UWAGA!!

1.To opowiadanie to wymysł mojej (CHOREJ) wyobraźni;
2.Bohaterowie (Z wyjątkiem siatkarzy) są fikcyjni;
3.Miłego czytania:)

wtorek, 19 marca 2013

Rozdział XIII



,,Czy to możliwe? Czy naprawdę tym razem byłem na tyle nieostrożny? Cholera, ta niepewność mnie zabije’’ Zibi wciąż zadręczał się myśląc wciąż o Alicji i o prawdopodobieństwie jej zajścia w ciążę. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Każda chwila bezczynności była dla niego koszmarem. Od razu pojawiała mu się przed oczami wizja Ali w zaawansowanej ciąży, patrzącą na niego nienawidzącym wzrokiem. Najgorsze jadnak było dla niego to, że nie wiedział, czy w ogóle chce tego dziecka, czy nie zostawił by Ali samej przy pierwszej możliwej okazji.
-ZIBI!!!-ryknął Misiek, wyrywając go z rozmyśleń.
-Czego się drzesz?
-Od dziesięciu minut próbuję się z Tobą porozumieć!
-To już nie można się zamyśleć?!-zapytał z wyrzutem.
-Można, ale to trochę dziwne, kiedy jest się Zbigniewem Bartmanem-odparł, a poduszka, którą ściskał przed chwilą w rękach, poszybowała w jego kierunku-Dobra, nie wkurzaj się, tylko mów, o co kaman?
-Misiek, czy ty uważasz, że nadawałbym się na ojca?
-Zibi, co z Tobą? Już drugi raz w ciągu dwóch dni zadajesz mi to pytanie, co jest... O cholera! Zrobiłeś komuś dziecko?!-oczy prawie wyszły mu z orbit.
-No właśnie nie jestem pewny...
-Ale która to? Znam ją?-Zbyszek kiwnął głową-Cholera! Ala?-znów kiwnięcie-Ale skąd wiesz? Mówiła Ci, że coś jestnie tak?-Zibi pokręcił przecząco głową i opowiedział mu to, czego dowiedział sie od Bartka-I to dlatego chodzisz taki struty? Nie łam się. Na dobry początek z nią pogadaj. Przecież to nie jest możliwe żebyście się nie zabezpieczyli! To nie w Twoim stylu!
-Ale...
-Nie ma żadnego „ale”. Pogadaj z nią. Może to, co powiedział Ci Bartek, to nieprawda! Przecież wiadomo, że z tej rudej niezła plotkara...-w tej chwili rozdzwonił się telefon Kubiaka-to Magda, muszę odebrać, zaraz wracam-rzucił i wyszedł na balkon. Zobaczył tam spacerującą po plaży parę. Mimowolnie wyobraził sobie siebie i blondynkę przytulonych do siebie na takiej plaży o zachodzie słońca. Wcisnął zieloną słuchawkę-Halo? Hej, Madziu! Co u Ciebie? Dawno nie rozmawialiśmy...
-Hej! A wiesz, nudno tu w Jastrzębiu bez was. A jak tam wasze treningi? Mam nadzieję, że przywieziecie nam z Londynu złoto?
-Niczego nie mogę obiecać, ale możesz mi wierzyć, że będziemy walczyć! Pokażemy, na co nas stać! No ale nie będę przynudzał, dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie? Czy może się za mną stęskniłaś?
-Hmm... Niech się zastanowię... Chyba to drugie-słysząc to, uśmiechnął się. Nadal wpatrywał się w tę parę na plaży, wpatrującą się w zachodzące słońce. Tak bardzo chciał być tam teraz na ich miejscu, razem z Magdą. Nie wiedział, że Zamłyńska myśli dokładnie o tym samym, siedząc na balkonie dwa piętra niżej...
-No to musimy to nadrobić.
-Jakiś konkretny plan? Bo wiesz, jeśli chcesz się zerwać ze zgrupowania, to zabraniam!
-Hmm... no to odebrałaś mi resztki nadziei-mruknął. Rozmawiali ze sobą jeszcze jakiś kwadrans. Żadne z nich nie chciało zakończyć tego połączenia. Tak bardzo chcieli być teraz razem. Nie wiedzieli, że tak na prawdę, dzieli ich tylko kilka metrów. W końcu Misiek, zmuszony przez Zibiego, rozłączył się. Uśmiechał się, wracając do pokoju. Zbyszek oczywiście nie mógł tego nie skomentować.
-Co tam u Twojej Julii, Romeo?
-Wszystko w najlepszym porządku-odparł spokojnie-wiesz, nie wydaje mi się, żebyś miał powód do zmartwień. Nie to, że uważam się za wybitnego znawcę, ale idąc na logikę, to gdyby coś podejrzewała, to wysłałaby którąś z dziewczyn...
-Taa... Faktycznie, wielkim znawcą to ty nie jesteś, ale dzięki, że próbowałeś-odparł Zibi kładąc się na łóżku.  

***  

Piotrek wściekły wpatrywał się w okno wychodzące na plażę. Dokładnie widział każdy ruch spacerujących po niej Beaty i Bartka. Gdy Mróz przytuliła się do bruneta, nie wytrzymał. Stojący w pobliżu stolik wylądował po przeciwnej stronie pokoju. Wyszedł na korytarz. Chciał iść do nich, chciał wykrzyczeć Gawryszewskiemu prosto w twarz, że nie tak powinien zachować się przyjaciel. Wiedział jednak, że nie powinien. Przecież oficjalnie nic nie łączyło go z Beatą. Uznał, że tego nie zrobi. Chciał pójść do trenera z prośbą o dodatkowy trening, jednak wiedział, że Andrea się nie zgodzi. Szedł więc bez celu korytarzem, gromiąc wzrokiem mijanych ludzi. „Jak on mógł?!” zastanawiał się „Ja mu chciałem pomóc, a on się tak odwdzięcza?! Jak mogłem tego nie przewidzieć? Kretyn ze mnie, że ją do niego wysłałem!” Postanowił, że jednak pójdzie do trenera. Przecież to też człowiek. Zrozumie. Właśnie pukał do jego pokoju, gdy na korytarzu pojawili się Beata i Bartek. Wszedł więc do środka, nia czekając na zaproszenie. Trzasnął przy tym drzwiami trochę zbyt mocno. Anastasi spojrzał na niego zdenerwowany znad przeglądanych dokumentów.
-Przepraszam, trenerze. Chciałbym prosić o dodatkowy trening.
-Po co? Za mało jeszcze trenujesz?
-Potrzebuję tego...
-Dziewczyna?-zapytał Andrea, patrząc na niego współczującym wzrokiem.
-Nie pierwszy raz widzę coś takiego, wierz mi-odparł-Może mam kogoś ściągnąć? Łukasza, albo kogoś innego? Zatora, Grześka?-Piotrek pokręcił głową przecząco, podziękował mu i ruszył do pokoju po swoje rzeczy. Wpadł tam na Kosoka, którego widok tak wkurzonego Pitera co najmniej zdziwił.
-Hej, Pit, co jest?-zapytał, jednak nie uzyskał odpowiedzi. Nowakowski wybiegł z pokoju i ruszył na parking. Wsiadł do taksówki i ruszył na halę. Przebrał się w luźniejsze ciuchy i poszedł powyżywać się na piłce. Niestety, mimo usilnych prób, nic mu nie wychodziło. Ani zagrywka, ani atak. Po kilku godzinach, zmęczony i zrezygnowany usiadł na parkiecie. Nie ważne, jak bardzo się starał, nie mógł pozbyć się sprzed oczu widoku przytulonych do siebie Beaty i Bartka. Poszedł więc do szatni. Wziął szybki prysznic i założył dres. Wsiadł do stojącej obok hali taksówki i wrócił do hotelu. Nadał był wściekły. Nie tylko na nich, ale także na siebie. W końcu to on częściowo do tego doprowadził. Wchodząc do pokoju trzasnął drzwiami tak mocno, że prawie wypadły z zawiasów.
-PITER!!! Co z Tobą?!-wydzierał się Grzesiek. Nie uzyskał jednak odpowiedzi-Co jest?! PIOTREK!
-Jest zaje*iście!-warknął i rzucił się na łóżko kończąc rozmowę. Leżał, próbując zasnąć. Nie przyniosło to jednak oczekiwanych skutków. Nawet we śnie widział wtulonych w siebie, zapatrzonych na zachód słońca Mróz i Gawryszewskiego... 

***  

Magda wróciła do pokoju, który zajmowała z Alą.
-No i co tam u Romea, Julio?-zapytała Alka, śmiejąc się. 
-Czuje się świetnie. Kazał Cię pozdrowić w imieniu Zibiego.
-Fajnie, dzięki. Ej, Mada, może poszłybyśmy na jakąś imprezę dzisiaj? Nie chce mi się siedzieć w hotelu...
-Jasne, nie ma problemu. Napiszę tylko do Beaty-wyjęła swój telefon i wpisała tekst: „Hej, my z Alką idziemy na jakąś imprezkę, jeśli chcecie, możecie do nas dołączyć. Wychodzimy za jakąś godzinkę”. Nie czekała długo na odpowiedź: „Dzięki za propozycję, ale spasujemy. Bawcie się dobrze”-OK. Mamy wolną drogę. Łazienka moja!-krzyknęła i popędziła w jej kierunku porywając za sobą wybrane ciuchy. Alka w tym czasie założyła przygotowany chwilę wcześniej strój i czekała, aż przyjaciółka zwolni jej łazienkę, by mogła się pomalować. Magda, chwilę później weszła do pokoju.
-No, kobieto, dzisiaj każdy Twój-zaśmiała się Alka-daj mi chwilkę. 
Wyszły z hotelu jeszcze przed dziewiątą. Pani z recepcji podała im adres jednego z pobliskich klubów. Wsiadły do taksówki i podały kierowcy adres. Na miejscu były chwilę później. Weszły do środka. Ogłuszył ich hałas, jaki tam panował. Ruszyły w kierunku baru. Zamówiły drinki i wsłuchiwały się w muzykę, czekając, aż barman je przygotuje. Przez cały wieczór szalały na parkiecie, uważnie obserwowane przez mężczyznę stojącego na balkoniku. 
Z klubu wyszły po trzeciej. Wsiadły do stojącej w pobliżu taksówki i wróciły do hotelu. Zrobiły niemały hałas, miały jednak nadzieję, że nikogo nie obudziły. Weszły do pokoju i padły wyczerpane na łóżka. Momentalnie zasnęły. 
Obudziło je pukanie do drzwi.
-Kogo niesie z samego rana?-mruknęła Alka podnosząc się z łóżka-Wchódź-rzuciła do stojącej za drzwiami Beaty. Ruszyła do łazienki by się troche ogarnąć. Magda, również jeszcze nie do końca wybudzona podniosła się z łóżka.
-Chyba wczoraj trochę zabalowałyście, co?-zaśmiała się Mróz.
-Ciszej, łeb mi pęka-jęknęła Zamłyńska.
-Czyli się nie myliłam. To nie przeszkadzajcie sobie. Chciałam wam zaproponować pójście na plażę, ale chyba nie jesteście w stanie. Pa-odparła idąc do drzwi.
-Ej, czekaj! Pół godzinki!
-Ale anie chwili dłużej!-zastrzegła Beata i opuściła pokój dziewczyn. 
Punktualnie pół godziny później do drzwi pokoju Beaty i Bartka zapukała Magda. Weszła razem z Alą do środka.
-No, macie szczęście. Już mieliśmy wychodzić-zaśmiał się brunet.
-Tak, my też się cieszymy, że Cię widzimy. Tylko okazuj tą radość minimalnie ciszej-jęknęła Maj. Z łazienki wyszła właśnie Beata. -Noo... Laska, świetnie wyglądasz-pochwaliła Zamłyńska strój Beaty.
-Dzięki Madziu. Ty też wyglądasz super.
-No dobra, koniec. Chodźcie-jęknął zrezygnowany Gawryszewski, wychodząc z pokoju. 
Idąc na plażę dziewczyny śmiały ię i wygłupiały. Bartek szedł z tyłu, wpatrując się w odjeżdżający a parkingu reprezentacyjny autokar. wiedział, że w środku są jego kumple. Zdziwiło go to trochę, bo mieli przyjechać do Gdańska dopiero w piątek. Przestraszył się również, że Piter mógł go zobaczyć, gdy spacerował po plaży z Beatą. Szybko jednak odrzucił tę myśl, tłumacząc sobie, że przecież hotel jest zbyt daleko od plaży, by Nowakowski mógł ich rozpoznać. Uznał, że nie powie dziewczynom o tym, co widział. „Niech i one mają niespodziankę” pomyślał i ruszył za nimi. Gdy podszedł do dziewczyn, Alka i Mada szykowały się, by pójść popływać. Pobiegły w kierunku brzegu, piszcząc i przepychając się.
-Jak dzieci-jęknęła Beata, kręcąc głową. Gawryszewski usiadł obok niej na kocu, który rozlożyła patrząc na wygłupiające się w morzu koleżanki-nie idziesz do nich?-zapytała, kiwając głową w kierunku przyjaciółek.
-Nie, jeśli ty nie pójdziesz ze mną.
-Wiesz, że nie mogę-marudziła.
-W takim razie zostaję tu z Tobą. Ktoś musi dotrzymać Ci towarzystwa-odparł, spoglądając zachłannym wzrokiem na jej ciało skąpane w blasku promieni słonecznych. Widział uśmiech na jej twarzy i cieszył się, że jest szczęśliwa. -Na co tak patrzysz-spytała patrząc na niego spod ciemnych okularów-Bartek!-zaśmiała się widząc, jak wzrusza ramionami. 
-Hej, Magda! Spójrz na tamtego faceta!-krzyknęła Alka w stronę przyjaciółki.
-No niezły. Ale nie mój typ. Chcesz to proszę bardzo, jest Twój. Chyba, że wolisz Zibiego-podpuszczała ją Zamłyńska.
-Pilnuj lepiej Miśka!-odcięła się. W tym momencie obserwowany przez nie chłopak odwrócił wzrok i spojrzał na nie. Okazał się to być ten sam mężczyzna, który obserwował je poprzedniego wieczoru w klubie. Uśmiechnął się do nich i podszedł bliżej. Skrzywił się, wchodząc do zimnej morskiej wody, jednak starał się nie okazywać, jak bardzo jest mu to nie na rękę.
-Witam piękne panie. Paweł jestem-przedstawił się-Miło poznać-podał im rękę, którą kolejno uścisnęły.
-Ja jestem Magda, a to moja przyjaciółka Alicja-przedstawiła Mada.
-Dla przyjaciół Ala-wtrąciła Maj.
-Miło mi was poznać. Skąd jesteście?
-Jastrzębie-krzyknęły jednocześnie.
-Naprawdę? Jaki ten świat jest mały... Mam tam kumpla. Niedługo mam go odwiedzić, ale chwilowo pracuje więc nie ma na to czasu...-wytłumaczył im-mógłbym wam towarzyszyć-zapytał.
-Właściwie miałyśmy wracać na plażę, zostawiłyśmy tam koleżankę... Ale jeśli chcesz, to czemu nie-podchwyciła Alka. Paweł zgodził się bez oporów. Poszedł za nimi w kierunku miejsca, gdzie na piasku leżeli Beata i Bartek. Nie spuszczał przy tym wzroku z Ali. Śledził wzrokiem kropelki wody spływające powoli po jej prawie nagim ciele. Gdy podeszli do reszty, Bartek i Paweł natychmiastowo się rozpoznali, jednak stwarzali pozory, że widzą się po raz pierwszy... 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz