają-skwitowała opowieść o przyjaźni Zibiego i Pawła.
-Wiesz, kiedy się poznaliśmy, to było jeszcze w podstawówce, to nie różniliśmy się niczym. Lubiliśmy te same książki, te same filmy... żebyś wiedziała, ile razy biliśmy się o dziewczynę! No... to ostatnie to chyba się nie zmieniło. Nadal mamy podobny gust.
-Naprawdę? Nie powiedziałabym tego. No, ale może za krótko Cię znam...
-Na pewno. A teraz opowiadaj. Jak poznałaś Zbycha... -Rozbiłam mu samochód-stwierdziła, jakby to było tak oczywiste jak to, że słońce jest gorące.
-Co zrobiłaś? No to pewnie nie było miło. Jego Beemka to jego największa miłość zaraz po siatkówce i kobietach... Dziwne, ze jeszcze żyjesz.
-No dobra... chyba nie będziemy gadać o Zbychu, co?-Nie, raczej nie. Może się przejdziemy?-zapytał wskazując głową w stronę plaży.
-Jasne, czemu nie?-ucieszyła się. Spacerowali po piasku przez jakiś czas. W końca zmęczeni usiedli nad brzegiem, zanurzając nogi w zimnej, morskiej wodzie. Rozmawiali i żartowali. Wyglądali jak para długoletnich przyjaciół-Wiesz, ja już będę się zbierać. Idziemy z dziewczynami na mecz-powiedziała Ala godzinę później.
-Jasne, nie ma sprawy. Chodźmy-ruszyli w kierunku hotelu. Gdy doszli na miejsce, pożegnała go pocałunkiem z policzek i poszła do siebie. W pokoju Magda zasypała ją gradem pytań.
-Jakbyło?Oczymrozmawialiście?Gdzie byliście?PodobaCisię?Będziecośztego?
-Hej, spokojnie. Nabieraj powietrza-Mada odetchnęła-teraz lepiej. Było miło, tyle powinno Ci wystarczyć. A teraz się ubieraj.
-Gdzie? Po co?
-No, na mecz.
-Ja nigdzie nie idę.
-Idziesz, idziesz. Po to tu przyjechałyśmy i żaden idiota tego nie zmieni! No już, ubieraj się! Ja idę po Beatę. Jak przyjdę masz być gotowa-rzuciła zakładając żakiet. Wyszła z pokoju i podeszła do drzwi obok. Były zamknięte. Zapukała-Hej, Beata. Jesteś tam?-usłyszała szczęk klucza w zamku, a w drzwiach pojawiła się brunetka-Ty też jeszcze nie gotowa?
-Nie mów, że chcesz mnie wyciągnąć na mecz-rzuciła Mróz, siadając na łóżku. Ala weszła do środka, zamykając drzwi.
-No przecież po to tłukłyśmy się tutaj, prawda?
-Aluś, ja nie jestem w nastroju... -Chodź. Pokaż temu idiocie, że masz go gdzieś.
-Wiesz, przecież, że tak nie jest... -Ja wiem, ale on tego nie wie. Pokaż mu, że potrafisz sobie świetnie dać radę bez niego. Idź z nami i baw się. Korzystaj z życia poki jeszcze możesz.
-Już raz wykorzystałam okazję. Dziękuję, nie potrzebuję kolejnych.
-Oj, nie marudź, tylko chodź! Zobaczysz, będzie fajnie!
-Dobra idę! Ale nie dlatego, że chcę.
-Wiedziałam, że się zgodzisz. Ubieraj się. Tylko załóż coś takiego wiesz... Niech mu szczęka opadnie. Niech wie, że ma czego żałować.
-Jasne-rzuciła, wyjmując rzeczy z szafy-To?-spytała.
-Coś ty? Nie idziesz na uczelnię, tylko na mecz. Weź to.
-Myślisz?
-Tak! Korzystaj, póki masz odpowiedznią figurę-w odpowiedzi oberwała trzymaną przez Beatę koszulką-Ej! Za co to?-Beata nie odpowiedziała, tylko ruszyła do łazienki, by się przebrać. Wyszła z niej kwadrans później, ubrana i umalowana-No, no, koleżanko, ten Piter to chyba zawału dostanie jak Cię zobaczy.
-Ty lepiej pilnuj swojego Zibiego! Chodźmy, bo się spóźnimy.
-Ej, a gdzie Bartka wcięło?
-Poszedł gdzieś rano. Mamy się spotkać dopiero na hali. A co? Stęskniłaś się?
-Nie, tylko zwykle nie odstępował Cię na krok, to trochę się zdziwiłam-weszły do pokoju dziewczyn. Magda siedziała już gotowa na łóżku-to co? Idziemy?
-Jasne-zeszły na dół i wsiadły do samochodu Bartka, który ten zostawił im do dyspozycji. Dotarcie do hali zajęło im kilka minut. Wysiadły i weszły do środka. Panował tam straszny hałas, ponieważ obie drużyny wychodziły właśnie na rozgrzewkę. Mróz jęknęła widząc wśród nich Pitera. Z miejsca odechciało jej się siedzieć na hali. Niestety, musiała zostać na meczu. Usiadły na swoich miejscach i zaczęły oglądać chłopaków. Piter i Zibi wyraźnie się unikali.
-Ej, nie wiecie o co im poszło?-zapytała Magda.
-A jak myślisz?-odpowiedziała pytaniem Alka-Przecież Zbyszek jak zwykle musi się wtrącić.
-No fakt-przerwały rozmowę, gdy w górę poszła pierwsza zagrywka. Blok Pitera i Żygadły dał nam pierwszy punkt.
-A teraz Prosze Państa, wstajemy z miejsc, na piłkę setową dla naszej drużyny-krzyczał spiker do mikrofonu. Widownia podniosła się-Na zagrywce nasz środkowy, Piotrek Nowakowski-Piter przed zagrywką rozejrzał się po hali. Los chciał, że jego wzrok padł na Beatę, gdy śledziła go wzrokiem. Ich spojrzenia się spotkały.
-Ej, dziewczyny, ja nie dam rady. Wracam do hotelu!-krzyknęła dziewczynom i zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Gawryszewski, który dołączył do nich w połowie pierwszej partii złapał ją za rękę. Odwróciła się.
-Poradzisz sobie? Może mam iść z Tobą?-zapytał. Odpowiedziała, że ma zostać, a sama wybiegła z hali. Całą scenę bardzo dokładnie widział Piotrek. Wykonał zagrywkę. Niestety, źle trafił w piłkę i ta powędrowała w trybuny. Prosto w twarz nieświadomego zagrożenia Bartka. Mimo niedużej prędkości, udrzuciło go do tyłu. Piotrek machnął ręką przepraszając od niechcenia i zszedł z boiska. Bartek złapał się za policzek, w który oberwał. Uderzenie trochę bolało. Był pewien, że zostawi po sobie spory ślad na skórze. Nie przejął się tym jednak. „Zasłużyłem” pomyślał.  Nie wyszedł z hali. Został na niej do końca meczu wygranego przez Polaków 3:0. Dziewczyny pobiegły na parkiet by pogratulować chłopakom, a on ruszył w kierunku wyjścia z hali. Przy wyjściu zobaczył zapłakaną Beatę skuloną gdzieś w kącie.
-Hej, co ty tutaj robisz?-zapytał, przytulając ją do siebie. Nie odpowiedziała. Pomógł jej wstać i wyprowadził ją z budynku. Wsiedli do jego samochodu i odjechali w kierunku hotelu, wciąż nieodzywając się do siebie. Brunetka była zbyt roztrzęsiona, by cokolwiek powiedzieć. Gdy tylko Gawryszewski zatrzymał samochód na parkingu przed hotelem, ruszyła szybkim krokiem w kierunku ich pokoju. Rzuciła się na łóżko i nadal rozpaczała. Bartek usiadł tuż obok, włączył stojącą na szafce przy łóżku lampkę i zaczał ją uspokajać. Pół godziny później dziewczynie udało się opanować łzy. Spojrzała na siatkarza.
-Boże, kto Ci to zrobił?-zapytała, wskazując twarz Gawryszewskiego. 
-Nie przejmuj się tym...-zaczął ale widząc jej wzrok zmiękł-Piter. Zaraz po tym jak wyszłaś.
-Ale, jak to? -Zwyczajnie. Przywalił mi z zagrywki. Oczywiście przypadkowo. Hej, jest spoko. Nic mi nie jest. Do wesela się zagoi.
-Do czyjego?
-No, a jak myślisz? Do Twojego-spojrzała na niego jak na idiotę-No z Piterem.
-Chyba Cie pogięło. Ja z nim? To nierealne. MY nie istniejemy.
-Zobaczysz, wspomnisz moje słowa. Szybciej niż myślisz. A teraz wskakuj pod prysznic, myj ząbki i idź spać. -Tak jest, tatusiu-zasalutowała mu i ruszyła do łazienki... 

***   

Dziewczyny przeciskały się przez tłum zgromadzony na trybunach Ergo  Areny. W pewnym momencie ktoś odepchnął Alkę, która wpadła prosto na kolana przystojnego blondyna.
-Paweł?-rzuciła głośno , próbując przekrzyczeć tłum. Uśmiechnął się.
-Jak widać!-Alka chciała wstać, ale powstrzymał ją-Siedź, jeśli Ci wygodnie-zaśmiał się.
-Wygodnie. Nawet bardzo.
-Cieszy mnie to. To co, czekamy aż się wyludni?
-Mi to odpowiada-Ala rozejrzała się, szukając wzrokiem znajomej blondynki. Znalazła ją na parkiecie, przytuloną do Michała. Obok nich pojawił się Zbyszek. Magda wskazała mu trybuny. Spojrzał więc w górę i zobaczył Alę i Pawła. Wkurzony ruszył w ich kierunku.
-Siema, Stary, dzięki, że przypilnowałeś moją kochankę-krzyknął w połowie drogi do nich. Kilka osób, które były jeszcze na trybunach obrzuciło go krzywym spojrzeniem, jednak nie zwrócił na to uwagi.
-Zibi, kochanie, czemu tak długo?! Czekałam na Ciebie!-zszokowany Bartman zatrzymał się w pół kroku. Ala skorzystała z okazji i podbiegła do niego, rzucając mu się na szyję.
-No to, u Ciebie, czy u mnie?-zapytała, mrugając do niego. Nie zrozumiał jednak, co ma na myśli brunetka i stał jak wmuowany. Oprzytomniał dopiero, gdy Paweł podszedł do niego i klepiąc go po ramieniu, życzył im miłej zabawy.
-Skąd ta zmiana nastroju?-zapytał Zbyszek z chytrym śmieszkiem na twarzy.
-Nie podoba Ci się?
-Bardzo mi się podoba. Wczoraj było u Ciebie, to dzisiaj u mnie. Co ty na to?-miny przyglądających się tej scenie kibiców wyrażały totalny szok. Wydawało się, że żadne z nich nie wyobrażało sobie, że ich idol jest zdolny do czegoś takiego. Jakby wiedzieli, że to kobieciarz, ale nie do tego stopnia.
-Oj, kochanie, jestem dziś bardzo niecierpliwa. Pospieszmy się-powiedziała Ala, ciągnąc Bartmana za sobą.
-Misiek! Weź moje rzeczy z szatni, OK? Mojej Pani bardzo się spieszy!-krzyknął Bartman w kierunku Kubiaka. Ten spojrzał na niego zszokowany, ale kiwnął głową, że się zgadza. Zbyszek i Alka wybiegli z hali, a gdy byli już na zewnątrz, parsknęli śmiechem, który niósł się echem po okolicy. Odeszli w kierunku parkingu. Wsiedli do autokaru, wciąż roześmiani. Kwadrans później do środka zaczęli wsiadać pozostali siatkarze. Misiek rzucił Zbyszkowi jego torbę i usiadł przed nimi.  Magda usiadła obok niego.
-Zibi, co to była za akcja?
-To ona zaczęła-odparł wskazując siedzącą obok niego brunetkę. Ta uśmiechnęła się do niego słodko.
-Kotku, po prostu nie mogłam już dłużej wytrzymać.-Ooo... Zibi, widzę, że znalazłeś idealną partnerkę. Tak samo niewyżyta, jak ty-zaśmiał się Kuraś, gdzieś z końca autokaru. Zbyszek pocałował Alkę.
-Kochanie, już jestem przy Tobie-rzucił wystarczająco głośno, by usłyszeli to wszyscy siedzący w autokarze.
-Ala... Czy ktoś Ci zrobił pranie mózgu?-zapytała Magda.
-Mi? Nie, to Zibi tak na mnie działa-odparła muskając ustami wargi bruneta. Magda wywróciła tylko oczami.
-Przepraszam, chłopaki, zostawiłem notatki na hali, musiałem się wrócić!-krzyknął Anastasi-Oo... A kim są te urocze damy?-zapytał patrząc na dziewczyny.
-Cheerleaderki!-krzyknął Bartek.
-Ok, o więcej nie pytam!-rzucił trener-To jak? Są wszyscy? Możemy jechać?
-Jeszcze ja!-krzyknął zdyszany Kosok, wbiegając do środka. Usiadł obok Zbyszka i Alki-Ale wy szybcy jesteście-powiedział. Spojrzeli na niego dziwnie-No co? Na treningu prawie go zabiłaś, a teraz to? Tempo godne sprintera.
-O cholera! Zapomniałam o tej fotce! Teraz to już na pewno nie dadzą nam spokoju!
-Kochanie, nie przejmuj się. Popiszą, popiszą i przestaną. Przejdziemy przez to. Razem-kontynuował grę Zbyszek.
-Bleee... Za dużo cukru, zaraz zwymiotuję-jęknął Kubiak, komentując tę scenę.
-Tylko nie na mnie!-krzyknęła Magda zasłaniając się zasłonką. -Masz rację, druga strona jest bardziej odpowiednia.
-Ej!-krzyknął Jarski, siedzący obok nich-Kuraś, ratuj!
-Już biegnę, Kochanie!-krzyknął Bartek, wstając z miejsca.Przeszkodziła mu w tym torba młodszego libero stojaca w przejściu. Potknął się o nia i wylądował jak długi na podłodze-Zator! Twoja torba zatorowała mi przejście-krzyknął, podnosząc się. Cały autokar ryknął śmiechem. Niestety dla przyjmującego, kierowca właśnie wtedy gwałtownie zatrzymał autokar na parkingu. Kurek nie zdążył zareagować i runął z powrotem na podłogę. Tym razem jednak na plecy-Kubuniu! Pomóż mi wstać!-jęknął do swojego rudowłosego przyjaciela.
-Skarbie, już pędzę!-krzyknął i podszedł do kumpla. Pomógł mu się podnieść i wysiadł z autokaru. Reszta poszła za nimi. Wchodząc na ich pietro Zibi krzyknął-Misiek! Zwolnisz nam pokój, prawda?
-Jasne. My go przygarniemy!-odpowiedział mu Igła, łapiąc Kubiaka za ramię.
-Ignaczak! Ty masz żonę! Zabieraj łapy! On jest mój!-karyknęła Magda, ciągnąc Michała za koszulkę do swojego pokoju.
-Wybacz mi, Igiełko, ale dziś wybieram Madzię-rzucił, zamykając za sobą drzwi.
-Widzisz kochanie? Mamy wolny pokój. Zapraszam-uśmiechnął się Zibi, otwierając drzwi przed Alką. Uśmiechnęła się prowokująco i weszła do środka. Gdy tylko Bartman zamknął za sobą drzwi dorwał się do ust brunetki. Oddawała mu pocałunki z równą, co jego, namiętnością. Jego ręce wtargnęły pod jej bluzkę, a ona wplotła palce w jego włosy. Uniosł ją, by było mu wygodniej. Objęła go nogami w pasie. Przeniósł ją przez pokój i rzucił ją na łóżko. Pochylił się nad nią, by pozbyc się jej bluzki. Był zdziwiony, że nie miała niczegp pod spodem. Ponownie przyssał się do jej ust. Oderwał się jakiś czas pźniej, by zdjąć swoją koszulkę. Odrzucił tę zbędną część garderoby i pozbawił Alkę reszty jej ubrań. Pocałował jej usta i zaczął wędrować nimi po jej ciele. Przez brodę, szyję, aż po piersi, którymi zajął się szczególnie dokładnie. Ala jęknąła z rozkoszy, jaką dawały jej usta Zbyszka. Po raz kolejny wplątała palce w jego włosy, potęgując doznania, jakimi ją obdarzał. Wrócił do jej ust, pozbawiając się reszty meczowego stroju. Wszedł w nią jednym mocnym ruchem. Z jej gardła wyrwał się głośny jęk, który stłumił gorącym pocałunkiem. Poruszał się w niej, wywołując falę jęków z jej strony. Z każdą chwilą zwiększał tempo, doprowadzając ją do szału. Umiejętnie odwlekał moment spełnienia, zwalniając co chwilę. Kochali się długo i namiętnie, a gdy jednocześnie osiągnęli szczyt, pokój atakującego wypełnił donośny jęk. Alka wbiła paznokcie w plecy Zbyszka, a on wykończony opadł obok niej, ściśle obejmując  ramionami. Leżeli wtuleni w siebie uśmiechając się do siebie. 
-Byłeś genialny-szepnęła prosto w jego usta. Przy każdym ruchu muskała je wargami. Chwilę później oboje zasnęli, wykończeni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz