-Piter, skup się-wrzeszczy po raz kolejny Anastasi, patrząc na bezradność swojego środkowego-Piotr, dosyć! Wracaj do pokoju! Nie ma dzisiaj z Ciebie żadnego pożytku! Wróć, jak zaczniesz trafiać w piłkę!-wrzasnął po kolejnym zepsutym ataku blondyna. Nowakowski, nieokazując emocji, zabiera swoje rzeczy i opuszcza salę. Wkurzony zatrzaskuje drzwi z taką siłą, że tynk osypuje się ze ścian. Olewa to i idzie do siebie, po drodze potykając się o taboret.
-KURWA!-wrzeszczy, rzucając meblem przez pokój-DLACZEGO?! DLACZEGO?!-krzyczy, uderzając pięścią w ścianę-JA PIERDOLĘ!-ryczy, ściskając jedną dłoń w drugiej-JAKI ZE MNIE IDIOTA! Anastasi mnie zabije-dodaje, ruszając w stronę pokoju fizjoterapeutów. Bez pukania wchodzi do środka, błagając w myślach Bieleckiego, by był sam-Alek… ratuj…
-Co wy robicie na tych treningach? Trzecia uszkodzona ręka w ciągu dwóch dni-jęczy łysy.
-Problem w tym, że to nie byłona treningu.
-Coś znowu zrobił?
-Trochę za mocno zaatakowałem ścianę-odpowiada Piotrek, kuląc się z bólu, gdy Bielecki nastawiał mu kości.
-Czyli Anastasi o tym nie wie?-pyta, patrząc na niego podejrzliwi.
-Nie wie. Byłbym wdzięczny, gdyby się nie dowiedział.
-Dobra, ale to był ostatni raz. Przekaż chłopakom. A teraz spadaj. Znając życie zaraz skończą trening.
-Dzięki. Na razie…
***
-Igła, coś Ty mu wczoraj nagdał?-pyta Kurek starszego kolegę, wskazując na wychodzącego w hali Nowakowskiego-Chodzi taki struty odkąd wczoraj z Tobą gadał-zarzuca, podbijając żółto-niebieską Mikasę.
-Powiedziałem mu to i owo. No dobra! Kazałem mu się ogarnąć i przyjąć odpowiedzialność na klatę, jak umiał zrobić dziecko to musi się nim teraz zająć!
-Ola jest w ciąży?-pyta zaskoczony Bartek.
-I Ty się uważasz za jego przyjaciela?!-jęczy Ignaczak-Przecież oni już dawno nie są razem!
-Żartujesz?!
-A idź Ty! Całe zgrupowanie w jednym pokoju i nie zauważyłeś, że coś z nim nie tak?
-No wiesz… od września mam grać w Rosji…
-Też mi wymówka!-warczy libero, przechodząc na przeciwną stronę boiska.
-A wam, o co znowu poszło?-pyta przyjmującego Zbyszek.
-Szkoda gadać. Zrobił mi awanturę, że nie wiem, co się dzieje z Piterem.
-No i miał rację! Miałeś tyle czasu, żeby z nim pogadać i dowiedzieć się, co u niego… ale nie! Ty wolisz opowiadać ile to będziesz zarabiał w Dynamie, jak to wspaniale, że zaproponowali Ci kontrakt i jak cudownie, że będziesz miał okazję grać z połową rosyjskiej reprezentacji! Ale to, co wiąże się z Twoim przyjacielem się nie liczy! Bo przecież on nie jest tak ważny jak praca! Wiesz co? Piotrek ma szczęście, że oprócz Ciebie, każdemu z nas bardziej zależy na przyjaźni, niż na pieniądzach! I powiem Ci jeszcze…
-Zibi! Dwadzieścia okrążeń! Ale już!-przerwał mu Anastasi, idąc w ich stronę-No już! Ruszaj się! Reszta do szatni!
***
-Pogięło Cię?!-krzyczy zwykle spokojny Grzesiek, krążąc po pokoju-PITER! Przecież Andrea zauważy, że coś jest nie tak! Nie jest taki głupi! Musisz iść do niego i z nim pogadać! Powiedz mu o co chodzi, a nie ukrywasz wszystko, jakby nie wiem, o co chodziło!
-Nie będę ryzykował miejsca w kadrze! Jak mu powiem, co robiłem, to prędzej mnie stąd wypieprzy, niż zrozumie! Dam sobie radę!
-Jak Ty to sobie Wyobrażasz?! Psujesz wszystko tylko dlatego, że dziewczyna, którą znasz od kilku tygodni zaszła z Tobą w ciążę?! To do Ciebie niepodobne! Posłuchaj… albo Ty pogadasz z Andreą i poprosisz o wolne, żeby polecieć do Beaty i się z nią dogadać, albo ja to zrobię! Zastanów się, co gorsze!
-Nawet nie próbuj! Przecież… no ale… Kosa, nie rób tego… załatwię to zaraz po powrocie… obiecuję…-próbuje przekonać kumpla Piotrek, jednak Grzesiek jest nieugięty-Dobra! Niech Ci będzie! Ale jak mnie wypierdoli, to będzie Twoja wina!-zastrzega blondyn, wychodząc. Niepewnie rusza w stronę pokoju trenera i z każdym krokiem ma coraz większą ochotę, by stamtąd uciec. Zatrzymując się pod numerem 214, drżącą dłonią dwukrotnie uderza w drzwi. Słysząc zaproszenie, ostrożnie wchodzi do pokoju Anastasiego i Gardiniego-Trenerze… mam prośbę.
-Trzymaj, lot masz za godzinę. Ale pamiętaj! Jak wrócisz, masz być tym Piterem, którego poznałem w 2011! Jeśli nic się nie zmieni, Wiśnia się ucieszy-odzywa się Andrea, podając Nowakowskiemu bilet.
-Ale… skąd trener…-Włoch patrzy na niego znaczącym wzrokiem-dziękuję!-dodaje, wychodząc z pokoju. W biegu zmienia reprezentacyjny dres na jeansy i bluzę z kapturem, pakuje do torby najpotrzebniejsze rzeczy i rusza w stronę wyjścia z wioski. Łapie taksówkę i rusza na lotnisko. Niecałą godzinę później siedzi w samolocie do Warszawy.
-KURWA!-wrzeszczy, rzucając meblem przez pokój-DLACZEGO?! DLACZEGO?!-krzyczy, uderzając pięścią w ścianę-JA PIERDOLĘ!-ryczy, ściskając jedną dłoń w drugiej-JAKI ZE MNIE IDIOTA! Anastasi mnie zabije-dodaje, ruszając w stronę pokoju fizjoterapeutów. Bez pukania wchodzi do środka, błagając w myślach Bieleckiego, by był sam-Alek… ratuj…
-Co wy robicie na tych treningach? Trzecia uszkodzona ręka w ciągu dwóch dni-jęczy łysy.
-Problem w tym, że to nie byłona treningu.
-Coś znowu zrobił?
-Trochę za mocno zaatakowałem ścianę-odpowiada Piotrek, kuląc się z bólu, gdy Bielecki nastawiał mu kości.
-Czyli Anastasi o tym nie wie?-pyta, patrząc na niego podejrzliwi.
-Nie wie. Byłbym wdzięczny, gdyby się nie dowiedział.
-Dobra, ale to był ostatni raz. Przekaż chłopakom. A teraz spadaj. Znając życie zaraz skończą trening.
-Dzięki. Na razie…
***
-Igła, coś Ty mu wczoraj nagdał?-pyta Kurek starszego kolegę, wskazując na wychodzącego w hali Nowakowskiego-Chodzi taki struty odkąd wczoraj z Tobą gadał-zarzuca, podbijając żółto-niebieską Mikasę.
-Powiedziałem mu to i owo. No dobra! Kazałem mu się ogarnąć i przyjąć odpowiedzialność na klatę, jak umiał zrobić dziecko to musi się nim teraz zająć!
-Ola jest w ciąży?-pyta zaskoczony Bartek.
-I Ty się uważasz za jego przyjaciela?!-jęczy Ignaczak-Przecież oni już dawno nie są razem!
-Żartujesz?!
-A idź Ty! Całe zgrupowanie w jednym pokoju i nie zauważyłeś, że coś z nim nie tak?
-No wiesz… od września mam grać w Rosji…
-Też mi wymówka!-warczy libero, przechodząc na przeciwną stronę boiska.
-A wam, o co znowu poszło?-pyta przyjmującego Zbyszek.
-Szkoda gadać. Zrobił mi awanturę, że nie wiem, co się dzieje z Piterem.
-No i miał rację! Miałeś tyle czasu, żeby z nim pogadać i dowiedzieć się, co u niego… ale nie! Ty wolisz opowiadać ile to będziesz zarabiał w Dynamie, jak to wspaniale, że zaproponowali Ci kontrakt i jak cudownie, że będziesz miał okazję grać z połową rosyjskiej reprezentacji! Ale to, co wiąże się z Twoim przyjacielem się nie liczy! Bo przecież on nie jest tak ważny jak praca! Wiesz co? Piotrek ma szczęście, że oprócz Ciebie, każdemu z nas bardziej zależy na przyjaźni, niż na pieniądzach! I powiem Ci jeszcze…
-Zibi! Dwadzieścia okrążeń! Ale już!-przerwał mu Anastasi, idąc w ich stronę-No już! Ruszaj się! Reszta do szatni!
***
-Pogięło Cię?!-krzyczy zwykle spokojny Grzesiek, krążąc po pokoju-PITER! Przecież Andrea zauważy, że coś jest nie tak! Nie jest taki głupi! Musisz iść do niego i z nim pogadać! Powiedz mu o co chodzi, a nie ukrywasz wszystko, jakby nie wiem, o co chodziło!
-Nie będę ryzykował miejsca w kadrze! Jak mu powiem, co robiłem, to prędzej mnie stąd wypieprzy, niż zrozumie! Dam sobie radę!
-Jak Ty to sobie Wyobrażasz?! Psujesz wszystko tylko dlatego, że dziewczyna, którą znasz od kilku tygodni zaszła z Tobą w ciążę?! To do Ciebie niepodobne! Posłuchaj… albo Ty pogadasz z Andreą i poprosisz o wolne, żeby polecieć do Beaty i się z nią dogadać, albo ja to zrobię! Zastanów się, co gorsze!
-Nawet nie próbuj! Przecież… no ale… Kosa, nie rób tego… załatwię to zaraz po powrocie… obiecuję…-próbuje przekonać kumpla Piotrek, jednak Grzesiek jest nieugięty-Dobra! Niech Ci będzie! Ale jak mnie wypierdoli, to będzie Twoja wina!-zastrzega blondyn, wychodząc. Niepewnie rusza w stronę pokoju trenera i z każdym krokiem ma coraz większą ochotę, by stamtąd uciec. Zatrzymując się pod numerem 214, drżącą dłonią dwukrotnie uderza w drzwi. Słysząc zaproszenie, ostrożnie wchodzi do pokoju Anastasiego i Gardiniego-Trenerze… mam prośbę.
-Trzymaj, lot masz za godzinę. Ale pamiętaj! Jak wrócisz, masz być tym Piterem, którego poznałem w 2011! Jeśli nic się nie zmieni, Wiśnia się ucieszy-odzywa się Andrea, podając Nowakowskiemu bilet.
-Ale… skąd trener…-Włoch patrzy na niego znaczącym wzrokiem-dziękuję!-dodaje, wychodząc z pokoju. W biegu zmienia reprezentacyjny dres na jeansy i bluzę z kapturem, pakuje do torby najpotrzebniejsze rzeczy i rusza w stronę wyjścia z wioski. Łapie taksówkę i rusza na lotnisko. Niecałą godzinę później siedzi w samolocie do Warszawy.
***
Beata leży w łóżku głaszcząc dłońmi swój brzuch. Nieustannie od kilku dni myślała nad tym, jak będzie wyglądało jej życie, kiedy na świat przyjdzie maleństwo. Jak sama sobie poradzi z wychowaniem malucha, co mu powie, gdy zapyta o tatę, co zrobi, gdy jej skarbek będzie podobny właśnie do niego? Nie może sobie wyobrazić codziennego wpatrywania się w buźkę miniaturowej kopii Nowakowskiego. Po jej policzkach znów spływają łzy. Stało się to dla niej normalne, przestała zwracać na to uwagę. Jedyną osobą, przy której stara się jakoś ogarnąć, jest Bartek. Tylko będąc z nim się uśmiechała. Chciała mu pokazać, że poradzi sobie, kiedy on wyjedzie do Gdańska. Wie, że gdyby zobaczył ją w takim stanie, w jakim jest teraz byłby gotów zerwać kontrakt i zostać z nią. Zasypia, wyobrażając sobie jak będzie wyglądać jej synek lub córeczka, lecz choć bardzo się stara, przed oczami ciągle ma uśmiechniętą twarz Piotrka.
***
Koła samolotu uderzają opadają na pas lotniska. Piotrek, coraz bardziej zdenerwowany rusza w stronę hali przylotów. Zatrzymuje się przy drzwiach, szukając wzrokiem najważniejszej kobiety w jego życiu. Stała z tyłu, opierając się o filar. Wymusił usmiech i ruszyłw jej stronę-Cześć, mamo-szepnął całując ją w policzek-Ale się za wami stęskniłem-dodaje, łapiąc kobietę w ramiona.
-My też się stęskniliśmy, ale… co Ty tu robisz? Powiesz mi w końcu, o co chodzi i po co mnie tu ściągnąłeś?
-Możemy porozmawiać w domu? Nie chciałbym, żeby ktoś mnie zauważył.
Piotruś, ale chyba orientujesz się, że ciężko Ci będzie przejść niezauważonym?-śmieje się kobieta, naciągając kaptur na głowę syna-Chodź. Załatwimy wszystko i jedziemy.
-My też się stęskniliśmy, ale… co Ty tu robisz? Powiesz mi w końcu, o co chodzi i po co mnie tu ściągnąłeś?
-Możemy porozmawiać w domu? Nie chciałbym, żeby ktoś mnie zauważył.
Piotruś, ale chyba orientujesz się, że ciężko Ci będzie przejść niezauważonym?-śmieje się kobieta, naciągając kaptur na głowę syna-Chodź. Załatwimy wszystko i jedziemy.
Piotrek wchodzi do swojego pokoju w rodzinnym Żyrardowie. Podchodzi do komody, na której stoi zdjęcie jego i Klaudii-„Na zawsze razem”-odczytuje podpis-Dobre sobie-kpi, opróżniając ramkę. Przerywa fotografię na kilka części i wyrzuca ją do kosza.
-Piotruś? Co Ty robisz z tym zdjęciem?-pyta pani Nowakowska, wchodząc do pokoju.
-Wyrzucam. To i wszystkie inne.
-Rozstaliście się? Kochanie, tak mi przykro-blondyn ląduje w objęciach matki-Dlatego wróciłeś?
-Nie do końca… bo widzisz, mamo… jest taka dziewczyna. Poznałem ją w Jastrzębiu, zaraz po zerwaniu z Klaudią. Upiliśmy się i… no wiesz, przespaliśmy się ze sobą. Mamo, ona jest w ciąży.
-To Twoje dziecko?
-Na początku nie chciałem w to uwierzyć, bo widziałem, jak przytulała się do Gawryły, ale teraz… teraz już wiem, że to ja jestem ojcem. Czuję to. Problem w tym… że kiedy powiedziała mi, że będziemy mieli dziecko, zwyzywałem ją. Powiedziałem o kilka słów za dużo i teraz… teraz Beata nie chce mnie znać. Mamo, ja ją kocham. Kocham. Pokochałem ją, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy. Byłem zazdrosny i zniszczyłem wszystko. Anastasi wysłał mnie do Polski, żebym wszystko naprawił. Zagroził, że wyrzuci mnie z kadry, jeśli nic się nie zmieni. A co jeśli… jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Proszę, pomóż mi, bo ja już nie daję sobie rady-Piter załamany siada na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Chwilę później ląduje w objęciach matki. Po jego policzkach płyną łzy.
-Piotruś, musisz do niej pojechać. Musisz. Mówiłeś, że ją kochasz. Pokaż jej, że tak jest.
-Boję się. Mamo, a co jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Co jeśli usunęła nasze dziecko?
-Jeśli tam nie pojedziesz, to się nie dowiesz.
-Nie dam rady-jęknął załamany.
-Poradzisz sobie. Jesteś Nowakowski, czy nie?
-Dziękuję, mamo-Piotrek przytula się do kobiety.
-Nie ma za co. Przecież wiesz, że zawsze Ci pomogę. No, a teraz pakuj się do samochodu, zawiozę Cię do Jastrzębia.
-Nie musisz, naprawdę…
-Chcę poznać synową. No już, chodź.
***
-Piotruś? Co Ty robisz z tym zdjęciem?-pyta pani Nowakowska, wchodząc do pokoju.
-Wyrzucam. To i wszystkie inne.
-Rozstaliście się? Kochanie, tak mi przykro-blondyn ląduje w objęciach matki-Dlatego wróciłeś?
-Nie do końca… bo widzisz, mamo… jest taka dziewczyna. Poznałem ją w Jastrzębiu, zaraz po zerwaniu z Klaudią. Upiliśmy się i… no wiesz, przespaliśmy się ze sobą. Mamo, ona jest w ciąży.
-To Twoje dziecko?
-Na początku nie chciałem w to uwierzyć, bo widziałem, jak przytulała się do Gawryły, ale teraz… teraz już wiem, że to ja jestem ojcem. Czuję to. Problem w tym… że kiedy powiedziała mi, że będziemy mieli dziecko, zwyzywałem ją. Powiedziałem o kilka słów za dużo i teraz… teraz Beata nie chce mnie znać. Mamo, ja ją kocham. Kocham. Pokochałem ją, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy. Byłem zazdrosny i zniszczyłem wszystko. Anastasi wysłał mnie do Polski, żebym wszystko naprawił. Zagroził, że wyrzuci mnie z kadry, jeśli nic się nie zmieni. A co jeśli… jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Proszę, pomóż mi, bo ja już nie daję sobie rady-Piter załamany siada na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Chwilę później ląduje w objęciach matki. Po jego policzkach płyną łzy.
-Piotruś, musisz do niej pojechać. Musisz. Mówiłeś, że ją kochasz. Pokaż jej, że tak jest.
-Boję się. Mamo, a co jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Co jeśli usunęła nasze dziecko?
-Jeśli tam nie pojedziesz, to się nie dowiesz.
-Nie dam rady-jęknął załamany.
-Poradzisz sobie. Jesteś Nowakowski, czy nie?
-Dziękuję, mamo-Piotrek przytula się do kobiety.
-Nie ma za co. Przecież wiesz, że zawsze Ci pomogę. No, a teraz pakuj się do samochodu, zawiozę Cię do Jastrzębia.
-Nie musisz, naprawdę…
-Chcę poznać synową. No już, chodź.
***
Stojąc przed drzwiami mieszkania Beaty, Piotrek zastanawia się, czy to w ogóle ma sens. Ta cała podróż do Polski, opuszczanie treningów, i to po co? Żeby zobaczyć się z Beatą. Bo przecież nikt nie dał mu pewności, że uda mu się w ogóle dojść do słowa. Przez całą podróż z Żyrardowa do Jastrzębia myślał nad tym, co mam jej powiedzieć. Żadne słowa nie wydawały się być odpowiednimi. Ostecznie uznał, że musi chociaż spróbować. Dzwoni do drzwi i czeka, aż szatynka je otworzy, jednak nic takiego się nie dzieje. Mimo to, Nowakowski nie daje za wygraną. Dzwoni po raz kolejny. Tym razem słyszy jednak ruchu w mieszkaniu-Beata! Proszę otwórz! Musimy porozmawiać!-krzyczy, dobijając się do drzwi.
-O czym?!-krzyczy mu w twarz, otwierając. Próbuje równie szybko je zamknąć, jednak Piotrek blokuje je stopą-Nie mamy o czym rozmawiać! Wydawało mi się, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy! Chcesz dodać coś jeszcze?! Kim nazwiesz mnie tym razem?! Szmatą?! Suką?! Bo na tanią dziwkę już się uodporniłam! Musisz coś nowego wymyślić!
-BEATA! Daj mi chociaż dojść do słowa!
-Po co? Za mało jeszcze mnie upokorzyłeś?! Za mało przez Ciebie wycierpiałam?! Najpierw to Twoja Klaudia, teraz ty! Mam tego dość! Wynoś się stąd!
-Ale Beata...
-WYNOŚ SIĘ, POWIEDZIAŁAM!-ryczy i odpychając zaskoczonego Nowakowskiego, zatrzaskuje drzwi. Opiera się o nie plecami i zsuwa się po nich na podłogę. Słyszy krzyki Piotrka, próbującego dostać się do środka. Po jej twarzy spływają strumienie łez. Godzinę później krzyki ustały. Szatynka ma nadzieję, że Piotrek w końcu dał sobie spokój. Uchyla lekko drzwi. Widzi bukiet róż i małe pudełeczko pozostawione przez Pitera na podłodze. Podnosi je i zamyka drzwi. W ostatniej chwili Piotrek ciągnie je w swoją stronę i wchodzi do mieszkania-Wyjdź! Wynoś się stąd! Słyszysz?! Wynoś się!-wrzeszczała, jednak Nowakowski jej nie słucha. Mimo jej wyraźnych sprzeciwów bierze ją na ręce i zanosi do jej pokoju. Delikatnie kładzie ją na łóżku, a sam siada obok niej uniemożliwiając jej ucieczkę-PIOTREK! Zostaw mnie w spokoju!
-Wiem, że wolałabyś, żeby to Bartek był na moim miejscu, ale musisz się zadowolić moją obecnością!
-Co?! O co Ci chodzi?! Bartek jest tylko moim przyjacielem! Uratował nasze dziecko! Gdyby nie on...-głos się jej załamuje.
-Gdyby nie on, to co?!-krzyczy jej w twarz.
-Gdyby nie on, straciłabym dziecko!-na te słowa wyraz twarzy Pita gwałtownie się zmienia. Teraz widnieje na niej przerażenie.
-Co?-szepcze.
-Właśnie to! Poroniłabym, gdyby nie Bartek! Dalej uważasz, że on jest taki zły?!-pyta, znając odpowiedź-Chciałeś wiedzieć coś jeszcze?!-pyta, wciąż podniesionym głosem.
-Ale... ale dlaczego?-pyta nieśmiało.-Bo bałam się Ciebie poinformować, że zostaniesz ojcem, IDIOTO! Jak widać miałam rację!-krzyczy mu prosto w twarz. Próbuje uciec, jednak Nowakowski jej to uniemożliwia.
Beata... Beata, przepraszam. Wiem, że źle zrobiłem, ale wybacz mi.
-Wypchaj się tymi przeprosinami! Myślisz, że jedno „przepraszam” załatwi sprawę?!
-Nie, ale...
-Ale co?! Potraktowałeś mnie jak ostatnią i myślisz, że „przepraszam” coś zmieni?!
-Wiem, że nie, ale proszę... Daj mi szansę, a wszystko naprawię...
-Miałeś jedną i jej nie wykorzystałeś! Nie licz na kolejną! Wyjdź, proszę...
-Wyjdę, ale pamiętaj! Ja nie odpuszczę, dopóki mi nie wybaczysz!-zastrzega, opuszczając jej mieszkanie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz